Działacze LPR chcą przeczytać artykuły z ostatniego roku. Nie ukrywają, że inicjatywa jest wymierzona głównie w "Gazetę Wyborczą". "Straciliśmy cierpliwość do ataków <Wyborczej>, a także pozostałych mediów. <GW>, a w ślad za nią jak za panią matką inne środki masowego przekazu często zniesławiają LPR" - mówi rzecznik klubu LPR Szymon Pawłowski.

Poza "GW" Liga chce przejrzeć inne dzienniki, tygodniki, a nawet miesięczniki. Według szacunków Pawłowskiego, po wakacjach może być gotowych 300 pozwów.

"Nie mogę traktować poważnie takiego oświadczenia" - odpowiada prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska. "Jeśli są to pogróżki, to jest to śmieszne. Na tyle śmieszne, że nie warto tego komentować" - dodaje.

Ostrzej wypowiada się szef Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Jerzy Domański. "Jest to niebywale bezczelna próba ograniczania możliwości wypowiedzi" - mówi oburzony. "Jest to dość oryginalny pomysł, jeśli idzie o relacje między partiami politycznymi a mediami. Pan Giertych zaczyna być tu prekursorem nowych rozwiązań" - ironizuje Domański.

"Tragizm naszego położenia narodowego polega na tym, że najwyższe funkcje w państwie pełnią ludzie tak mizernej konduity. To wstyd, że w 2007 r. musimy się kłopotać tego typu egzotycznymi pomysłami" - nie oszczędza Giertycha szef SDRP.

"Jeśli LPR uważa, że jakieś media ją zniesławiają, ma prawo kierować sprawę do sądu. Jednak tak sformułowane poglądy są raczej czczą i nieuzasadnioną groźbą, przecież wszelkie publikacje są na bieżąco monitorowane. Całą tę inicjatywę oceniam niepoważnie" - komentuje prezes Izby Wydawców Prasy Wiesław Podkański.