Według profesora Piotra Glińskiego następcy byłego prezydenta Warszawy nie podjęli wielu projektowanych wówczas inwestycji. Wymienił między innymi budowę Warszawskiego Parku Technologicznego, zabudowę Placu Defilad, budowę Muzeum Sztuki Nowoczesnej, odtworzenie Pałacu Saskiego. Według Piotra Glińskiego przykłady te świadczą o tym, że w przeciwieństwie do obecnej władzy administracja Lecha Kaczyńskiego myślała o Warszawie w sposób racjonalny.
Piotr Gliński mówił, że brak pieniędzy w kasie miasta jest związany z biurokracją oraz ekstensywnie prowadzonymi inwestycjami. Dodał, że nakłady na komunikację miejską wzrosły o 111 procent i to byłoby uzasadnione gdyby o tyle powiększyła się liczba przejazdów. Piotr Gliński mówił także, że Most Marii Skłodowskiej-Curie miał kosztować ponad 900 milionów złotych, a kosztował o 300 milionów więcej.
Jarosław Kaczyński powiedział, że w czasie rządów jego brata, w Warszawie nie brakowało pieniędzy.
Teraz, jego zdaniem, mimo dużo większego budżetu, mamy do czynienia z ciągłymi oszczędnościami i zaniechaniami inwestycji. To według prezesa PiS efekt skrajnie nieudolnej władzy, co do której trzeba także postawić przynajmniej pytanie czy wszyscy tam są uczciwi. Jarosław Kaczyński Dodał, że jeżeli Warszawa byłaby rządzona sprawnie i uczciwie, to pieniędzy w tym najbogatszym miejscu w kraju nie powinno brakować.
Referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz odbędzie się w najbliższą niedzielę.
Komentarze(74)
Pokaż:
LUDZIE, TO NAWET ANI GOEBELS ANI BERIA NIE BYLI TAK BEZCZELNI JAK TO ZAKLAMANE BYDLE!!!
To za czasów kaczki dziwaczki "sprzedano "tereny sportowe Warszawskiej Olimpii,do dziś odbija się to czkawka na działalności tego klubu.
L.K.: Radni muszą przyjąć odpowiednie uchwały. To problem. Podobnie jak z bazarami wokół Hali Mirowskiej. Czy nieszczęściem szczególnym - blaszanymi halami na pl. Defilad. Chyba nie ma nic szpetniejszego w centrum Europy.
Ale tam sprawy się strasznie opóźniają. W grudniu zeszłego roku mówił Pan, że roboty ruszą w 2005 r. Tymczasem nawet planu nie ma.
L.K.: Jeśli sprawa się opóźni, to o dwa, trzy miesiące. W 2005 r. zaczniemy sprzedawać działki na placu. Najważniejsze, by zacząć. Jeśli zainwestuje tam poważny kapitał, miasto zarobi ciężkie pieniądze.
A co z blaszanymi halami? Będą tkwić obok eleganckich biurowców?
L.K.: Czeka nas zapewne walka, ale je usuniemy. Niedawno umówiłem się pod PKiN z architektem Czesławem Bieleckim. Chciałem, by pokazał mi, gdzie planuje postawić świetliki do muzeum socjalizmu. Chodziliśmy obok dawnej trybuny, między jednym blaszanym namiotem a drugim. I myślałem, że szlag mnie trafi. Taka szpetota.
Zlikwidujecie wszystkie hale? Łącznie z tą przy zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej?
L.K.: Zaproponowałem kupcom układ, niezwykle atrakcyjny - w zamian za chwilowe opuszczenie placu Defilad i likwidację szpecących blaszaków, grunt pod elegancki dom handlowy. Zależy mi, by w centrum miasta funkcjonował także polski kapitał.
Efekt?
L.K.: Kupcy uważają, że to ich zrujnuje. Chcą pozostać w blaszanych halach do czasu zbudowania nowego domu kupieckiego. Muszę przyznać, że ten upór nie nastraja mnie optymistycznie, ale ustąpić nie mogę.
Liczy Pan na sukces? Te hale przetrwały niejednego burmistrza i prezydenta.
L.K.: Jedna działa bez umowy, drugiej umowa kończy się 31 grudnia. I koniec. Nie będzie łatwo, ale czułbym się fatalnie, gdyby tej warszawskiej niemożności nie udało mi się przełamać. (...)
(...)SLD wypomina Panu, że przez pierwsze pół roku wiele inwestycji miało „wykonanie zerowe”. Niektórzy Pańscy urzędnicy przyznają: po prezydencie Kaczyńskim nie zostanie w Warszawie żadna duża inwestycja, na przykład nowy most.
L.K.: To pokażcie mi, co zostało po Piskorskim? Most Siekierkowski przygotowywano przez sześć lat.
Został tunel pod Wisłostradą.
L.K.: Tunel to już my otwieraliśmy. W sferze pomysłów zostaną po nas m.in.: stadion narodowy, most Północny, odbudowa pałaców Saskiego i Bruehla. Oceny SLD są oszustwem. Wedle danych pokazujących procentowe wykonanie inwestycji po dziesięciu miesiącach Warszawa jest na poziomie 40 proc. Na przykład Poznań ma 41 proc., Gdańsk 37 proc., a Wrocław tylko 23 proc. Celowo przytaczam dane z miast rządzonych przez PO, czyli tych niby energicznych. Nie mówię, że jest rewelacyjnie, ale wiele opinii o naszych działaniach to kłamstwa. (...)
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,517511.html
Szacuje się, że pierwszy fragment trasy - między skrzyżowaniem Pułkowej i Marymonckiej na Bielanach z ulicą Modlińską w Białołęce - będzie gotowy najwcześniej w 2005 roku.
---
29.01.2002 - GW
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,671879.html
Powstanie studium przebiegu Trasy mostu Północnego
Według władz miasta budowa Trasy mostu Północnego rozpocznie się po 2004 roku, w momencie kiedy Polska będzie już należeć do Unii Europejskiej. Jak stwierdził prezydent Kozak, arteria ma być gotowa "w tym dziesięcioleciu".
---
16.12.2003 - GW
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,1827216.html
Most Północny gotowy za cztery lata?
Protesty wobec budowy mostu Północnego w Warszawie zostały odrzucone. W przyszłym rok zacznie się projektowanie arterii. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, najważniejszy jej fragment mógłby być gotowy w 2007 roku.
---
24.06.2004 - GW
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34881,2148786.html
Budowa mostu Północnego rozpocznie się w 2006 roku - zapowiedział Witold Chodakiewicz, doradca prezydenta, który przygotowuje inwestycję.
---
04.12.2004
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34896,2428958.html
Znowu opóźnienia w przygotowaniach do budowy mostu Północnego
Według Witolda Chodakiewicza pełnomocnika ds. budowy mostu Północnego to właśnie przez ZDM konkurs opóźnił się już o ponad dwa miesiące. - Można było go ogłosić już we wrześniu. Nowy dyrektor ZDM Marek Mistewicz wolał jednak od nowa ustalać warunki konkursowe - skrytykował.
Kiedy zacznie się budowa? - Ciągle liczę na to, że pierwsza łopata zostanie wbita w połowie 2006 r. - przewiduje Witold Chodakiewicz.
---
6.01.2005 - GW
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,2481954.html
W przyszłym roku rozpocznie się budowa mostu Północnego?
Tak,o ile uda się wykupić działki pod trasę i przygotować wszystkie projekty.
---
23.04.2005 - Życie Warszawy
siskom.waw.pl/artykuly/050423-zw.gif
Konkurs rozstrzygnięty - Dwa pomysły na most Północny. Budowa zacznie sie w połowie 2006, a zakończy w 2008.
---
11.05.2005 - GW
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34896,2700847.html
Protest projektantów. Co na te zarzuty mówią urzędnicy? - Protesty są bezpodstawne.
---
25.05.2005 - Rzeczpospolita
siskom.waw.pl/artykuly/050525-rz.jpg
Konkurs unieważniony.
---
10.08.2005 - GW
siskom.waw.pl/artykuly/050810-gw.gif
Most Północny utknął w sądzie
---
21.09.2005 - Zycie Warszawy
siskom.waw.pl/artykuly/050921-zw.gif
Most Północny poźniej
Witold Chodakiewicz: - ogłosimy przetarg na projekt. Pierwsza łopata zostanie wbita we wrześniu 2006.
---
28.10.2005 - SISKOM
siskom.waw.pl/artykuly/051028-siskom.gif
Konkurs na projekt mostu Północnego po raz trzeci?
---
15.03.2006 - GW
siskom.waw.pl/artykuly/060315-gw.gif
Znów opóźni się budowa mostu Północnego. Budowa zacznie się najwcześniej wiosną 2007
---
7.04.2006 - GW
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34884,3266279.html
Nowy konkurs na most Północny
Kiedy będzie most? W 2009 roku? W 2011? A może jeszcze później?
Miasto ogłosi przetarg na firmę, która zaprojektuje, a potem zbuduje przeprawę. - Liczymy, że będzie ona gotowa w 2009 r. Wspomniana wcześniej data 2011 dotyczy zakończenia budowy całej trasy mostu Północnego od Trasy N-S (projektowana nowa wylotówka na Gdańsk) do drogi nr 8 (wylotówka na Białystok) - zaznaczył Chodakiewicz.
---
16.06.2006 - Dziennik
siskom.waw.pl/artykuly/060616-dz1.jpg
Pierwszy krok do mostu Północnego - przetarg na projektanta. Budowa ruszy w 2007, a skończy w 2009.
---
27.07.2006 - Życie Warszawy
siskom.waw.pl/artykuly/060727-zw.gif
Ratusz ogłosił przetarg na projekt mostu Północnego
---
30.11.2006 - Dziennik
siskom.waw.pl/artykuly/061130-dz.jpg
Nie ma już żadnej szansy, że most Północny powstanie w 2010 r.
---
28.12.2007 - Dziennik
siskom.waw.pl/artykuly/061228-dz.GIF
Fiasko przetargu - miasto chce rozpisać nowy konkurs na most Północny
---
6.01.2007 - GW
siskom.waw.pl/artykuly/070106-gw.GIF
Most Północny trzeba zacząc od początku
Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz twierdzi, że most powinien być gotowy przed końcem 2010 r.
---
27.01.2007 - Rzeczpospolita
siskom.waw.pl/artykuly/070127-rz.GIF
Ogłoszono czwarty przetarg na most Północny. Budowa ma ruszyć w 2008 roku.
---
6.04.2007 - Życie Warszawy
siskom.waw.pl/artykuly/070406-zw.GIF
Kolejny przetarg wisi na włosku.
---
26.04.2007 - Dziennik
siskom.waw.pl/artykuly/070426-dz.GIF
Most Północny po 2010 roku
---
8.05.2007 - Życie Warszawy
siskom.waw.pl/artykuly/070426-dz.GIF
Przetarg na most Północny znowu się nie powiódł.
Wątpię, czy most powstanie nawet w 2011 roku - mówi Wojciech Tumasz z SISKOM
---
9.05.2007 - GW
siskom.waw.pl/artykuly/070509-gw1.GIF
Most Północny jeszcze później. Praktycznie nie ma szans, by most powstał w 2010.
Zza oceanu do Polski przybyła dziennikarka z szokującymi informacjami. Nie miała ze sobą dowodów, filmów i zeznań obciążających księdza - te nadejdą później. Niemniej jednak Prokuratura poświęciła dziennikarce cenny czas w sobotę, dniu wolnym od pracy. Wyrok nie zapadł, ale media zawyrokowały: winny.
W ferowaniu wyroku przodują politycy partii, której lider szczyci się znajomością z deputowanym do Parlamentu Europejskiego – zadeklarowanym pedofilem. Tego pedofila fetował i występował z nim w Audytorium Maximum na Uniwersytecie Warszawskim naczelny poczytnego dziennika, którego dziennikarze nie mają wątpliwości, że ksiądz katolicki jest winny. Równie pryncypialni są politycy partii rządzącej, której konstytucyjny minister chciał wstawiać się na forum międzynarodowym za reżyserem-pedofilem oskarżonym o gwałt na nieletniej dziewczynie, a której senator widnieje na kompromitujących zdjęciach w poczytnej bulwarówce, co wtedy uznane było przez tą partię za niedopuszczalne. Media i opinia publiczna miały nie ferować wyroków nawet wtedy, gdy senator tłumaczył, że wciągany przez niego przez nos biały proszek to lekarstwo. Nikt nie wezwał do telewizyjnego studia eksperta, by spytać, które lekarstwo pacjent wciąga rurką przez nos…
Podobnie było, gdy piosenkarka będąca w komitecie poparcia partii rządzącej tłumaczyła, że przesyłka z marihuaną nie jest dla niej, a dla jej pieska, a jej życiowy partner klarował, że posiadana w ich domu marihuana służy do naukowych badań. Nie było wtedy dziennikarza zadającego pytanie, jakie badania, w jaki sposób, na jakim sprzęcie badawczym wykonuje członek komitetu poparcia rządzącej partii w swoim domu?
Z księdzem katolickim sprawa jest arcyboleśnie prosta: jest winny. Nikt nie zawraca sobie głowy nieujawnianiem wizerunku, niepodawaniem pełnego imienia i nazwiska czy czekaniem na sądowy proces i prawomocny wyrok. Jako, że oskarżany jest ksiądz katolicki, to rozgłośnie radiowe, stacje telewizyjne, dzienniki i tygodniki, internetowe portale, a także politycy różnych partii politycznych nie zawracają sobie głowy domniemaniem niewinności. Ksiądz jest winny!
Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy utworzyli fundację i kilka spółek, które uwłaszczyły się na majątku państwowym i gminnym. Ten majątek jest dziś bazą potęgi finansowej PiS
PiS jest jedyną partią w Polsce, która dysponuje potężnym zapleczem gospodarczym. Poprzez swych działaczy kontroluje kilka spółek i majątek wartości ponad 100 mln zł. Inne partie – to przy PiS ubodzy krewni.
Ustawa o partiach politycznych z 27 czerwca 1997 r. określa sposoby tworzenia majątku partii. Może on powstawać ze składek członkowskich, darowizn, spadków, zapisów, dochodów z majątku oraz z określonych ustawami dotacji i subwencji. Majątek, którym dysponuje zaplecze PiS, powstał w inny sposób. Ustawa mówi, że majątek może być używany jedynie na cele statutowe lub charytatywne. Jarosław Kaczyński może dysponować ogromnym majątkiem na dowolne cele. Zgodnie z ustawą, partia może użyczać posiadane przez siebie nieruchomości i lokale jedynie na biura poselskie i senatorskie oraz biura radnych gminy, powiatu albo województwa. Kaczyński kontroluje kilka budynków i placów w centrum Warszawy, które przynoszą spore dochody. Nie łamie ustawy o partiach politycznych, gdyż majątek należy do fundacji i spółek, które formalnie nie są związane z PiS-em. Dają jednak utrzymanie ludziom związanym z PiS-em.
Największym koszmarem zawodowego polityka w Polsce jest utrata mandatu lub stanowiska państwowego, zapewniającego stałe, wysokie dochody. Jeśli partia przegrywa, wielu byłych posłów i urzędników zaczyna szukać posady. Pukają do drzwi innych partii, ubiegają się o stanowiska w państwowych spółkach i urzędach lub po prostu znajdują nową pracę. Politykom z kręgu Kaczyńskiego zgromadzony majątek pozwala przetrwać chude lata. W konkurencji z innymi partiami to ogromna przewaga.
Skąd te pieniądze ?
Lech Kaczyński powiedział kiedyś, że jeśli ktoś ma majątek, to skądś go ma. Majątek kontrolowany przez działaczy PiS został przejęty od państwa dzięki wykorzystaniu wpływów politycznych, które na początku lat 90. posiadali działacze Porozumienia Centrum. Wykorzystywali luki i kruczki prawne w ustawach, które sami forsowali w Sejmie, a czasami naginali prawo w sposób budzący zainteresowanie prokuratury.
Politycy dawnego PC nie robili tajemnicy z tego, że budowę zaplecza gospodarczego uważają za warunek przetrwania w polityce. – Patrz, co robią czerwoni – mówił mi w 1992 r. Maciej Zalewski, wówczas prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego. – Uwłaszczyli się, mają spółki, pieniądze, media. Jeżeli nie będziemy robić tak samo, to za kilka lat znikniemy, a oni przetrwają.
15 marca 1990 r. powstała Fundacja Prasowa “Solidarność” (FPS). Jarosław Kaczyński był wówczas senatorem i redaktorem naczelnym “Tygodnika Solidarność“. Uchodził za prawą rękę Lecha Wałęsy. Po jego wyborze na prezydenta przez kilka miesięcy był drugą najważniejszą osobą w Polsce. Fundatorami FPS byli: Maria Stolzman (późniejsza działaczka UD, odeszła z fundacji w lipcu 1991 r.), Sławomir Siwek, Jarosław Kaczyński, Krzysztof Czabański, Maciej Zalewski, Bogusław Heba. Pierwszym prezesem został Sławomir Siwek. Wszyscy wnieśli “poważne” wkłady – po 300 tys. zł, czyli 30 PLN (nowych złotych).
Statutowym celem FPS było prowadzenie i wspieranie działalności edytorskiej, prasowej i poligraficznej. W 1990 r. rząd Tadeusza Mazowieckiego postanowił zlikwidować RSW Prasa-Książka-Ruch, dawny koncern prasowy PZPR, a tytuły gazet przekazać w ręce spółek, spółdzielni i fundacji. Większość gazet została przekazana spółdzielniom dziennikarskim, kilka przypadło spółkom lub fundacjom związanym z partiami politycznymi. Politycy wszystkich ugrupowań uważali wówczas, że pluralizm polityczny wymaga kontroli poszczególnych partii nad gazetami. Z czasem okazało się, że partie nie potrafią prowadzić gazet, które albo padały, albo były przejmowane przez profesjonalnych wydawców.
Jesienią 1990 r., jeszcze przed zwycięstwem Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich, Jarosław Kaczyński zażądał przekazania “Ekspresu Wieczornego” – wówczas najbardziej poczytnej gazety stołecznej obok “Życia Warszawy”. Sprawa została sfinalizowana w maju 1991 r., gdy Kaczyński pełnił funkcję ministra stanu i szefa kancelarii prezydenta Wałęsy.
Z reguły spółki lub fundacje związane z politykami nabywały same tytuły gazet. FPS oprócz tytułu nabyła zakłady graficzne w Warszawie przy ul. Nowogrodzkiej i ul. Srebrnej. Wkrótce wynajęła ich budynki, a także gmach w samym centrum Warszawy, w którym mieściła się siedziba “Expressu“. Za cały majątek Fundacja zapłaciła prawie 42 mld starych zł, czyli 4,2 mln PLN. Sporo, jak na fundację, której fundatorzy wpłacili niespełna 200 PLN.
Pieniądze pochodziły głównie z państwowego banku BPH kierowanego przez Janusza Quandta. Quandt uchodził wówczas za menadżera związanego ze ścisłym kierownictwem byłego PZPR. Był członkiem rady nadzorczej Agencji Gospodarczej – spółki, która zarządzała majątkiem rozwiązanej partii. Działacze PC nie mieli żadnych oporów przed korzystaniem z pomocy takich ludzi, jak Quandt. Przeciwnie, uważali, że bez trudu zmuszą dawnych czerwonych menadżerów do finansowania PC.
BPH dofinansował spółkę Telegraf kontrolowaną przez Porozumienie Centrum, a także FPS. Jedną z form finansowania Fundacji było wynajęcie BPH biur w budynku “Expressu”. Różnica między czynszem od banku a czynszem płaconym przez Fundację szła do kasy FPS (miesięcznie około 16.800 PLN). Co więcej, bank z góry zapłacił czynsz za 12 lat.
Przypomnijmy – państwowy bank płaci prywatnej fundacji związanej z partią Kaczyńskich za wynajęcie powierzchni w budynku, który należy do gminy.
Z lewej kieszeni do prawej
Jarosław Kaczyński twierdzi, że FPS nie miała żadnych związków z PC. Ot, politycy w wolnej chwili działali społecznie w fundacji dobroczynnej.
Dokumenty pokazują co innego. 10 września 1991 r. (tuż przed wyborami do Sejmu) Fundacja udzieliła PC pożyczki w wysokości 8 mld zł (800 tys. PLN). Samo udzielenie pożyczki było złamaniem statutu Fundacji, który nie przewidywał takich operacji finansowych. Rok później dyrektor FPS Zenon Sułecki nieśmiało przypomniał działaczom PC, że pożyczkę trzeba zwrócić. Zwrócono ją w lipcu 1993 r.
Przypomnijmy: politycy związani z PC nie potrafili uczynić z “Expressu Wieczornego” pisma dochodowego. Popołudniówka kierowana przez Krzysztofa Czabańskiego, a potem przez Andrzeja Urbańskiego przegrywała w konkurencji z dynamicznym “SuperExpressem”. W lipcu 1993 r. FPS sprzedała więc “Express Wieczorny” spółce, której udziałowcami byli szwajcarski koncern oraz spółka należąca do Wojciecha Fibaka. Jednak miesiąc wcześniej prezes FPS Sławomir Siwek (dziś członek zarządu TVP) i szef Biura Organizacyjnego PC Przemysław Gosiewski (dziś wicepremier) oświadczyli, że w lipcu 1991 r. FPS i PC zawarły ustną umowę, która gwarantuje PC prawo wskazania kandydata na redaktora naczelnego “Expressu” i określania linii programowej gazety. Taka umowa oznaczała, że Fundacja przekazała partii politycznej bardzo cenne aktywa, które można wycenić w pieniądzach.
Wkrótce zostały wycenione. W transakcji sprzedaży Szwajcarom “Expressu Wieczornego” prawo do mianowania redaktora naczelnego zostało wycenione na 9,1 mld zł (910 tys. PLN) i ta kwota została zwrócona do kasy FPS. 19 lipca 1993 r. Rada Fundacji przyjęła uchwałę stwierdzającą, że PC oddało pożyczkę z procentami. Pod uchwałą widnieje podpis przewodniczącego Rady, Jarosława Kaczyńskiego, skądinąd prezesa PC. Innymi słowy – prezes pożyczył samemu sobie pieniądze, potem je sobie oddał i przyjął uchwałę, że wszystko jest OK.
Innego zdania była prokuratura, która skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko założycielom FPS i działaczom PC: Sławomirowi Siwkowi, Jarosławowi Kaczyńskiemu i Krzysztofowi Czabańskiemu (dziś jest on prezesem zarządu Polskiego Radia). Zostali oskarżeni o działanie na szkodę swojej Fundacji. Podczas procesu biegły wyliczył, że PC wraz z odsetkami powinno oddać nie 9, lecz 18 mld starych zł. Proces został zakończony częściowym uniewinnieniem i częściowym umorzeniem w 1994 r. Wznowiony po apelacji w 1995 r., został ostatecznie umorzony w 2000 r. gdyż w międzyczasie zmienił się kodeks karny.
Glapiński funduje nieruchomości
4 października 1991 r. Sejm przyjął ustawę dotyczącą budownictwa mieszkaniowego. Ustawa przygotowana została w Ministerstwie Budownictwa, kierowanym przez ówczesnego wiceprezesa PC Adama Glapińskiego. Dotyczy przede wszystkim rozliczenia dawnych książeczek mieszkaniowych, ale dołączono do niej nowelizację ustawy z 1985 r. o gospodarce gruntami. Nowelizacja przeszła niemal niezauważona przez opinię publiczną i media.
Tymczasem kilka słów nowelizacji okazało się dla działaczy PC na wagę złota: “Osoby prawne lub osoby fizyczne, które do dnia 5 grudnia 1990 r. uzyskały na działki budowlane, stanowiące własność Skarbu Państwa lub własność gminy, ostateczne decyzje lokalizacyjne, otrzymują te działki w użytkowanie wieczyste w trybie bezprzetargowym”. W oparciu o ten przepis FPS przejęła wynajmowane wcześniej budynki w samym sercu Warszawy – przy al. Jerozolimskich, Nowogrodzkiej oraz na Woli przy Srebrnej i Ordona. Fundacja uzyskała prawo do dzierżawy wieczystej, za którą płaci czynsz o wiele niższy niż czynsze rynkowe, które pobiera od użytkowników.
W 1995 roku powstała spółka “Srebrna” o kapitale 5.564 tys. zł. Głównym udziałowcem jest FPS, a mniejszościowymi Barbara Czabańska (żona Krzysztofa Czabańskiego) i Jarosław Kaczyński, którzy wnieśli po 2 tys. zł. Co ciekawe – Kaczyński w oświadczeniu majątkowym składanym w Sejmie od roku 2001 (wcześniejszych nie ma) nie podaje, że jest udziałowcem “Srebrnej” Być może udziały sprzedał lub odstąpił.
Wkrótce kapitał spółki został podwyższony do 8 mln zł. Akt notarialny został podpisany m.in. przez Krzysztofa Wyszkowskiego, członka zarządu spółki. Część nieruchomości posiadanych przez Fundację została wniesiona aportem do spółki. Spółka “Srebrna” prowadzi normalną działalność komercyjną, polegającą na wynajmowaniu lokali. Od lat daje zatrudnienie i dochody ludziom, związanym dawniej
Guru Control Systems, niepokorni twórcy i nieustanne badania opinii publicznej - tak o wydatkach PiS w 2011 roku pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza". Prawie 1,4 mln zł PiS przelało w wyborczym 2011 roku do Guru Control Systems. W 2012 r. - ok. 800 tys. zł, a w 2010 r. - blisko 1,1 mln zł. Tak wynika ze sprawozdań partii dla Państwowej Komisji Wyborczej.
Około pół miliona złotych wydało w 2011 roku PiS na kampanię reklamową w lokalnym tygodniku. Sam tygodnik istniał jednak tylko w czasie wyborów i nie był nawet zarejestrowany w Związku Kontroli Dystrybucji Prasy - pisze "Polityka". Kandydatem, którego reklamowało w gazecie PiS był Grzegorz Bierecki, wówczas prezes SKOK, dziś jeden z bogatszych parlamentarzystów. "Polityka" dotarła do skanów umowy komitetu wyborczego PiS, podpisanych przez skarbnika partii Stanisława Kostrzewskiego, opiewających na niespotykane na rynku medialnym kwoty.
Newsweek" przeanalizował wydatki PiS z ostatnich trzech lat. Ochrona Kaczyńskiego miała kosztować 3,4 mln złotych. Kancelaria reprezentująca prezesa podczas procesów - 900 tysięcy. Fotograf - 700 tysięcy. A wpłaty na konto spółki podnajmującej dom sąsiadujący z posesją prezesa - prawie 150 tysięcy.
Tygodnik pisze, że dom prezesa na warszawskim Żoliborzu jest otoczony z każdej strony. Od przodu i od tyłu pilnują go ochroniarze z agencji Grom Group (to na nich PiS wydało 3,4 mln zł). Z kolei po obu stronach posesji Jarosława Kaczyńskiego ulokowała się zaprzyjaźniona spółka Srebrna.
"W domu po lewej Srebrna przez lata prowadziła swoje biuro rachunkowe. Także tu przez długi czas mieściła się siedziba firmy Rejtan, która prowadzi internetową księgarnię "Gazety Polskiej". Wynajem tego 120-metrowego domu z biznesowego punktu widzenia to szaleństwo. Srebrna jest właścicielem dwóch budynków w centrum Warszawy. A domy przy Mickiewicza są drogie, gorzej skomunikowane i na dodatek leżą w zalewowej części miasta", pisze tygodnik.
PiS miało dokonywać przelewów na konto spółka Rejtan. Mniej więcej miesięczne płatności wynosiły ponad 6 tys. zł.
Według Ryszarda Gitis, prezesa Rejtana, a prywatnie teścia Tomasza Sakiewicza, PiS prenumerowało dla swoich posłów miesięcznik "Nowe Państwo". Ale za te środki można było kupić aż 490 rocznych abonamentów "Nowego Państwa", a posłowie, z którymi rozmawiał tygodnik, twierdzą, że żadnej prenumeraty tego pisma nie dostawali.
Blisko 87 tys. zł zainkasowała w 2010 r. kancelaria adwokacka Rafała Rogalskiego. Rogalski był pełnomocnikiem szefa PiS w śledztwie smoleńskim w latach 2010-13. Kilka miesięcy temu przestał nim być. Tyle samo - blisko 87 tys. zł - zainkasował inny prawnik, Bartosz Kownacki, jednocześnie poseł PiS.