Na zwołanej w czwartek z inicjatywy prezydenta Warszawy specjalnej sesji rady miasta Gronkiewicz-Waltz mówiła, że do tej pory żadna siła polityczna nie rozwiązała problemu reprywatyzacji w Warszawie.
- Z perspektywy blisko 30 lat jest to najcięższy grzech transformacji ustrojowej. To zaniechanie szczególnie dotkliwe stało się dla Warszawy - mówiła.
Stwierdziła, że nie wie, czy elity polityczne zaniechały tego celowo, czy było to po prostu zaniedbanie, ale przez 27 lat nie uchwalono ustawy reprywatyzacyjnej.
W tym momencie część zgromadzonych zaczęła wołać: "jesteś winna". Gronkiewicz-Waltz mówiła, że ona sama trzykrotnie podejmowała próby ustawodawczego uregulowania tej sprawy: w 2008, 2011 i 2014 r. Określiła też uchwaloną w 2015 r. tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną jako sukces jej "ekipy w ratuszu" oraz koalicji PO i PSL. To sformułowanie powtórzyła kilkakrotnie.
Część zgromadzonych przyjmowała te słowa buczeniem i okrzykami dezaprobaty. - Nie zakrzyczycie prawdy - zwróciła się do nich prezydent stolicy.
Prezydent stolicy podkreśliła, że wyrok TK ws. zgodności małej ustawy reprywatyzacyjnej z konstytucją był wyrokiem "kopernikańskim". Dzięki ustawie - jak zaznaczyła - uda się m.in. ochronić szkoły, przedszkola, przychodnie i parki; "wyeliminować kuratorów dla 120-letnich właścicieli" i zakończyć sprawę tzw. śpiochów.
Prezydent Warszawy zapowiedziała, że pozostałe dwa lata swej kadencji wykorzysta na walkę o przepisy prawa, które ostatecznie rozwiążą problem reprywatyzacji. W czasie jej wystąpienia część zgromadzonych na sali wznosiła okrzyki m.in. "nie żartuj", "do dymisji", "złodzieje", "lokatorzy", "hańba". Kilka osób przyniosło ze sobą wałki kuchenne.
Frontem do lokatorów
Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała też, że pod koniec września odbędzie się spotkanie z organizacjami lokatorskimi ws. polityki mieszkaniowej w stolicy. Spotkanie - jak mówiła - jest wynikiem inicjatywy organizacji społecznych i stanowi kontynuację dialogu prowadzonego przez miasto ze środowiskiem lokatorów.
- Wiem, że na przestrzeni ostatnich lat nie byliśmy w stanie spełnić wszystkich waszych oczekiwań. Wiem, że jesteśmy surowo przez was oceniani. Chcę jednak podkreślić, że nasza polityka spełnia część waszych postulatów - powiedziała na Gronkiewicz-Waltz, zwracając się do znajdujących się na sali przedstawicieli lokatorów.
Przekonywała, że to dzięki zgłaszanym przez środowiska lokatorskie pomysłom ratusz zaproponował zmiany w miejskiej polityce mieszkaniowej, m.in. dot. zaprzestania sprzedaży mieszkań komunalnych, które - jak mówiła - przy wartości 1 mln zł bywały wcześniej sprzedawane za 20 tys. zł - czy wprowadzenia polityki oddłużeniowej.
- To właśnie w codziennej współpracy w wami... - mówiła prezydent Warszawy. - Z kim? z kim? - wołali w tym momencie niektórzy z gości sesji rady miasta.
- Z takimi organizacjami jak Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej czy Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów udaje się nam pomóc tym rodzinom, w stosunku do których system okazał się nie dość skuteczny - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. - Jestem nadal otwarta na dyskusję, w jaki sposób możemy doskonalić naszą pomoc dla lokatorów - zapewniła.
Powiedziała, że chce "zadać kłam mitowi", że dotąd miasto nie interesowało się lokatorami. - Warszawa za mojej prezydentury zwróciła decyzjami dekretowymi 5800 mieszkań ze swojego zasobu. Dokładnie tyle, ile moi poprzednicy. Ale to ja, a nie poprzednicy, w tym czasie wprowadziłam rozwiązania, dzięki którym udzieliliśmy wsparcia ponad 3400 rodzin z reprywatyzowanych budynków. To też są fakty. To moi poprzednicy nie pomyśleli o lokatorach wyrzucanych z mieszkań. To oni, moi poprzednicy, nie ja - mówiła.
Odpowiadały jej okrzyki części zgromadzonych: "10 lat!" i "Złodziejstwo!"
- Chcę przypomnieć, że zaczęłam to robić nie 10 lat temu, tylko w 2009 roku. Wtedy po raz pierwszy zaproponowałam, by pomóc lokatorom przez uchwałę, którą podjęli radni; PiS wtedy był przeciw, spytajcie się dlaczego - powiedziała prezydent Warszawy.
Gronkiewicz-Waltz chce wyjaśniać reprywatyzację
Prezydent stolicy zaproponowała również Radzie Warszawy powołanie komisji ws. reprywatyzacji z udziałem radnych, przedstawicieli lokatorów i organizacji społecznych takich jak Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, Komitet Obrony Lokatorów czy Miasto Jest Nasze. - Dzisiaj jest czas na wyjaśnienie niejasnych spraw reprywatyzacyjnych. Jest tylko jeden sposób: pełna transparentność i obiektywizm - stwierdziła.
Jej wystąpienie było przerywane okrzykami: "prokuratura, prokuratura". - Czy państwo w to wierzą, czy nie, ja jestem najbardziej zainteresowana, żeby wyjaśnić... - te słowa prezydent stolicy zgromadzeni na miejscach dla gości przerwali gwizdami i okrzykami.
Gronkiewicz-Waltz powiedziała też, że nigdy nie upolityczniła urzędu, dlatego pozostawiła urzędników, którzy pracowali w ratuszu od lat i byli uznawani za specjalistów. - Wierzyłam, że moi poprzednicy, m.in. Lech Kaczyński zatrudniał uczciwych ludzi. Niestety zawiedli moje i mieszkańców zaufanie i za to dziś z tego miejsca przepraszam - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
Mówiła, że dopiero za jej prezydentury udało się unieważnić ostateczne decyzję o nieprawidłowym zwrocie ogródków działkowych przy ul. Waszyngtona.
Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że jej odpowiedzialnością jest wyjaśnienie sprawy reprywatyzacji do końca i wyciągnięcie konsekwencji. Ale - jak dodała - "jeśli mówimy o odpowiedzialności politycznej, to pytajmy o nią również wszystkich poprzednich prezydentów stolicy, parlamentarzystów, premierów i prezydentów Polski".
- Zrobię wszystko, żeby również działka przy Chmielnej 70 wróciła do skarbu państwa, wszystko zrobię. W tej chwili wniosłam już o wznowienie postępowania i unieważnienie tej decyzji - zaznaczyła prezydent stolicy. - Kropla w morzu, kropla w morzu - wołali w tym momencie niektórzy ze zgromadzonych na sesji rady.
Gdy Gronkiewicz-Waltz wymieniała jako sukcesy czasu, gdy sprawuje prezydenturę stolicy, nowe autobusy i tramwaje, dokończenie pierwszej linii metra, remonty szkół i przedszkoli, które w jej ocenie PiS zamykał, zgromadzeni skandowali: "nie żartuj, nie żartuj".
Zdaniem prezydent stolicy ewentualne wprowadzenie komisarza do Warszawy oznaczałoby "jedną wielką kampanię przez kolejne miesiące, a może nawet lata". Jak mówiła, "nie dopuści" do tego, żeby Warszawa padła ofiarą "chorych ambicji jednego czy drugiego polityka".
- Do swojego programu, który pragnę zrealizować w całości, chcę dopisać następujące rozwiązanie: na przyszłość – ustawa reprywatyzacyjna pełna, teraźniejszość – moratorium na zwroty, oraz na przeszłość – komisja i rewizja wydanych decyzji - oświadczyła Gronkiewicz-Waltz.