Komisja Europejska przeszła w lipcu do drugiego etapu procedury ochrony praworządności, wszczętej wobec Polski w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego, wskazując, że w Polsce istnieje "systemowe zagrożenie dla państwa prawa". Polska dostała w lipcu trzy miesiące na poinformowanie Brukseli o realizacji zaleceń.
Teraz czekam na odpowiedź polskiego rządu na nasze rekomendacje, gdy ją otrzymam, będę chciał przyjechać do Warszawy, by przedyskutować tę odpowiedź - powiedział PAP Timmermans.
Mamy nadzieję, że nasze rekomendacje spotkają się z pozytywną odpowiedzią, tak abyśmy mogli pozostawić tę sprawę za nami, i żebyśmy mogli zapewnić, że w Polsce nie dojdzie do powstania dwóch równoległych struktur prawnych, ponieważ wierzę, że sprawa podstawowa tutaj to niezawisłość sądownictwa, i jest to bardzo ważne, również dla funkcjonowania rynku wewnętrznego - ocenił wiceprzewodniczący KE.
Jak podkreślił, "oznacza to respektowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego, publikowanie wszystkich orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, sprawienie, że sędziowie wybrani zgodnie z prawem przez poprzedni Sejm mogą objąć stanowisko w Trybunale Konstytucyjnym". Dodał, że są to "główne sprawy, których dotyczą rekomendacje dla rządu Polski".
Mam nadzieję, że polski rząd zobaczy dobre strony naszych rekomendacji i to, że ich celem jest rozwiązanie sprawy, która nikomu nie daje nic dobrego - powiedział Timmermans. Dla nas sprawa jest zupełnie jasna. I mam nadzieję, że polski rząd spojrzy na to w ten sam sposób, dojdzie do wniosku, że możemy zastosować środki, które są konieczne, by zostawić tę sprawę za nami - dodał.
Dzieli nas różnica opinii z polskim rządem, ale nie z polskim narodem, nie z Polską, ale z polskim rządem, dotycząca niezawisłości Trybunału Konstytucyjnego - mówił wiceprzewodniczący KE.
To bardzo konkretna sprawa i aby UE mogła funkcjonować potrzebna jest absolutna pewność, że sądy są niezawisłe, że władze (ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza) szanują wzajemnie swoje stanowiska, co oznacza, że rząd powinien szanować niezawisłość wymiaru sprawiedliwości. To wszystko - stwierdził.
Timmermans w rozmowie z PAP przekonywał, że "próbuje rozwiązać problem i próbuje to robić w sposób pozbawiony emocji, w sposób racjonalny". Jak dodał, robi to "służąc polskiemu narodowi i UE jako całości".
Wiceprzewodniczący KE podkreślił, że w polskim społeczeństwie poparcie dla UE jest wciąż wysokie. Jeśli patrzę na dane, to widzę, że wciąż jest silne zrozumienie wśród Polaków dla faktu, że Komisja Europejska próbuje rozwiązać problem, który ma wpływ także na poziomie europejskim, gdyż dotyczy stosowania prawa. I w takim sensie mocno wierzę, że polskie społeczeństwo rozumie co my próbujemy robić - ocenił.
Tu nie chodzi o potrzebę posiadania sądu konstytucyjnego lub też nie. Niektóre kraje dokonują sprawdzania zgodności z konstytucją nie mając sądu konstytucyjnego, niektóre kraje organizują to w inny sposób, niektóre kraje nawet nie mają konstytucji. To nie ma nic do rzeczy. Jedyna sprawa tutaj to niezawisłość sądów. Więc nie chodzi o to, czy istnieje taki czy inny sąd, ale o to, czy szanuje się niezawisłość sądownictwa w danym kraju. I to jest ta sprawa, i stąd nasze rekomendacje. Rząd nie powinien wtrącać się w funkcjonowanie systemu sądowniczego - przekonywał wiceprzewodniczący KE.
Komisja Europejska w lipcu zaleciła Polsce m.in. wykonanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego ws. wyboru sędziów i konstytucyjności tzw. ustawy naprawczej o TK.
Po wydaniu zaleceń przez KE polskie MSZ oceniło, że działania KE - podjęte przed wejściem w życie nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym - są zdecydowanie przedwczesne i "narażają KE na utratę autorytetu, koniecznego do pełnienia opisanych w traktatach funkcji".
Uchwalona w lipcu nowa ustawa o TK weszła w życie w połowie sierpnia. Na mocy tej ustawy rząd zdecydował o publikacji 21 z 23 zaległych orzeczeń TK. KE stwierdziła, że nie rozwiązuje to jednak wszystkich problemów. Publikacja wyroków TK to jedno z zaleceń wydanych przez KE dla polskich władz.
Kolejnym etapem procedury prowadzonej przez KE może być wniosek do Rady UE o stwierdzenie zagrożenia dla rządów prawa w Polsce. Ostatecznym krokiem w procedurze mogłoby być nałożenie sankcji, wraz z pozbawieniem prawa głosu w Radzie UE. W tym celu Rada Europejska musiałaby jednomyślnie uznać, że w Polsce naruszono zasady praworządności.