W trakcie przerwy w czwartkowych obradach komisji weryfikacyjnej, jej przewodniczący ocenił w rozmowie z TVP Info, że zeznania byłego wiceprezydenta Warszawy Jarosława Jóźwiaka świadczyły o licznych zaniedbaniach w sprawie reprywatyzacji.
- W takich sytuacjach należy sobie zadać pytanie, po co są w ogóle wiceprezydenci - powiedział. Zwrócił też uwagę, że b. wiceprezydent w szeregu spraw "zasłaniał się niewiedzą, niepamięcią".
Pytany, czy Jóźwiak mógł - jak zeznawał - nie wiedzieć o aferze reprywatyzacyjnej do wakacji 2016 r., Jaki ocenił, że oznaczałoby to, że "gdyby nie gazety, to oni by nic nie wiedzieli".
- Po prostu reprywatyzowano, on się dowiedział z gazety, no i wtedy zaczął działać, i wszyscy powinni mu dziękować - to są właśnie zeznania dzisiaj pana prezydenta Jóźwiaka - ironizował szef komisji weryfikacyjnej.
Na uwagę dziennikarza, że wcześniejsi świadkowie zeznawali przed komisją, że wiedza o sprawie nieruchomości na Placu Defilad i o grupach, które handlują roszczeniami, była w ratuszu powszechna, Jaki dodał: "no tak niestety wychodziłoby z zeznań, że wszyscy wiedzieli o tych grupach, tylko pan prezydent Jóźwiak nie wiedział i pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz - jak rozumiem, tłumaczył pan Jóźwiak - też nie wiedziała, czyli wszyscy wiedzieli, tylko ta grupa nie".
- Pan prezydent Jóźwiak próbuje kryć panią prezydent Gronkiewicz-Waltz, próbuje nam przekazać, że tak naprawdę nic się nie stało i my nad wszystkim panowaliśmy i pani prezydent dalej nad wszystkim panuje - mówił. - Jeżeli taki obraz wyłania PO, to już niech obywatele to ocenią - dodał.
W czwartek komisja weryfikacyjna bada reprywatyzację trzech działek na pl. Defilad pod dawnymi adresami: Złota 19, Zielna 7/Złota 17 i Chmielna 50. Jako świadków wezwano urzędników zaangażowanych w wydawanie decyzji miasta, w tym b. wiceprezydenta stolicy Jarosława Jóźwiaka, który składał zeznania jako pierwszy, przez prawie 4,5 godziny.