Koniec kariery Zalewskiego w PiS zbliża się wielkimi krokami. A PO powitałaby szefa sejmowej komisji spraw zagranicznych z otwartymi ramionami. Ale Paweł Zalewski - przez długi czas przecież wiceszef PiS - nadal gorąco deklaruje przywiązanie do swojej partii.

Polityk nie zamierza korzystać z oferty Platformy. "To jest bardzo uprzejme, ale ja uważam, iż sukces prezydenta, sukces premiera, rządu, Prawa i Sprawiedliwości, będzie sukcesem Polski" - odpowiedział w radiowych "Sygnałach Dnia" na pytanie o zainteresowanie jego osobą ze strony PO.

Zalewski nie zgadza się też z zarzutami braku lojalności wobec PiS, które pojawiły się po jego wtorkowej wypowiedzi dla radia TOK FM. Mówił tam o słowach minister Anny Fotygi przed sejmową komisją spraw zagranicznych. Zalewski skrytykował szefową MSZ za unikanie odpowiedzi na temat czerwcowego szczytu UE w Brukseli. "Minister Fotyga w kluczowych kwestiach odmawiała odpowiedzi, kierując się ważnym interesem państwa" - powiedział.

Po tym wystąpieniu spadła na niego lawina krytyki ze strony PiS. Zarzucono mu kwestionowanie polityki międzynarodowej i nielojalność wobec partii. Prezydent oświadczył, że uważa znajomość z Zalewskim za zakończoną, a Jarosław Kaczyński zawiesił go w prawach członka partii. Nakazał też wszczęcie postępowania dyscyplinarnego.

Wszystko zmierza więc do wyrzucenia Zalewskiego z PiS. Ale wiceszef tej partii niezmiennie uważa, że stawiane mu zarzuty nie mają podstaw. "Jestem członkiem PiS" - deklaruje.