Albumowy dodatek do „Polski Zbrojnej” miał zostać wydany dopiero przed samymi wyborami parlamentarnymi. Jednak gdy okazało się, że raport komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy nastąpi jeszcze w lipcu, publikacja została przyspieszona. Otwiera ją tekst Bogdana Klicha: „Dziś, przy końcu mojej kadencji, zgodnie z demokratycznym obyczajem pragnę zdać sprawę ze swej pracy. Bez względu na to, kto mnie będzie oceniał: obiektywny obserwator czy zdeklarowany przeciwnik polityczny, lata 2007-20011 w dziejach polskiej armii to czas przełomu...”. A dalej są same peany o dokonaniach resortu obrony.
Choć premier Donald Tusk zapewniał, że po raporcie nie przewiduje żadnych dymisji w swoim gabinecie, nieoficjalnie o odejściu Klicha mówią już wszyscy politycy, także z Platformy Obywatelskiej. – Przecież może podać się do dymisji sam – tłumaczą.
>>Zobacz, kogo zaprosił Miller na prezentację raportu o katastrofie>>>
O tym, że raport pogrąży Bogdana Klicha, przekonany jest nasz były akredytowany przy MAK, płk Edmund Klich "Nie wyobrażam sobie, by po publikacji raportu minister Bogdan Klich mógł pozostać na tym stanowisku" – powiedział pułkownik Klich w TVN24.
O odejściu ministra przekonana jest też większość ekspertów – dyskusje skupiają się teraz na nazwisku osoby, która go zastąpi. Według naszych nieoficjalnych informacji, premier nie będzie szukał nowego kandydata. Obowiązki Klicha po prostu obejmie któryś z jego zastępców. Największe szanse na to ma młody wiceminister Marcin Idzik, nadzorujący w resorcie przetargi.
"Powołanie wiceministra to optymalne rozwiązanie na tak krótki czas, który został do końca kadencji" – komentuje były wiceminister obrony, europoseł Janusz Zemke.
"To byłoby najbardziej rozsądne i logiczne. Także z uwagi na bardzo ważne przetargi, a wiceminister Idzik jest dobrze wdrożony w tę tematykę" – ocenia szef sejmowej komisji obrony poseł Stanisław Wziątek.