Pod koniec stycznia Kulisy24 dotarły do zapisu rozmowy na Twitterze między pewnym znanym sędzią a internautą, który podszył się pod jednego z najważniejszych uczestników życia publicznego. Według "Gazety Warszawskiej", tym pierwszym był sędzia Wojciech Łączewski, który między innymi skazał nieprawomocnie Mariusza Kamińskiego za aferę gruntową, a tą drugą - osoba podszywająca się pod Tomasza Lisa.
W opublikowanej wymianie zdań z Twittera sędzia ma sugerować, że sędzia Łączewski - jako użytkownik "Marek Matusiak" sugeruje fałszywemu Tomaszowi Lisowi zmianę strategii krytyki nowej władzy. Proponuje akcję uświadamiającą co, jak i z czego wynika w przepisach. Ja mogę się spotkać i to zorganizować odpowiednio - dodaje. W jednym z kolejnych tweetów przedstawia się z imienia i nazwiska i aby siebie uwiarygodnić w oczach rozmówcy robi sobie zdjęcie i podaje ulicę, na której mieszka.
Wojciech Łączewski zareagował na publikację "Gazety Warszawskiej" zawiadomieniem do prokuratury. Sędzia sugeruje, że ktoś włamał się do jego osobistego komputera. Zawiadomienie do prokuratury w Warszawie wpłynęło 10 lutego. Jak czytamy na stronie internetowej Sądu Okręgowego w Warszawie, powodem tego rodzaju inicjatywy był fakt uaktywnienia się na profilu Twitter dziennikarza jednej z gazet, a następnie otrzymania zdjęcia własnej osoby, wykonanego prawdopodobnie przy wykorzystaniu kamery prywatnego laptopa sędziego oraz screenu z rozmowy korespondencyjnej z osobą o imieniu Tomasz, której odbycie Pan sędzia Wojciech Łączewski stanowczo neguje.
Michał Majewski poinformował na Twitterze, że jego redakcja nadal nie podaje danych sędziego. Kwestionuje jednak argumentację sędziego Łączewskiego: Tłumaczenia (jeśli się pojawią) nie wytrzymują próby. Sędzia bowiem przyszedł na umówione spotkanie o określonej godzinie na jednym z warszawskich osiedli pod adres wskazany przez internautę. Zapowiada, że w razie potrzeby potwierdzi to w sądzie lub prokuraturze.