Orzekł tak w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie, który uchylił oddalający pozew Dudy wyrok SO z marca br.

We wrześniu ub.r. "Newsweek" w artykule pt. "Hotel robotniczy" napisał, że Duda za pobyt w luksusowym apartamencie w uzdrowisku "Bałtyk" w Kołobrzegu - gdzie noc kosztuje 1,3 tys. zł - miał płacić 85 zł, czyli tyle, ile za nocleg służbowy lub też korzystać z niego za darmo. Tygodnik przedstawił wydruk z datami pobytów Dudy od czerwca 2012 r. do maja 2015 r w "Bałtyku" - którym zarządza spółka należąca do NSZZ "Solidarność".

Reklama

Według "Newsweeka", Duda miał też tam nie płacić za potrawy i alkohol, a także za świeże ryby. Tygodnik pisał także, że kiedy Duda przyjeżdżał do "Bałtyku", kierownictwo firmy kazało wyszywać ręczniczki z imieniem psa Dudy i przygotowywać karmę.

Duda nazwał wtedy artykuł "stekiem kłamstw i pomówień". Zapowiedział pozew przeciwko "Newsweekowi" i przedstawił "14 kłamstw", którymi miał posłużyć się tygodnik. Mówił, że nie był w "Bałtyku" 27 razy, jak pisał "N", lecz 5 razy, służbowo, w ciągu ostatnich 6 lat. Prywatnie był raz, przez 3,5 dnia i - jak mówił - "opłacił to". Jak tłumaczył Duda, rezerwacje na jego nazwisko przeznaczone były m.in. dla gości zagranicznych związku. Jak oceniał, artykuł mógł być motywowany nie tylko polityką, ale także prywatnymi interesami jednej z firm.

Po tym "Newsweek" podtrzymał treść artykułu, podkreślając że jest przygotowany na spór sądowy. Autor artykułu zapewniał, że pieczołowicie zebraliśmy materiał do tego tekstu - mamy oświadczenia ludzi, którzy tam pracują, którzy widzieli Piotra Dudę, którzy przynosili mu stoliki z jedzeniem i alkoholami.

Duda zażądał od "Newsweeka" na podstawie Prawa prasowego publikacji 10-punktowego sprostowania co do najważniejszych zarzutów. Redakcja odmówiła, uznając, że nie jest ono rzeczowe i dotyczy ocen, a nie faktów. Wtedy Duda złożył pozew z żądaniem, aby sąd nakazał druk sprostowania redaktorowi naczelnemu tygodnika Tomaszowi Lisowi.

Reklama

Badając pozew o nakazanie sprostowania, sąd nie sprawdza, czy dane informacje są prawdziwe, ale tylko czy sprostowanie jest rzeczowe i odnosi się do faktów oraz czy dochowano formalnych wymogów co do terminów oraz danych osobowych.

W marcu br. SO oddalił pozew z przyczyn formalnych - uznał, że tekst sprostowania nie został podpisany przez Dudę, a strona powodowa nie wykazała dowodu wysłania do "Newsweeka" sprostowania w ustawowym terminie 21 dni od dnia publikacji.

Duda złożył apelację. Jego pełnomocniczka mec. Monika Brzozowska oceniła wyrok SO jako "zbyt formalistyczny". Powód musi dochować warunków formalnych sprostowania, w tym nadania sprostowania w 21 dni - mówiła adwokatka "N" mec. Anna Cichońska, wnosząc o utrzymanie wyroku SO.

Według SA, SO zaniechał zbadania materialnego żądania pozwu, bezpodstawnie uznając, iż były formalne warunki do jego oddalenia. Zdaniem SA, SO błędnie ocenił, iż sprostowanie nie zawierało imienia i nazwiska powoda oraz jego podpisu. Błędnie przyjął też, że sprostowanie nie zostało przesłane w terminie - sąd powinien był bowiem wezwać stronę do uzupełnienia braku formalnego, a dowód nadania mógł zaginąć.

SA nakazał SO zbadanie czy roszczenia powoda spełniają wymogi rzeczowości i czy odnoszą się do faktów.

Od wyroku SA można się jeszcze zażalić do Sądu Najwyższego; adwokatka pozwanego nie przesądza na razie, czy o to wystąpi.