Szef MSW zastrzega przy tym, że policja działała na tyle sprawnie, że zapobiegło to kilku groźnym incydentom.
- Uczestnicy marszu mówią o tych dwóch incydentach, które są najbardziej głośne. Chcę zwrócić uwagę, że tych incydentów wokół marszu było o wiele więcej. I nawet opinia publiczna nie wie, że mieliśmy do czynienia z poważnymi incydentami na ul. Puławskiej i ul. Wilczej - mówi Bartłomiej Sienkiewicz.
Jak podkreśla, od momentu zdelegalizowania marszu do momentu oczyszczenia miasta z elementów chuligańskich i bandyckich minęło 1,5 godziny. Zastrzega przy tym, że nie zamierza się poddawać do dymisji.
- Trwa postępowanie wyjaśniające, które wdrożono w Komendzie Głównej Policji i analizy, czy wszystkie elementy tej wielkiej akcji przebiegały prawidłowo - dodaje.
Przypomina przy tym, że ostrzegał organizatorów marszu, iż w przypadku naruszenia przez nich prawa, policja będzie reagować. - Niestety, w tym wypadku zachowali się jak zawsze - kwituje.