Giertych z Lepperem trzy razy w ciągu ostatniego roku przedstawiali pomysły wspólnego bloku, koalicji czy komitetu wyborczego. Ilekroć oddalała się groźba wyborów, tylekroć plany te odchodziły do lamusa. Teraz jednak Leppera i Giertycha nie na żarty połączył strach przed kolejnymi akcjami CBA. I dlatego tym razem ma być inaczej. "Andrzej Lepper już wie, że będą wybory, i poinformował o swoich planach Romana Giertycha, a resztę ustalili już razem" - zapewnia DZIENNIK członek władz LPR. Twierdzi, że celem nowego ugrupowania ma być zmuszenie premiera Jarosława Kaczyńskiego do zerwania koalicji, aby potem zrzucić na niego winę za upadek rządu.
Pomysł na realizację tego planu nie jest skomplikowany. Jak ustalił DZIENNIK ze źródeł zbliżonych do władz Samoobrony, posłowie LiS mają głosować przeciwko niektórym ustaleniom koalicyjnym. "Jeśli to nie wystarczy, poprzemy wniosek PO o odwołanie szefowej MSZ Anny Fotygi" - zdradza jeden z liderów Samoobrony. Bo hasłem przewodnim LiS-u ma być sprzeciw wobec Traktatu Reformującego Unię Europejską. Już wczoraj połowę wspólnej konferencji Lepper i Giertych poświęcili na frontalną krytykę polskiej polityki zagranicznej. Tej samej, którą bracia Kaczyńscy chwalą jako najlepszą po 1989 roku.
"Wszystko idzie w tym kierunku, abyśmy byli przygotowani do wyborów parlamentarnych" - deklaruje sam Lepper. Zapewnia, że LiS pójdzie do nich razem, ale nie chce rozstrzygać, czy jako komitet wyborczy, czy partia. Ale to tylko zasłona dymna. Przekroczenie progu jako komitet wyborczy może dać mandaty, ale po wyborach powoduje odcięcie od subwencji budżetowych dla partii. "Dlatego powstaje partia LiS, a nie koalicja czy federacja ugrupowań" - przyznaje jeden ze współpracowników Giertycha. Także dla kasy LPR i Samoobrona nie znikną teraz ze sceny politycznej. Nie chcą tracić milionów płynących z budżetu do ich partyjnych kas. Andrzej Lepper zapewnił wczoraj, że Samoobrona pozostaje w koalicji. "Decyzja należy teraz do PiS, zobaczymy, czy wywiąże się ze wszystkich obietnic, przede wszystkim programowych" - zapowiada. Ale tę decyzję poprzedził po raz kolejny polityczny teatr, w którym każdy miał szczegółowo rozpisaną rolę.
Nie zabrakło ofiar. Europoseł Samoobrony Ryszard Czarnecki został wyrzucony z partii. Bo psuł obraz Samoobrony "zjednoczonej wokół oszukanego przez PiS" lidera. Nie wiadomo, jak długo przetrwa układ PiS - LiS. "Jeśli koalicja ma trwać, musi wykonywać swoje zadania" - przestrzega premier Kaczyński. Zaznacza, że chodzi nie tylko o przedsięwzięcie legislacyjne, gdzie "nie może być żadnych niespodzianek", ale i organizacyjno-administracyjne. "A tu jest wiele niedobrych informacji z wielu dziedzin" - mówi szef rządu. Zapowiedział, że nie ma zamiaru "podtrzymywać sytuacji, gdy od kilku miesięcy niemal każdego dnia będą do nas docierać niepokojące sygnały". "Koalicja z Samoobroną i LPR, ale i z zasadami, i w tych sprawach żadnych ustępstw nie będzie" - zastrzegł.