Według prof. Glińskiego obecny system organizacyjny w nauce i szkolnictwie wyższym jest patologiczny. Funkcjonujemy w systemie, który nie zapewnia godziwej pracy, godziwej płacy. Jesteśmy zmuszeni do funkcjonowania w pewnych ograniczeniach biurokratycznych, zwłaszcza ostatnio nastąpiło takie przyspieszenie, narzucające model, który nazwany jest wprost modelem rynkowym. Ja jestem zwolennikiem zrównoważenia modelu, który kiedyś był nazywany modelem szkół naukowych, relacji mistrza i ucznia, modelem nacisku na poszukiwanie, a nawet na błądzenie w nauce, a więc modelu wolności naukowej, (...) i tego nowego, od pewnego czasu wprowadzonego w Polsce, czyli modelu rynkowego - powiedział na spotkaniu zorganizowanym przez związkowców na Uniwersytecie Warszawskim.

Reklama

Pytany o to czy praca naukowców powinna być finansowana w systemie grantów na badania, czy w systemie stabilnych, gwarantowanych przez państwo wynagrodzeń, opowiedział się za tym, aby stosunek obu tych form finansowania wynosił ok. 30 do 70 proc. Przy czym więcej środków, jego zdaniem, powinno być przekazywanych na stałe wynagrodzenia.

Związkowcy poruszali temat wysokości wynagrodzeń, oczekując deklaracji od kandydata na premiera, czy - gdyby zdobył władzę polityczną - zdecydowałby się na spełnienie ich postulatów. Wynagrodzenia gwarantowane przez budżet państwa, pracowników szkolnictwa wyższego, powinny być relacjonowane do średniej krajowej. Średnio w skali kraju profesor powinien zarabiać trzy średnie krajowe, adiunkt dwie, asystent (a w tym wykładowcy, lektorzy i instruktorzy) powinni zarabiać na poziomie 1,25 średniej krajowej - mówił przewodniczący komisji ds. płac w Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność" dr Julian Srebrny.

Chcąc być odpowiedzialnym nie mogę powiedzieć, że w stu procentach, natychmiast. Najprawdopodobniej można jakąś ścieżkę dojścia opracować, która by była racjonalna. Ja wierzę w rozmowę, wierzę w pakty społeczne - odpowiedział prof. Gliński. Nie jest też możliwe, jak przyznał, szybkie zwiększenie nakładów na naukę do poziomu 3 proc. PKB, ale należy do tego dążyć.

Pytany o odpłatność za studia podkreślił, że jest całkowicie przeciwny temu, aby studenci płacili za studia dzienne na publicznych uczelniach. Nie przychylił się jednak do postulatu, aby finansować z budżetu również studia niestacjonarne. Wydaje mi się, że istnieją większe potrzeby niż rezygnacja z płatnych studiów zaocznych. Zgodzę się, że w tym kierunku trzeba iść, ale nie wiem czy to byłby priorytet przy takiej liczbie postulatów, które państwo sami zgłaszacie - podkreślił.

Dyskusja dotyczyła też racjonalizacji wydatków na naukę i szkolnictwo wyższe. Przewodniczący Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność" prof. Edward Malec podkreślał, że wiele można by zaoszczędzić nie pozwalając uczelniom niepublicznym korzystać z funduszy z budżetu na stypendia dla studentów oraz ze środków unijnych na inwestycje w infrastrukturę. Pani minister Kudrycka i jej zespół ministerialny w ciągu pięciu lat z pańskim gestem wyrzucili w błoto jakieś sześć miliardów złotych. Ok. 1,8 mld to jest fundusz stypendialny dla szkół prywatnych, kwota 4-5 mld (...) to są pieniądze z grantów europejskich na inwestycje dla szkół prywatnych - powiedział.

Prof. Gliński zgodził się, że uczelnie prywatne nie powinny dostawać pieniędzy z budżetu. Dodał, że są również inne możliwości oszczędzania.

Reklama

Oszczędności, te najbliższe, są w funkcjonowaniu resortu, o którym mówimy. Jest tam sporo urzędników, którzy średnio znają się na tym co robią, wymyślają rzeczy, które nam utrudniają pracę, np. algorytm zatrudnieniowy w Polskiej Akademii Nauk. Nikt nie był w stanie nam przez rok wytłumaczyć, co on oznacza. A dodatkową historią jest Narodowe Centrum Nauki. Czy stać nas na to, aby budować nową instytucję w wynajętym wieżowcu, ludzi kwaterować po hotelach? Jest tam olbrzymi zespół - mówił prof. Gliński.

Prof. Gliński zwracał też uwagę na potrzebę koordynacji działań na rzecz poprawy edukacji, poziomu szkolnictwa wyższego i nauki. Rozwój zaczyna się od zmian w szkolnictwie, w systemie oświaty, w nauce, kulturze. To jest podstawa rozwoju - powiedział. Jego zdaniem w Polsce brakuje "mózgu", który by na poziomie centralnym koordynował długofalowe strategie i podejmował decyzje.