Nie słabną kontrowersje wokół nowego kanonu lektur Romana Giertycha. Choć rozporządzenie o wprowadzeniu kanonu opublikowano w poniedziałek, to sam rząd nie zdecydował, czy od września uczniowie otrzymają nowy spis książek. "Jeśli premier po konsultacjach z naukowcami zdecyduje o wprowadzeniu do kanonu zmian, będzie drugie rozporządzenie. Są wakacje i jest dużo czasu, by zdążyć przed rozpoczęciem roku szkolnego" - mówił dziennikowi.pl rzecznik rządu Jan Dziedziczak.
W rządzie z kanonem mocno walczy minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski. Według niego, rozporządzenie jest "niesatysfakcjonujące". Minister chce powołania zespołu ekspertów, który będzie pracował nad spisem lektur. Ale, jak pisze "Rzeczpospolita", Ministerstwo Edukacji wcale nie pali się do powołania takiego zespołu. Przepychanki w rządzie mogą więc potrwać całe wakacje.
Ale Giertychowi nie zamierza także przepuścić SLD. Sojusz zastanawia się bardzo poważnie nad skierowaniem sprawy kanonu do Trybunału Konstytucyjnego. "Takim doborem lektur minister Giertych ideologizuje szkołę i narzuca uczniom określony światopogląd. To naszym zdaniem naruszenie konstytucyjnych zapisów" - uważa była minister edukacji Krystyna Łybacka. Posłanka Sojuszu postara się przekonać co do tego cały klub. Decyzja zapadnie w ciągu kilku dni.
SLD nie rezygnuje z walki z nowym kanonem lektur szefa MEN. "Takim doborem lektur minister Giertych ideologizuje szkołę i narzuca uczniom określony światopogląd" - mówi posłanka Sojuszu Krystyna Łybacka. I zarzuca ministrowi naruszenie konstytucji. Dlatego za sprawą SLD kanon Giertycha może trafić przed Trybunał Konstytucyjny.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama