Na dotychczasowym monolicie władzy PiS-owskiej pojawiły się pęknięcia i rysy w postaci konfliktu pomiędzy panem prezydentem a ministrem sprawiedliwości, ministrem obrony, a jak się dowiedziałem z wypowiedzi pana Jarosława Kaczyńskiego, jest też podobno konflikt na linii prezydent - MON i MSZ - zauważył Komorowski.

Reklama

To są już trzy resorty objęte kryzysem w relacjach z prezydentem. Jeżeli do tego dołoży się jeszcze niewątpliwie kryzys także w relacjach - jak rozumiem - pan Jarosław Kaczyński i PiS a pan wicepremier Jarosław Gowin to widać, że są pęknięcia - podkreślił b.prezydent.

Jego zdaniem "na tle dekomponującego się monolitu PiS-owskiego" opozycja powinna "bardzo przekonywująco przeciwstawić własną umiejętność budowania zgody, porozumienia i współdziałania".

To jest ten właściwy moment, kiedy opozycja powinna powiedzieć: patrzcie tam zaczynają się żreć o to koryto, o te konfitury, a my tu potrafimy ze sobą współdziałać - ocenił w rozmowie z dziennikarzami Komorowski.

Gdyby wyszli Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru, najlepiej z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i powiedzieli: reprezentujemy różne partie polityczne, mamy różne programy, różne wrażliwości, ale związujemy sojusz polityczny, który powołuje np. komisję porozumiewawczą polskich stronnictw demokratycznych "Bądźmy razem", nie będziemy udawali, że jesteśmy jedną partią, u nas można się różnić, ale w sprawach najważniejszych: jesteśmy razem - kreślił ewentualny scenariusz Komorowski.

Według b.prezydenta, w takiej sytuacji liderzy opozycji powinni zapowiedzieć zbudowanie propozycji wyborczej, która objęłaby także wybory samorządowe z dopuszczeniem ruchów obywatelskich, samorządowców spoza układów partyjnych.

W ocenie Komorowskiego takie posunięcie dałoby opozycji 10-procentową zwyżkę w liczbie uzyskanych głosów. Zaznaczył, że na to wskazują zwycięstwa koalicji w wyborach - bardzo podzielonego wewnętrznie ruchu Solidarność, AWS, Zjednoczonej Lewicy i ostatnio koalicji zbudowanej przez PiS.

Widać po pękających szwach, że zaczyna się lekko dzielić obóz władzy. Trzeba temu przeciwstawić własną ofertę, jeżeli nie jedności, bo jedność będzie sztuczna, to zdolności współdziałania, zawierania sojuszy, pójścia razem - oświadczył b. prezydent.