Na zwołanej w czwartek z inicjatywy prezydenta Warszawy specjalnej sesji rady miasta Gronkiewicz-Waltz mówiła, że do tej pory żadna siła polityczna nie rozwiązała problemu reprywatyzacji w Warszawie.

Reklama

- Z perspektywy blisko 30 lat jest to najcięższy grzech transformacji ustrojowej. To zaniechanie szczególnie dotkliwe stało się dla Warszawy - mówiła.

Stwierdziła, że nie wie, czy elity polityczne zaniechały tego celowo, czy było to po prostu zaniedbanie, ale przez 27 lat nie uchwalono ustawy reprywatyzacyjnej.

W tym momencie część zgromadzonych zaczęła wołać: "jesteś winna". Gronkiewicz-Waltz mówiła, że ona sama trzykrotnie podejmowała próby ustawodawczego uregulowania tej sprawy: w 2008, 2011 i 2014 r. Określiła też uchwaloną w 2015 r. tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną jako sukces jej "ekipy w ratuszu" oraz koalicji PO i PSL. To sformułowanie powtórzyła kilkakrotnie.

Część zgromadzonych przyjmowała te słowa buczeniem i okrzykami dezaprobaty. - Nie zakrzyczycie prawdy - zwróciła się do nich prezydent stolicy.

PAP / Leszek Szymaski
Tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną uchwalono w 2015 r. Projekt przygotowali senatorowie PO i senator niezależny Marek Borowski. Była to odpowiedź na inicjatywę prezydent Warszawy, uzgodnioną z premier Ewą Kopacz. Jednak ustawa w sierpniu 2015 r., przed decyzją o jej podpisaniu, zaskarżona została przez poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego do Trybunału Konstytucyjnego. Pod koniec lipca br. TK orzekł że przepisy ustawy są zgodne z konstytucją, prezydent Andrzej Duda podpisał ją w połowie sierpnia.

Prezydent stolicy podkreśliła, że wyrok TK ws. zgodności małej ustawy reprywatyzacyjnej z konstytucją był wyrokiem "kopernikańskim". Dzięki ustawie - jak zaznaczyła - uda się m.in. ochronić szkoły, przedszkola, przychodnie i parki; "wyeliminować kuratorów dla 120-letnich właścicieli" i zakończyć sprawę tzw. śpiochów.

Prezydent Warszawy zapowiedziała, że pozostałe dwa lata swej kadencji wykorzysta na walkę o przepisy prawa, które ostatecznie rozwiążą problem reprywatyzacji. W czasie jej wystąpienia część zgromadzonych na sali wznosiła okrzyki m.in. "nie żartuj", "do dymisji", "złodzieje", "lokatorzy", "hańba". Kilka osób przyniosło ze sobą wałki kuchenne.

Zgodnie z tzw. małą ustawą reprywatyzacyjną można będzie odmówić zwrotu nieruchomości m.in., gdy ta wykorzystywana jest na cele publiczne (np. szkoła, żłobki, przedszkola, parki), wartość nowo wybudowanego na gruncie budynku znacznie przekracza wartość nieruchomości, budynek był zniszczony po wojnie więcej niż w 66 proc. Ponadto obrót roszczeniami będzie możliwy tylko i wyłącznie w formie aktu notarialnego, a miasto i skarb państwa będą mieć prawo pierwokupu. Nie będzie można ustanawiać kuratorów dla osób, co do których istnieją przesłanki do uznania za zmarłe; będzie można wygasić roszczenia do ponad 2 tys. nieruchomości, do których złożono wnioski o zwrot, a o których zwrot od ponad 70 lat nikt się nie ubiega (tzw. "śpiochy").

Frontem do lokatorów

Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała też, że pod koniec września odbędzie się spotkanie z organizacjami lokatorskimi ws. polityki mieszkaniowej w stolicy. Spotkanie - jak mówiła - jest wynikiem inicjatywy organizacji społecznych i stanowi kontynuację dialogu prowadzonego przez miasto ze środowiskiem lokatorów.

- Wiem, że na przestrzeni ostatnich lat nie byliśmy w stanie spełnić wszystkich waszych oczekiwań. Wiem, że jesteśmy surowo przez was oceniani. Chcę jednak podkreślić, że nasza polityka spełnia część waszych postulatów - powiedziała na Gronkiewicz-Waltz, zwracając się do znajdujących się na sali przedstawicieli lokatorów.

Przekonywała, że to dzięki zgłaszanym przez środowiska lokatorskie pomysłom ratusz zaproponował zmiany w miejskiej polityce mieszkaniowej, m.in. dot. zaprzestania sprzedaży mieszkań komunalnych, które - jak mówiła - przy wartości 1 mln zł bywały wcześniej sprzedawane za 20 tys. zł - czy wprowadzenia polityki oddłużeniowej.

- To właśnie w codziennej współpracy w wami... - mówiła prezydent Warszawy. - Z kim? z kim? - wołali w tym momencie niektórzy z gości sesji rady miasta.

Reklama

- Z takimi organizacjami jak Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej czy Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów udaje się nam pomóc tym rodzinom, w stosunku do których system okazał się nie dość skuteczny - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. - Jestem nadal otwarta na dyskusję, w jaki sposób możemy doskonalić naszą pomoc dla lokatorów - zapewniła.

Powiedziała, że chce "zadać kłam mitowi", że dotąd miasto nie interesowało się lokatorami. - Warszawa za mojej prezydentury zwróciła decyzjami dekretowymi 5800 mieszkań ze swojego zasobu. Dokładnie tyle, ile moi poprzednicy. Ale to ja, a nie poprzednicy, w tym czasie wprowadziłam rozwiązania, dzięki którym udzieliliśmy wsparcia ponad 3400 rodzin z reprywatyzowanych budynków. To też są fakty. To moi poprzednicy nie pomyśleli o lokatorach wyrzucanych z mieszkań. To oni, moi poprzednicy, nie ja - mówiła.

Odpowiadały jej okrzyki części zgromadzonych: "10 lat!" i "Złodziejstwo!"

- Chcę przypomnieć, że zaczęłam to robić nie 10 lat temu, tylko w 2009 roku. Wtedy po raz pierwszy zaproponowałam, by pomóc lokatorom przez uchwałę, którą podjęli radni; PiS wtedy był przeciw, spytajcie się dlaczego - powiedziała prezydent Warszawy.

Gronkiewicz-Waltz chce wyjaśniać reprywatyzację

Prezydent stolicy zaproponowała również Radzie Warszawy powołanie komisji ws. reprywatyzacji z udziałem radnych, przedstawicieli lokatorów i organizacji społecznych takich jak Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, Komitet Obrony Lokatorów czy Miasto Jest Nasze. - Dzisiaj jest czas na wyjaśnienie niejasnych spraw reprywatyzacyjnych. Jest tylko jeden sposób: pełna transparentność i obiektywizm - stwierdziła.

Jej wystąpienie było przerywane okrzykami: "prokuratura, prokuratura". - Czy państwo w to wierzą, czy nie, ja jestem najbardziej zainteresowana, żeby wyjaśnić... - te słowa prezydent stolicy zgromadzeni na miejscach dla gości przerwali gwizdami i okrzykami.

Gronkiewicz-Waltz powiedziała też, że nigdy nie upolityczniła urzędu, dlatego pozostawiła urzędników, którzy pracowali w ratuszu od lat i byli uznawani za specjalistów. - Wierzyłam, że moi poprzednicy, m.in. Lech Kaczyński zatrudniał uczciwych ludzi. Niestety zawiedli moje i mieszkańców zaufanie i za to dziś z tego miejsca przepraszam - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.

Mówiła, że dopiero za jej prezydentury udało się unieważnić ostateczne decyzję o nieprawidłowym zwrocie ogródków działkowych przy ul. Waszyngtona.

Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że jej odpowiedzialnością jest wyjaśnienie sprawy reprywatyzacji do końca i wyciągnięcie konsekwencji. Ale - jak dodała - "jeśli mówimy o odpowiedzialności politycznej, to pytajmy o nią również wszystkich poprzednich prezydentów stolicy, parlamentarzystów, premierów i prezydentów Polski".

- Zrobię wszystko, żeby również działka przy Chmielnej 70 wróciła do skarbu państwa, wszystko zrobię. W tej chwili wniosłam już o wznowienie postępowania i unieważnienie tej decyzji - zaznaczyła prezydent stolicy. - Kropla w morzu, kropla w morzu - wołali w tym momencie niektórzy ze zgromadzonych na sesji rady.

Gdy Gronkiewicz-Waltz wymieniała jako sukcesy czasu, gdy sprawuje prezydenturę stolicy, nowe autobusy i tramwaje, dokończenie pierwszej linii metra, remonty szkół i przedszkoli, które w jej ocenie PiS zamykał, zgromadzeni skandowali: "nie żartuj, nie żartuj".

Zdaniem prezydent stolicy ewentualne wprowadzenie komisarza do Warszawy oznaczałoby "jedną wielką kampanię przez kolejne miesiące, a może nawet lata". Jak mówiła, "nie dopuści" do tego, żeby Warszawa padła ofiarą "chorych ambicji jednego czy drugiego polityka".

- Do swojego programu, który pragnę zrealizować w całości, chcę dopisać następujące rozwiązanie: na przyszłość – ustawa reprywatyzacyjna pełna, teraźniejszość – moratorium na zwroty, oraz na przeszłość – komisja i rewizja wydanych decyzji - oświadczyła Gronkiewicz-Waltz.