Na przełomie września i października rząd ma mieć gotowy projekt ustawy zmieniającej II filar. Po konsultacjach ma trafić do Sejmu i zostać uchwalony do końca roku.
Nierówność szans
Na pierwszy ogień krytyków pójdzie zasada domyślności – reguła, w myśl której wszystkie osoby, które nie zadeklarują, że chcą być w OFE, trafią do ZUS. Przeciwni jej są m.in. ekonomiści i prawnicy zrzeszeni w Komitecie Obywatelskim do spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego (KOBE). – Skoro z ZUS nie można już przejść do OFE, a z OFE można trafić do ZUS, to niezdeklarowani powinni pozostać w OFE – uważa Jeremi Mordasewicz, członek KOBE i Konfederacji Lewiatan. Do starcia w tej sprawie dojdzie podczas konsultacji społecznych. Ustępstwo mogłoby złagodzić krytykę. Rząd będzie jednak walczył do końca, bo może to zdecydować o przesunięciu znaczącej części składki z OFE do ZUS.
Więcej czasu
Kolejny krytyczny punkt to prace w Sejmie. Większość ugrupowań ma w sprawie OFE pomysły podobne jak rząd lub nawet bardziej radykalne. Jednak nawet one uważają, że zapowiedziany przez rząd trzymiesięczny czas do namysłu dla osób, które mogą wybrać między OFE a ZUS, jest za krótki. – To liczenie na niezrozumienie sprawy przez rządzonych i ich brak decyzji – mówi posłanka SLD Anna Bańkowska. Podobnie uważa PiS. – Taki termin na namysł powinien wynosić przynajmniej pół roku, a nawet rok – twierdzi przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak. Dlatego niewykluczone, że jeśli rząd będzie potrzebował pomocy opozycji przy ustawie, to ustąpi właśnie w tej kwestii.
Będą skargi
Nie mniej ważny jest zarzut niekonstytucyjności pomysłu przejęcia połowy aktywów OFE przez ZUS. Ich potwierdzenie to wywrócenie całego projektu. Rząd broni się, że niezgodności nie ma. Z punktu widzenia przeciwników problemem może być wniesienie skargi do Trybunału Konstytucyjnego (ten orzeka na korzyść budżetu) i podniesienie problemu na forum międzynarodowym.