Większość posłów opowiedziała się w środowym głosowaniu przeciwko liberalizacji przepisów dotyczących aborcji, odrzucając projekt autorstwa Ruchu Palikota, który dopuszczał przerwanie ciąży w pierwszych 12 tygodniach. Posłowie opowiedzieli się natomiast za dalszymi pracami nad projektem autorstwa Solidarnej Polski, który przewiduje zakaz aborcji ze względu na upośledzenie płodu.
Mamy kolejny dowód na to, że w Polsce rządzi cały czas PO-PiS, konserwatywne siły górą. Tu nie ma co komentować, jest mi po prostu wstyd, głównie za ludzi z Platformy, którzy zagłosowali w ten sposób - powiedział PAP rzecznik klubu RP Andrzej Rozenek.
Za odrzuceniem projektu RP głosowało 191 posłów PO, przeciw było 4 (m.in. Iwona Guzowska), a 6 wstrzymało się od głosu (m.in. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz). Z kolei przeciwko odrzuceniu projektu ustawy autorstwa SP głosowało 40 posłów PO (m.in. John Godson, Jacek Żalek), wstrzymało się od głosu 28 posłów (m.in. Jarosław Gowin); za odrzuceniem projektu głosowało 194 posłów.
Poseł Ruchu Armand Ryfiński uważa, że mamy do czynienia z "katokalipsą" - słowo takie bliskie apokalipsy. Według niego środowe decyzje posłów ws. projektów cofają nas do średniowiecza. Ryfiński uważa, że odrzucony projekt Ruchu Palikota dawał kobietom możliwość decydowania o własnym ciele, o własnym życiu i zapewniałby im bezpieczeństwo.
Politykom Platformy - poza czterema wyjątkami, które głosowały tak jak Ruch Palikota - jest po prostu zupełnie obcy interes kobiet i ich zdrowie. Bo przecież ok. 200 tys. aborcji dokonywanych jest w podziemiu aborcyjnym, ale oni mają to po prostu w nosie, że kobiety często w warunkach urągających ludzkiej godności muszą dokonywać tych zabiegów - powiedział poseł Ruchu.