Łyżwiński zapewnia, że immunitetu mógł się zrzec choćby dzisiaj, lecz nie zrobił tego bo chce stanąć na trybunie sejmowej i powiedzieć o tym, co wie w sprawie seksafery. Obiecuje, że słowa te poprze dokumentami.
"Pewne dokumenty na temat seksafery i innych spraw są w kilku miejscach w Warszawie" - zadeklarował w TVN24. "Są pogłoski, że coś może mi się stać, dlatego zabezpieczyłem się na wszelki wypadek. Od samego początku podkreślałem, że jestem niewinny, poddałem się badaniu DNA, mówiłem prawdę od samego początku. Ja nie boję się bo jestem niewinny" - dodał.
"To czy Łyżwiński jest przestępca, czy nie, określi sąd" - mówił w TVN24 Marek Suski z PiS. Jednak według niego materiał w sprawie Łyżwińskiego jest "porażający". "Areszt tymczasowy stosuje się wobec bardzo poważnych zarzutów, a takie zarzuty są w sprawie Łyżwińskiego" - dodał poseł PiS.
Byłemu posłowi Samoobrony prokuratura chce postawić aż siedem zarzutów, w tym gwałtu. Chce go też aresztować. Grozi mu nawet 10 lat więzienia. Aneta Krawczyk, była działaczka partii Andrzeja Leppera, oskarżyła Łyżwińskiego m.in. o zmuszanie do seksu w zamian za pracę.