To już nie przelewki. Jak nieoficjalnie dowiedział się dziennik.pl, premier nie zamierza czekać do sierpnia na odpowiedź LPR i Samoobrony na warunki, jakie im postawił. Idzie już na otwartą wojnę i zamierza rozpisać wcześniejsze wybory.

Właśnie dlatego zdecydował o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia rady politycznej swojej partii. To gremium, na które składa się komitet polityczny partii oraz 120 samorządowców i polityków, to właściwie całe PiS. Ten skład zbiera się tylko w najważniejszych sprawach i tylko on może zdecydować o rozpisaniu nowych wyborów.

Politycy partii nie chcą otwarcie mówić, dlaczego zbierają właśnie w tym składzie. Jednak dają do zrozumienia, że coś bardzo ważnego jest na rzeczy. "Istotne jest to, że jest to rada nadzwyczajna i zwołana właśnie w teraz" - mówi dziennikowi.pl Jolanta Szczypińska, wiceszefowa klubu parlamentarnego PiS. I, jak dodaje, warunków, które wczoraj postawiły jej partii LPR i Samoobrona, premier nie traktuje jako odpowiedzi na swoje postulaty.

PiS był na takie pospolite ruszenie przygotowani od dawna. Co prawda dostali zgodę na urlopowe wyjazdy, jednak pod jednym warunkiem - w ciągu jednego dnia muszą pojawić się w Warszawie. I - jak dowiedział się dziennik.pl - właśnie dziś zaczynają się pakować, by dotrzeć na wtorek do stolicy.