Sikorski w Warszawie wziął udział w debacie z byłą sekretarz stanu USA Condoleezzą Rice na temat zagrożeń dla zachodnich demokracji.
Były minister spraw zagranicznych ocenił, że Polska w mniejszym stopniu niż reszta kontynentu może doświadczyć gospodarczych skutków Brexitu, a zarazem może odzyskać autorytet na scenie UE poprzez zmianę polityki zagranicznej i wewnętrznej.
Polska ma wielkie tradycje i będę bronił naszej demokracji. Ale to, co zdarzyło się w Wielkiej Brytanii powinno stanowić ostrzeżenie dla partii eurosceptycznych tu w Polsce, że strata - jak to nazywano - "strategicznego sojusznika w kontekście UE", powinna niektórym ludziom uświadomić, iż (...) nie była to racjonalna polityka - powiedział.
Sikorski uważa, że powrót Polski do polityki współkierowania Unią Europejską wymaga nie tylko zmiany polityki zagranicznej, ale również zmiany w polityce wewnętrznej, jaka dotyczy rządów prawa i relacji z instytucjami unijnymi.
Brexit - jak mówił - był konsekwencją lekkomyślności, poczucia, że wszystko jest w porządku i można odejść.
Były szef polskiej dyplomacji zauważył też, że po Brexicie wpływ Wielkiej Brytanii na globalne regulacje dotyczące np. Google czy Microsoft osłabi się.
Condoleezza Rice powiedziała natomiast, że Brexit może przełożyć się na sposób postrzegania w Europie pewnych kwestii istotnych z punktu widzenia amerykańskiej polityki zagranicznej, takich jak dokończenie projektów demokratycznych w tej części świata, czy też tego, w jaki sposób postępujemy z Moskwą i Kremlem oraz wyzwaniami na Bliskim Wschodzie.
Ludzie jednak pamiętają, że UE i Wielka Brytania wywodzą się z tej samej wspólnoty wartości, tak jak my w Stanach Zjednoczonych, i tym samym nie ma to (Brexit - PAP) aż takiego wpływu na politykę zagraniczną. Nie przypuszczam, aby to w jakiś sposób wpłynęło na NATO. Teraz uważam NATO za jedyną atlantycką instytucję, ale nie sądzę, by to miało wpływ na NATO - podkreśliła.
Oceniła, że Unia Europejska, do której należy Wielka Brytania, była bardziej euroatlantycka, niż ta, w której Brytyjczyków nie będzie.
Ale zawsze uważałam, że mamy tylko jednego partnera godnego zaufania w polityce zagranicznej: Europę - podkreśliła Condoleezza Rice.
Debatę zorganizował amerykański ośrodek Center for European Policy Analysis (CEPA).