"Będę czekał do końca tygodnia. Pewnie ze mną wystąpi również Joanna Kluzik-Rostkowska" – powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl poseł Jan Filip Libicki. Jak poinformował, postawił on szefom partii ultimatum – mają natychmiast "skorygować przechył w stronę PiS". A konkretniej: odciąć się od "mitycznego dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego", złożyć deklarację o braku możliwości współpracy z PiS, oświadczyć, że 4 czerwca jest jednak ważnym – choć nie idealizowanym dniem, w którym narodziła się polska demokracja, a wreszcie: zgłosić projekt ustawy o nadawcach społecznych, tzw. lex Rydzyk.

Reklama

A jeśli nie? "To ja się ewakuuję" – mówi Libicki. Jak podkreśla, w klubie właściwie nic go już nie trzyma – nie pojawia się na posiedzeniach klubu, nie otrzymuje też już SMS-ów z klubowego rozdzielnika.

Nie tylko Libicki może odejść z PJN. On sam mówi o Joannie Kluzik-Rostkowskiej, ale za nimi mogą pójść inni. "Z klubu zrobi się jedynie koło" – dodaje, sugerując odejście co najmniej czwórki posłów PJN.

Libicki twierdzi, że wraz z nowymi władzami PJN w partii forsowana jest koncepcja ocieplenia relacji z macierzystą partią polityków formacji. "To jest groźne, bo otwiera Jarosławowi Kaczyńskiemu drogę do władzy" – twierdzi Libicki. Dowodem ma być choćby scena z dyskusji na posiedzeniu klubu, kiedy to omawiano możliwość prywatyzacji PKP Cargo – Elżbieta Jakubiak miała wówczas praktycznie cytować Lecha Kaczyńskiego, przypominając, że zachowanie kontroli nad koleją należy do strategicznych interesów państwa. Libickiemu nie podoba się też opór PJN przeciw forsowanej przez PO ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych oraz losy projektu ustawy ws. nadawców społecznych – ostatecznie podpisało się pod nim jedynie trzech posłów: Libicki, Poncyljusz i Kluzik-Rostkowska.

Reklama

Polityk jest gotowy rozważyć zaproszenie do PO, gdyby takie się pojawiło. Nie ma jednak skonkretyzowanych planów.