- Jesień z pewnością będzie gorąca i to z trzech głównych powodów – powiedział PAP politolog prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. - Powód pierwszy, to jednak mamy Unię Europejska za plecami, Komisję Europejską i ten nacisk zza granicy, z Brukseli będzie bardzo wyraźny – argumentował. Według niego to przyczyni się do podgrzewania atmosfery w Polsce i będzie inspirowało do działania opozycję.

Reklama

- Z drugiej strony (…) musimy pamiętać o tym, że wchodzi kilka reform jesienią - chociażby reforma szkolnictwa wyższego i zapowiadane strajki nauczycielskie. To wszystko zostanie podchwycone przez opozycję – wyliczał politolog.

Trzeci powód gorącej politycznej atmosfery po wakacjach, w ocenie eksperta, to sytuacja opozycji. - Opozycja nie ma wyjścia. Negatywne sondaże i rosnące poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości będą zmuszały opozycję do zdecydowanych działań - albo teraz albo nigdy – zauważył Kik.

Jak stwierdził, istotna może być także obecność prezydenta na scenie politycznej. - Prawdopodobnie dojdzie do budowania obozu, ruchu społeczno - politycznego wokół pana prezydenta, to będzie taka próba pojawienia się trzeciej alternatywy, bo mamy z jednej strony opozycję totalną, z drugiej strony mamy formację rządzącą i będzie najprawdopodobniej próba poszerzenia bazy społecznej rządzenia – mówił.

Politolog przewidywał, że wokół prezydenta będą się koncentrowały niektóre siły opozycyjne. - Myślę, że to będzie Kukiz, to może być PSL, myślę, że to będą związki zawodowe, Solidarność i różnego rodzaju stowarzyszenia mniej lub bardziej zawodowe lub regionalne, a nawet samorządowe - stwierdził.

Jak powiedział Kik: "nadzieja formacji rządzącej to gospodarka, gospodarka, gospodarka. Jeżeli gospodarka będzie dalej szła w tym rytmie, w jakim idzie do tej pory, to żadna zagranica wpływom politycznym Prawa i Sprawiedliwości nie zagrozi".

- Mamy tendencję korzystną, tzn. mamy plan pana Morawieckiego, mamy konkretne efekty tego, na razie jeżeli chodzi o uszczelnianie systemów podatkowych, VAT-u, ale to są grube dziesiątki miliardów złotych – podkreślił politolog.

W jego przekonaniu taka tendencja sprawi, że rząd będzie w stanie podejmować kolejne działania. - Podnoszenie kwoty wolnej od podatku, dodatkowe pieniądze dla emerytów, czyli krótko mówiąc działania prowadzące albo odpowiadające oczekiwaniom i aspiracjom tych grup społecznych, które są mało widoczne w mediach (…) i wydaje mi się, że takie działanie punktowe będzie przynosiło korzyści, ponieważ będzie odpowiadało oczekiwaniom dużej części społeczeństwa – powiedział Kik.

Reklama

- Kto się może sparzyć? Sparzyć się może opozycja, ponieważ siłą rzeczy opozycja będzie próbowała przeciwdziałać korzystnym skutkom reform dla dużej części polskiego społeczeństwa, bo będzie torpedowała lub próbowała torpedować działania rządu – mówił. I kontynuował: "będzie nadal destruktywna, (…) ponieważ opozycja nie może wystąpić z wiarygodnym programem wyborczym, mając na uwadze fakt, że dwa lata temu program dzisiejszej opozycji, a wtedy siły rządzącej, został przez Polaków odrzucony".

W związku z tym politolog stwierdził, że dzisiaj wszelkie próby budowania konstruktywnego programu przez siły opozycji będą niewiarygodne. - Więc destrukcja, destrukcja, destrukcja, wspomagana z Brukseli, czyli inspirowanie do protestów różnych grup społecznych, którym do tej pory było dobrze" – przewidywał Kik.

- Wydaje mi się, że zderzenie tych dwóch tendencji - z jednej strony destrukcja i protesty, a z drugiej strony - działania rządu zmierzające do zaspokojenie aspiracji i potrzeb coraz to większych grup społecznych - te dwie tendencje się zderzą – powiedział politolog. - Sparzyć się musi jedna, czyli ta, która będzie postrzegana w społeczeństwie jako przeszkadzanie w realizowaniu aspiracji i potrzeb dużej części polskiego społeczeństwa - podsumował.

W ocenie Kika ustawą, która będzie budziła najwięcej emocji, będzie ustawa o dekoncentracji mediów. - Ostatnią siłą sił opozycyjnych są właśnie te media, które dużo z interesem narodowym Polaków i dobrem wspólnym Polaków nie mają, czyli media znajdujące się w posiadaniu kapitału obcego – tłumaczył politolog.

Jak podkreślił, "właściciele kapitału - tutaj mamy amerykański i niemiecki - będą prawdopodobnie wpływały, tak jak to zawsze kapitał wpływa - pośrednio, czyli przez inspirowanie mediów, dziennikarzy, osób publicznych, celebrytów".

To z kolei, według Kika, będzie prowadziło do ogromnego zamieszania. - Neoliberalne elity, ludzie związani z dzisiejszą opozycją są ludźmi widocznymi publicznie. W związku z tym dojdzie do zachwiania proporcji, tzn. będzie się wydawało Europie i dużej liczbie Polaków oglądających media, jakoby Polska była wypełniona elitą neoliberalną - tłumaczył.

Jak mówił: "coraz większa część polskiego społeczeństwa nie ma tej możliwości wypowiadania publicznego swoich aspiracji i oczekiwań, to jest gdzieś utajone. Natomiast na scenie i w mediach pojawiają się elity, które dominują, albo elity związane z mediami obcymi, albo elity związane interesami, z grupami liberalnymi i kapitałem obcym".

- Jest cały szereg fundacji i instytucji w Polsce finansowanych przez kapitał obcy – powiedział Kik. I podsumował: "wydaje mi się, że to wszystko ruszy do ataku i ta jesień będzie taką próbą tego co polskie, z tym co chciałoby to polskie zmniejszyć do minimum, a zdominować Polskę przez kapitał obcy".