Trwa ładowanie wpisu

"Przyznam, że słuchając relacji telewizyjnych, początkowo podszedłem do tego sceptycznie. Ale po przeczytaniu przemówienia uważam, że przejdzie ono do historii polskiej dyplomacji" - powiedział PAP Grela, zastrzegając, że mówi to z perspektywy wieloletniego własnego doświadczenia i obserwacji polityki europejskiej z bliska w Brukseli.

Reklama

Pytany, jak przemówienie Sikorskiego zostało przyjęte w Brukseli, Grela odparł: "Nie mam wątpliwości, że przez ludzi, którzy myślą o przyszłości Europy, to przemówienie zostało dobrze przyjęte".

Radosław Sikorski w wystąpieniu "Polska i przyszłość Europy" na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej zaapelował do Niemiec, jako największej gospodarki UE, o obronę strefy euro. Jego zdaniem, Niemcy powinni "przewodzić reformom" w czasie kryzysu, bo nikt inny nie jest w stanie tego zrobić. "Prawdopodobnie będę pierwszym ministrem spraw zagranicznych, który tak mówi, ale to powiem: mniej się obawiam niemieckiej siły, niż zaczynam bać się niemieckiej bezczynności" - mówił.

Zdaniem Greli "Radosław Sikorski powiedział to, co się Niemcom należało". "Europa staje przed dramatycznym wyborem" - powiedział, wskazując na kryzys strefy euro, wywołany nieodpowiedzialnym zachowywaniem niektórych państw Południa. "Czas jest trudny, zmienia się świat, Europa potrzebuje większej jedności. Niemcy sami przyznają, że wobec konfrontacji z innymi regionami świata nie mogą sobie poradzić sami. Niemcy być może potrzebowali tej zachęty i tę zachętę otrzymali z Polski" - powiedział.

Zastrzegł, że nie lubi "wielkich słów" w dyplomacji. "Ale przyszedł taki moment, że dyplomaci muszą mieć świadomość skali problemu. Trzeba sobie powiedzieć, w którym kierunku zmierzamy" - powiedział Grela.



Reklama

Zauważył, że Sikorski w wystąpieniu zwrócił się nie tylko do Niemiec, ale też do Wielkiej Brytanii. "Mówił o tych, którzy uważają, że niekoniecznie im po drodze z silnie zintegrowaną Europą. Powiedział im: albo idziecie z nami, albo nie, a jeśli nie, to stójcie z boku, ale nie przeszkadzajcie nam" - powiedział Grela.

Były polski ambasador przy UE podzielił się też anegdotą związaną z wystąpieniem Sikorskiego. Jadąc windą w pracy i trzymając w ręku wtorkowe wydanie "Financial Times", który zamieścił artykuł Sikorskiego powtarzający tezy przemówienia, Grela został zagadnięty przez nieznanego mu dyplomatę lub urzędnika UE.

"Trzyma Pan w ręku historyczny numer - powiedział mi. Pytam się, dlaczego, a on wskazuje na wypowiedź Sikorskiego, że jest on prawdopodobnie pierwszym polskim ministrem spraw zagranicznych, który mniej obawia się niemieckiej siły, niż niemieckiej bezczynności" - relacjonował Grela. Dopiero wtedy Grela powiedział nieznajomemu, że też jest Polakiem i ten na pożegnanie uścisnął mu rękę.