Andrzej Duda na konferencji prasowej w Grójcu stwierdził, że najnowsze doniesienia medialne dotyczące rozmów w kabinie pilotów nie zmieniają jego opinii o katastrofie. Nie ma w Polsce podstawowych dowodów w sprawie, więc nie ma mowy o wyjaśnianiu przyczyn tragedii smoleńskiej. To powie każdy rozsądny prawnik - przekonywał Andrzej Duda. Kandydat na prezydenta dodał, że Polska powinna robić wszystko, by Rosjanie oddali nam czarne skrzynki i wrak samolotu.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości dziwi się, dlaczego Prokuratora Wojskowa nie ujawniła tych stenogramów na swej niedawnej konferencji prasowej. Jak stwierdził, zamiast tego mamy dziwne przecieki, które uderzają w rodziny ofiar.
Major Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej poinformował, ze śledczy, po przeanalizowaniu odczytów zdecydują, czy włączą je do śledztw w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zaznaczył jednak, że w opublikowanych przez RMF fragmentach wypowiedzi jest wiele nieścisłości, jeśli chodzi o treść, identyfikację mówców oraz komentarze, którymi są opatrzone.
Z opublikowanych nowych zapisów wynika m.in., że w kabinie do ostatniej chwili były osoby trzecie i że praca pilotów mogła być zakłócana zarówno przez rozmowy jak przez sugestie co do podejmowanych decyzji
ZOBACZ TAKŻE: Prokuratura o stenogramach: Alkohol? Nie wszystko się zgadza. Są nieścisłości>>>
Komentarze (38)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeSam powinien podjąć decyzję o lądawaniu bądź nie, w razie negatywnej opinii zapytać tylko czy wracają czy lecą na któreś z zapasowych.
Oczywiscie po powrocie jego kariera skończyłaby się w szkółce pilotażu w Koziej Wólce.
Smutne to.
TERAZ, DLA PORZĄDKU, WYPADAŁOBY IM TE AWANSE COFNĄĆ.
Wczoraj czekałem na samolot w Balicach, który po podaniu przez wieżę widoczności (4 kilometers!!) zdecydował się na jedno próbne podejście do lądowania, po czym odszedł i latał w kółko zanim widoczność nie poprawiła się na "six kilometers" i dopiero wtedy piloci zdecydowali się na lądowanie.
Tym się różni PROFESJONALIZM i ODPOWIEDZIALNOŚĆ za innych ludzi od polskiego piekiełka i buraczanej fantazji (jak to, k***, ja nie wyląduję??!!).
Dzięki temu mamy zabagniony Wawel przez marnego prezydenta, który zginął w wypadku komunikacyjnym do którego sam doprowadził.
Odpowiedz
na najwyższe stanowiska w armii
i jeszcze raz nieprzebrana pucha i buta - czyli skrajna głupota która wyniosła Lecha na Wawel bezczeszcząc dawną stolicę i miejsce pochówku godnych i wielkich.
robil to za niego brat blizniak, ktorego zabraklo w tm samolocie!!!
"BĘDZIEMY PRÓBOWAĆ DO SKUTKU" - odpowiada szef protokołu. "Yy, paliwa nam tak dużo nie starczy, żeby do skutku" - mówi kapitan samolotu. "To tu mamy problem!" - stwierdza w odpowiedzi dyplomata.
Przerażające. Cały PIS powinien pójść siedzieć za te brednie opowiadane o katastrofie i winie Tuska.
Po prostu samolot powinien odlecieć, niektórzy twierdzą, że w ogóle nie powinien wystartować, w każdym razie przyczyn tej katastrofy należy szukać w Warszawie.
Pośrednia presja na pewno była. Proszę pamiętać, że na pokładzie był prezydent Rzeczypospolitej, jego współpracownicy, wysocy oficerowie, wysocy rangą oficerowie i to był lot do Katynia, lot, do którego prezydent Kaczyński przywiązywał ogromną wagę. Przecież ta wizyta wiązała się z kampanią wyborczą, która wtedy miała miejsce, więc na pewno piloci chcieli wylądować. Nic by się nie stało, gdyby w tamtym dniu nadano komunikat, że samolot zawrócił znad Smoleńska z powodu mgły i nie mógł wylądować. Taki komunikat mógł wtedy być nadany i mielibyśmy dzisiaj ludzi żywych, a nie ofiary, które wspominamy.
Antoni Macierewicz to jest oddzielna karta tej tragedii. Antoni Macierewicz jest tym człowiekiem, który ułożył sobie pewną tezę, tezę właśnie zamachu i nie wiem co by się stało, jakie fakty by się pojawiły to wiary Antoniego Macierewicza nie naruszy. Zresztą, skoro mówimy o religii smoleńskiej, no to przecież religia to jest stan, w którym się w coś wierzy, albo nie, fakty tu nie mają większego znaczenia.
WIARA PISOIDALNYCH we wszechmoc Ruskich służb jest nabożna i religijna. Popełniają więc bluźnierstwo sądząc, że nie dowiedzą się z PRAWDZIWYCH TAŚM, że to nie oni osobiście dokonali zamachu.
Bluźnierstwem,a do tego idiotyzmem jest też wadzić się z państwem, które wszystko może, przez co ma właściwości boskie. Należy złożyć broń, kolana oraz rączki i modlić się do Wszechmogącego. Putina.
A następnie wiernie mu służyć.
Prawdziwy Polak zawsze jest wierny.
Śniłem, że jestem w Egipcie,
i patrzę – po piramidach
ni słuchu, ni duchu, ni wida!
I ta niepewność mnie gryzie,
czy to tu było, czy w Gizie….
Bierecki - wielki faraon,
do szmalu wielki dar miał on,
podbierał wszak fundamenty,
i choć na cel szło to święty,
budowla poszła do piachu
na koszt idiotów – fellachów…
Grobowiec dla faraona
Dudy lud stawiał w kartonach.
Pudełko, na nim pudełko,
gmach niestabilny ździebełko,
i gdy ktoś wszedł niepotrzebnie -
jak piramida nie j….e!
I trzecia była, z cudów,
co Duda zdziała dla ludu,
gdy lud go władcą obwieści.
O, Dudo, chwała i cześć Ci!
Gdybyż zostały spełnione,
wielkim byś był faraonem…
Ech, gdybyż nam sfinansował,
że leczy nas duński konował,
i tłuste emerytury
dał w dziesięć lat od matury,
i tysiąc euro na dziecię,
i dwa tysiące na trzecie,
i gdyby z budżetem to zgrał on,
to byłby Hiper-Faraon!
Lecz obiecanek tej treści
i piramida nie zmieści,
więc on nie wygra wyborów
i - ku rozpaczy pisiorów -
nie siędzie na tym urzędzie,
piramid stawiać nie będzie,
na chwałę i cześć faraona -
wartych na rok ćwierć biliona (250.000.000.000)
Nie tutaj. Może w Egipcie.
Przenieście się tam jak najszybciej!
Fundamentalizm tam w modzie,
jak w waszym wolskim narodzie,
więc Egipt wspólnym wysiłkiem
zaświeci wnet gołym tyłkiem.
Cóż robić, durny PiSiaku,
rozumu brak u Polaków
nie aż tak pisamidalnie!
I Polska w glebę nie walnie
dlatego, że was, idiotów,
ciul jeden w ciul zrobić gotów.
***
Islamiści, pislamiści -
na sam dźwięk tych słów mnie czyści.
Lepiej mi wśród panteonu
bogów z czasów faraonów:
Ci dzisiejsi - fanfaroni -
widać z dala, jak na dłoni,
że wypadli z podogoni
i niech ktoś ich stąd pogoni!
Spraw więc, Święty Ozyrysie,
niech nas miną plagi pisie,
bo nie trzeba ich aż siedem,
by w straszliwą popaść biedę.
Do Egiptu weź i umieść
w piramidzie pewną mumię,
co nic tak jak szczuć nie umie -
niech w fellachów szczuje tłumie.
Obroń nas, Święta Izydo,
przed Dudą i tą piramidą,
Maryi tyś pierwowzorem,
broń przed wyborem kraj chorem!
Fellachów weź i kapłanów,
co w głowach im zamach stanu,
i partię PiS, co się stara,
by tu nastała Sahara!
„ Zlecenie zamachu na polski, rządowy, TU-154 M Lux (101) pochodziło „bezpośrednio” od wysokiego rangą polskiego polityka i było skierowane do generała FSB, Jurija D.” - notatkę wywiadu niemieckiego tej treści ujawnia w swojej najnowszej książce słynny niemiecki dziennikarz śledczy Jurgen Roth. Informacje te budzą prawdziwą grozę. Przypominamy, kto z polskich urzędników spotykał się przed katastrofą smoleńską z ludźmi Putina.
Kluczową rolę w przygotowaniu wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku odegrał Tomasz Arabski, ówczesny szef kancelarii premiera Tuska. To właśnie on był formalnym koordynatorem lotu Tu-154 do Smoleńska. Ale Arabski był też główną postacią w tajemniczych rozmowach między polskim a rosyjskim rządem przed katastrofą.
Negocjacje rozpoczęto już we wrześniu 2009 r. - po wizycie Władimira Putina w Polsce i jego nieoczekiwanym spotkaniu „w cztery oczy” z Donaldem Tuskiem na sopockim molo. „Tomasz Arabski zeznał [...] iż po spotkaniu Premierów w Sopocie, Andrzej Kremer i Jarosław Bratkiewicz z MSZ odbywali spotkania ze swoimi odpowiednikami ze strony rosyjskiej, w których temat uroczystości w Katyniu w 2010 roku był jednym z poruszanych tematów rozmów. Zaprezentowane zeznania Tomasza Arabskiego, jak również inne dowody, wskazane dalej w uzasadnieniu niniejszego postanowienia potwierdzają, iż ze strony KPRM oraz MSZ we wrześniu 2009 roku rozpoczęto starania, aby podczas uroczystości 70 Rocznicy Zbrodni Katyńskiej w Katyniu doszło do spotkania Premiera Donalda Tuska i Premiera Władimira Putina” - napisali prokuratorzy w uzasadnieniu umorzenia cywilnego śledztwa smoleńskiego śledztwa.
Od początku lutego 2010 r., czyli od oficjalnego zaproszenia Tuska przez Putina do Rosji, do gry - jako główny wykonawca poleceń polskiego premiera - wszedł Arabski. Już 4 lutego rozmawiał przez telefon z Jurijem Uszakowem, zastępcą szefa administracji Władimira Putina. W trakcie tej rozmowy miał zostać ustalony termin spotkania obu premierów na dzień 7 kwietnia 2010 r. Notatka z przebiegu rozmowy trafiła, niestety, do ... akt niejawnych śledztwa.
Tomasz Arabski odbywał też tajemnicze spotkania ze wspomnianym już Jurijem Uszakowem. Były przynajmniej dwie takie rozmowy: 25 lutego 2010 r. w Warszawie i 17 marca 2010 r. w Moskwie.
Jeśli chodzi o spotkanie warszawskie - tajne rozmowy Arabskiego z Uszakowem rozpoczęły się w Kancelarii Premiera, a skończyły w jednej ze stołecznych restauracji. W spotkaniu brał udział Władimir Grinin - ówczesny ambasador Rosji w Polsce, główny uczestnik gry dyplomatycznej Moskwy mającej na celu obniżenie rangi wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Grinin to przyjaciel Putina. Obaj znają się jeszcze z drugiej połowy lat 80. Gdy Putin był agentem KGB we wschodnioniemieckim Dreźnie, Grinin stał na czele sowieckiej ambasady w NRD. Uczestnikami warszawskich rozmów byli również Andrzej Kremer z MSZ, Tomasz Pawlak z Kancelarii Premiera oraz W. Grinin, Dmitrij Polanskij i A. Karbowskij z rosyjskiej ambasady. Podkreślmy, że restauracyjne rozmowy z Uszakowem i rosyjską ambasadą prowadzono w tajemnicy przed prezydentem Lechem Kaczyńskim.
Jeszcze ciekawsze była wizyta Arabskiego w Moskwie. „Pierwotnie spotkanie Tomasza Arabskiego miało odbyć się w siedzibie Premiera [Rosji], ale ostatecznie odbyło się w restauracji w sposób nieformalny” - wynika z akt prokuratury. Przedtem, jak wynika z harmonogramu wizyty Tomasza Arabskiego w stolicy Rosji, szef kancelarii premiera Tuska zwiedzał przez trzy godziny Plac Czerwony i Galerię Tretiakowską.
Tym razem udział w rozmowach Arabskiego z Uszakowem wziął Igor Sieczin, ówczesny wicepremier, prawa ręka Władimira Putina, szef frakcji "siłowików" (środowiska byłych agentów KGB/FSB) w Rosji. Dodajmy, że za człowieka Sieczina uznawany jest m.in. Aleksander Bastrykin, szef wydziału dochodzeniowego w Prokuraturze Generalnej Rosji, znany ze śledztwa smoleńskiego. W restauracji miały też obok Uszakowa i Arabskiego pojawić się inne osoby, ale tak się nie stało. W dokumentach prokuratury czytamy: „W spotkaniu [...] ze strony MSZ Federacji Rosyjskiej mieli uczestniczyć Władimir Siedych, Zastępca III Europejskiego Departamentu MSZ, i Siergiej Siemionow, Zastępca Kierownika Wydziału Polskiego III ED. Tomaszowi Arabskiemu miał towarzyszyć Piotr Marciniak, Marek Bogacki i Justyna Gładyś. Ostatecznie rozmowy odbyły się w cztery oczy jedynie z udziałem Justyny Gładyś w charakterze tłumacza [...] minister Uszakow odesłał towarzyszących mu urzędników”.
W spotkaniu nie brał udziału ambasador Polski w Rosji - Jerzy Bahr. Oto, co powiedział śledczym: „Odnośnie do wizyty ministrów Tomasza Arabskiego i Andrzeja Kremera w Moskwie Jerzy Bahr zeznał, że w tym czasie przebywał w południowej Rosji na Przedkaukaziu. Po powrocie poprosił pracowników o zrelacjonowanie mu tej wizyty. Okazało się jednak, że Tomasz Arabski zabronił Justynie Gładyś informowania ambasadora o treści swoich rozmów z ministrem Uszakowem w Moskwie. Dla Jerzego Bahra ta sytuacja była zupełnie nienormalna i niezrozumiała”.
Ale i Justyna Gładyś nie słyszała całej rozmowy Arabskiego z Uszakowem. „Świadek [Justyna Gładyś] rozmowę z wicepremierem Sieczynem tłumaczyła całą, natomiast rozmowę z ministrem Uszakowem tłumaczyła częściowo z tego powodu, iż część rozmowy odbyła się w języku angielskim i wtedy była proszona, żeby im nie towarzyszyć” - czytamy w uzasadnieniu umorzenia cywilnego śledztwa smoleńskiego.
Co ciekawe, spotkanie Arabskiego, Uszakowa i Sieczyna odbyło się w restauracji "Dorian Gray" - położonej niedaleko Kremla. Według naszych informacji to częste miejsce spotkań rosyjskich polityków i oligarchów, a także ludzi powiązanych ze służbami specjalnymi. To właśnie w lokalu "Dorian Gray" spotykali się m.in. dygnitarze biorący udział w gigantycznej aferze korupcyjnej związanej z próbą przejęcia firmy Wołgotanker, powiązanej z koncernem Jukos. Wyroki w tej sprawie (m.in. 9 lat więzienia dla generała policji Aleksandra Bokowa) zapadły miesiąc temu.
I jeszcze jedno drodzy Polacy.Jak powinno to się wszystko odbywać to maćie na przykładzie zestrzelonego Boeinga nad Ukrainą.Wystarczy pogrzebać w necie przykładów jest wiele.Dla mnie nie jest istotne kto ten samolot zestrzelił,to zostawiam ekspertom,tylko istotne w jaki sposób było prowadzone śledztwo.Działanie odpowiednich instytucji itd.Wojna naokoło a oni działają i nie ma że boli!Ile to im czasu zajeło?drodzy Polacy!
Dotychczas brzozy raczej rzadko urywały skrzydła samolotom, częściej jednak czyniły to rakiety…
1. Najpierw ustalmy rzecz podstawową – nie są jeszcze znane przyczyny smoleńskiej katastrofy.
Nie są znane, bo trwają jeszcze dwa śledztwa, rosyjskie i polskie.
Zwłaszcza rosyjskie śledztwo trwa intensywnie, do tego stopnia, że ze względu na dobro śledztwa i i usilne dążenie rosyjskich śledczych do poznania prawdy, Rosjanie nie mogą nam oddać na razie czarnych skrzynek ani wraku.
Póki co mamy więc do czynienia jedynie z hipotezami przyczyn katastrofy, a nie z ich definitywnym ustaleniem.
2. Według hipotezy pierwszej, popartej autorytetami Władimira Putina, generalissy Anodiny, ministra Millera, doktora Laska, prezydenta Komorowskiego (prawda jest arcyboleśnie prosta) oraz niewątpliwie wybitnych, choć nieznanych z imienia i nazwiska polskich ekspertów, których dane osnute są mgłą tajemnicy – samolot strąciła brzoza.
Nadleciał za nisko, próbował uciec, już się nawet wznosił, ale w tym momencie przechwyciła go brzoza, urwała mu skrzydło, stał się niezdatny do lotu, obrócił się i spadł.
Według drugiej hipotezy, wspartej autorytetem wielu znanych z imienia i nazwiska, oraz tytułów naukowych, krajowych i zagranicznych (USA, Kanada, Dania, Australia) ekspertów Zespołu Parlamentarnego posła Macierewicza – samolot nie starł się z brzozą, lecz został rozerwany wybuchami, spowodowanymi może bombą, może rakietą…
3. A więc brzoza czy rakieta?
Z obu tych wykluczających się hipotez, teoria brzozy wydaje się ryzykowna, a to dlatego, że dotychczas brzozy bardzo rzadko urywały skrzydła samolotom. Nawet nigdy. Pancerna brzoza w Smoleńsku byłaby pierwsza, której się to udało.
Owszem, w Rosji niejedne cuda już się działy, ale żeby aż takie?
Natomiast rakiety strącały samoloty często, niedawno rakieta zestrzeliła malezyjski samolot nad okupowaną przez Rosję częścią Ukrainy.
4. Nie przekonuje mnie teoria brzozy także dlatego, że dowody na jej winę zapisane zostały nie na taśmach polskich prokuratorów czy choćby polskich kelnerów, ale w czarnych skrzynkach, nietkniętych polską ręką, pozostających pod całkowitą kontrolą władz rosyjskich. A skoro pod kontrolą, to nikt nie wykluczy, że również i pod obróbką. I nie przekonują zapewnienia, że kopie nie zostały sfałszowane, skoro sfałszowane mogły zostać oryginały.
5. Teorii rakiety przeczy natomiast – jak ironizują niektórzy – doświadczenie historyczne. Takie mianowicie, że zabijanie obywateli innych państw, w tym przywódców państwowych, jest mentalności rosyjskiej i tradycji politycznej Rosji, całkowicie obce. Dlatego obóz „racjonalny” z Panem Prezydentem Komorowskim na czele, nie dopuszcza myśli, że w Rosji mógł mieć miejsce jakikolwiek zamach, a już zwłaszcza zamach na polskiego prezydenta, chociaż wszyscy wiemy, że pierwszy, komunistyczny, prezydent Bierut, udał się na zaproszenie sowieckich towarzyszy w podróż do Moskwy, w futerku a powrócił martwy w "kuferku" lub jak mówią inni w jesionce (oni też nie mają na myśli odzienia tylko trumnę).
Co na to prokuratura? Na razie oznajmiła lakonicznie, że zapoznaje się z opublikowanymi zapisami z Tupolewa.
Jeżeli tak to w jakim celu, w sam raz teraz, tuż przed wyborami, dopuszczono do tego "spreparowanego", zmanipulowanego, nieautoryzowanego przez NPW, kontrolowanego wycieku?
Czy po to aby okłamać Polaków ?!!!
Wg relacji, RMF FM, podanej na podstawie tego "kontrolowanego, zmanipulowanego, przecieku", którego nie autoryzowała NPW, (oznajmiwszy lakonicznie, że zapoznaje się z opublikowanymi zapisami z Tupolewa)w kokpicie aż do chwili katastrofy przebywał Dowódca Sił Powietrznych, który nie reagował na wezwania do zajęcia miejsca. „Faktem jest, że my musimy to robić, do skutku” – miał mówić do załogi w czasie prób lądowania. „Zmieścisz się śmiało” – mówił do pilota na wysokości 300 metrów. Wg relacji RMF FM, pilotom wielokrotnie przeszkadzano w czasie lotu, a przez ostatnie 20 minut lotu wielokrotnie dochodziło do prób uciszania osób przebywających w kokpicie. Jest też mowa o piciu piwa na pokładzie samolotu.
Jak jasno widać, ten spreparowany, zmanipulowany, nieautoryzowany, kontrolowany przeciek, przed wyborami, trzymająca władzę klika POWSI-PSL, opublikowała po to, aby kolejny raz powrócić do narzuconej nam putinowskiej narracji, (którą zaraz po katastrofie, w 2010 r. zaaprobował i bezwarunkowo przyjął Donald Tusk, który obawiając się gniewu Putina, zdecydował się wybrać współpracę z premierem Putinem a nie z prezydentem Miedwiediewem, przekreślając, zaprzepaszczajac nawet to co wcześniej wynegocjował ze stroną rosyjską płk Edmund Klich, mimo tego, że ówczesny prezydent Federacji Rosyjskiej Miedwiediew, rywalizujący z Putinem, o poparcie Rosjan, od początku proponował Polsce wspólne porozumienie rządów obydwu państw, i wspólne badanie przyczyn katastrofy a nawet wspólne śledztwo, na zasadach równorzędności i wzajemnego poszanowania stron w oparciu o wspólne porozumienie międzypaństwowe) aby powrócić do tej pierwszej rosyjskiej wersji o naciskach na pilotów i pijanym generale Błasiku.
Takie kłamstwa, manipulacje, wzorowane na putinowskich, to postępowanie skrajnie podłe; to jest kolejna wrzutka strony rządowej, kolejny, celowo spreparowany, przed wyborami, przeciek tylko po to aby celowo nakręcić emocje Polaków, co służy jedynie trzymającej w Polsce władzę, klice POWSI-PSL wspieranej przez postkomunę, i obce, wrogie państwowości polskiej ośrodki ideologii i propagandy, oraz propagandzie putinowskiej.
Te informacje opublikowane przez RMF-FM, ten spreparowany przeciek, współgrają z opublikowanym wcześniej w TVN24 wywiadem gen. Czempińskiego i razem stanowią integralną część programu negatywnej walki wyborczej realizowanego przez trzymajacą w Polsce władzę, klikę POWSI-PSL.
W w/w wywiadzie, gen. Czempiński powiedział prawdę, że "Po 10 kwietnia narracja została nam narzucona przez Rosjan. To oni narzucili nam sposób badania tego wypadku" , nadto, generał słusznie stwierdził; " jednak gdyby kierownik lotów na lotnisku powiedział, że lotnisko jest nieczynne, to pilot nie miałby wyjścia (..)"
- to wszystko prawda z tym, że generał zapomniał lub celowo, z rozmysłem nie powiedział, że przecież nikt nie spętał naszego rządu ani premiera Donalda Tuska i nie musieli się oni godzić na narrację narzucaną nam przez Putina wówczas premiera, zwłaszcza, że ówczesny prezydent Federacji Rosyjskiej Miedwiediew, rywalizujący z Putinem, o poparcie Rosjan, od początku proponował Polsce wspólne porozumienie rządów obydwu państw, i wspólne badanie przyczyn katastrofy a nawet wspólne śledztwo, na zasadach równorzędności i wzajemnego poszanowania stron w oparciu o wspólne porozumienie międzypaństwowe.
To Donald Tusk, obawiając się gniewu Putina, zdecydował się wybrać współpracę z premierem Putinem a nie
z prezydentem Miedwiediewem a zatem to Donald Tusk przystał bezwarunkowo na narrację, na rozwiązanie proponowane przez Putina przekreślając, zaprzepaszczajac nawet to co wcześniej wynegocjował ze stroną rosyjską Edmund Klich, pułkownik rez. pilot Wojska Polskiego, ówczesny szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL).
To Donald Tusk, osobiście, jednoosobowo, ze strachu przed gniewem Putina wybrał jego narrację i propozycję na którą bezwarunkowo się zgodził, odrzucając dużo korzystniejszą dla Polski, propozycję bardziej przyjaznego, wykształconego
i cywilizowanego, prezydenta Miedwiediewa !
W dalszej części swojego wywiadu pan generał plecie jakby był "po spożyciu" ...!!!
Bo co ma znaczyć jego stwierdzenie "Zasadnicza wina za katastrofę smoleńską leży po stronie polskiej, jednak gdyby kierownik lotów na lotnisku powiedział, że lotnisko jest nieczynne, to pilot nie miałby wyjścia, chociaż i tak końcową decyzję i tak podejmuje pilot"?
Rozumiem, że stwierdzając : "Zasadnicza wina za katastrofę smoleńską leży po stronie polskiej (..)" generał nie wiem z jakich powodów (może liczy na fuchę doradcy premiera czy prezydenta) ale celowo i z rozmysłem, swoim nazwiskiem, legitymizuje raport sowieckiej generał Anodiny i raport komisji Millera, z czym się nie zgadzam i co mnie oburza.
Przyjmuję z aprobatą i zadowoleniem stwierdzenie pana generała "jednak gdyby kierownik lotów na lotnisku powiedział, że lotnisko jest nieczynne, to pilot nie miałby wyjścia (..)".
Ale Dalibóg nie rozumiem po co generał stwierdził dalej "chociaż i tak końcową decyzję i tak podejmuje pilot" - czy generał Czempiński ma polskich pilotów za wariatów i uważa, że choćby nawet rzeczone lotnisko (które niektórzy zowią kartofliskiem) było ogłoszone za zamkniete to i tak, nawet wiedząc o tym i wbrew temu, polscy piloci mogliby "na siłę" lądować ?!! przecież to absurd ! to bezczelność i obraza polskich pilotów!
Co innego gdy jakieś androny plecie zwykły człek, ignorant, ale pan generał, osoba publiczna, powinien ważyć słowa.
Mnie nie obchodzi w co wierzy a w co nie wierzy pan generał. Sprawy mojej wiary lub niewiary w cokolwiek, to moje sprawy, to sprawy mojej oceny, na podstawie mojej wiedzy, mojego doświadczenia, mojego rozumu i mojego sumienia.
Uważam, ze na obecnym etapie tak polskiego badania przyczyn katastrofy jak i polskiego śledztwa brak podstaw do tak jednoznacznych ocen, stwierdzeń, jak pana generała !
Odnośnie książki Jurgena Rotha na temat katastrofy smoleńskiej, w której wykorzystany został raport Federalnej Służby Wywiadowczej Niemiec (BND), z którego wynika, że w Smoleńsku mogło dojść do zamachu przy użyciu materiałów wybuchowych, pan generał Czempiński nie znając treści książki i źródeł zawartych w niej treści, stwierdzeń i opinii albo celowo manipulując, bez podania podstaw, bezpodstawnie, bezprawnie przedstawia jako pewnik, swoje własne, jednoznaczne, opinie i sugestie ... co uważam za niedopuszczalne..