Kamiński nie chciał podać dokładnej daty zakończenia w Polsce komunizmu. – Mieliśmy dużą szklankę czerwonego soku i mogliśmy 25 lat temu go wylać i wlać nowy, biały. Zamiast tego my, nie ruszając tamtego, cały czas dolewamy nowy i to się miesza. Sok nie jest więc już czerwony, ale nie jest też biały – powiedział prezes IPN na łamach Rzeczpospolitej.
Jako przykłady tego "wymieszania" podał m.in.: obowiązującą ustawę o prawie prasowym, uchwaloną w czasie stanu wojennego, gdzie nadal funkcjonuje nazwa Polska Rzeczpospolita Ludowa.
Prezes IPN odniósł się krytycznie do propozycji ustanowienia święta państwowego 4 czerwca, w rocznicę wyborów kontraktowych z 1989 roku. – Takie jak 11 listopada czy 3 maja nie, ale ta data powinna być doceniana. (…) Jednak świętem państwowym powinien być 31 sierpnia, czyli rocznica podpisania Porozumień Gdańskich. To jest – w sferze symbolicznym – nasz problem, że polska rewolucja odbyła się dziesięć lat wcześniej – ocenił Łukasz Kamiński.
Dla niektórych data ta może wydać się kontrowersyjna, ze względu na dużą rolę, jaką Lech Wałęsa odegrał w tych wydarzeniach. Niedawno to Kamiński na konferencji prasowej prezentował rzekomą teczkę osobową agenta "Bolka", który miał być właśnie były prezydent i przywódca Solidarności. Jednak prezes IPN przyznał, że „ustalając datę święta narodowego, musimy się odwołać do autentycznych emocji, a one towarzyszyły akurat temu wydarzeniu i to jest niezaprzeczalne” – Naszej historii nie zmienimy, a wcześniejsze uwikłania Wałęsy nie zmieniają znaczenia 31 sierpnia. To było de facto zmuszenie władz komunistycznych do kapitulacji – powiedział Łukasz Kamiński.