Magazyny MSZ są pełne kosztownych urządzeń i mebli, z których od lat nikt nie korzysta. Dwa zestawy satelitarne do przetwarzania informacji niejawnych za ponad 260 tys. zł od ponad dekady są nieużywane. Tylko jeden z nich w ogóle został wykorzystany – przez 9 miesięcy w 2001 r. Zalega też sprzęt komputerowy. 357 sztuk z lat 2000–2008 i kolejne 293 sztuki zmagazynowane między 2009 i 2010 r. Po tylu latach część nadaje się już tylko do muzeum. A warte były ponad 3 mln zł.
Kolejne 580 tys. zł wydano w resorcie na zakup krzeseł i stołu konferencyjnego na potrzeby polskiej prezydencji w Radzie UE. Tyle że od jej zakończenia meble kurzą się w magazynie. Jakby tego było mało, za wynajęcie tego magazynu w pierwszej połowie 2012 r. MSZ musiało zapłacić 16 tys. zł.
Przewinień MSZ jest według NIK więcej. Na remont pałacyku Przezdzieckich resort wydał 830 tys. zł, choć nieruchomość zapewne zostanie zwrócona spadkobiercom właścicieli. – W czasie kiedy ogłasza się oszczędności na kosztach dyplomacji, m.in. kontrowersyjną decyzję o sprzedaży zabytkowej willi w Kolonii, gdzie mieści się konsulat RP, warto zaczynać oszczędności od siebie – ocenia Paweł Soloch, ekspert ds. administracji z Instytutu Sobieskiego.
MSZ broni się, twierdząc, że stara się racjonalizować swoje wydatki. Meble kupione z okazji prezydencji są już używane. Resort prowadzi też przegląd zmagazynowanego sprzętu komputerowego. – Tyle że do tych działań MSZ zostało zmuszone dopiero w wyniku zewnętrznej kontroli – podsumowuje Soloch.
Reklama