Robert Kropiwnicki ocenił, że świadomie minister chciał sprowokować taką sytuację, żeby wyjść i powiedzieć: to ja jestem po stronie obywateli i wymiaru sprawiedliwości, a KRS to jakaś, no właśnie, nie wiadomo kto. A ja uważam, że właśnie to KRS stoi po stronie wymiaru sprawiedliwości i broni jego niezależności, bo wie, że to są naprawdę odpowiedzialne decyzje - dodał. Zdaniem posła Platformy KRS nie miała możliwości, żeby uczciwie zapoznać się z dokumentami przekazanymi jej przez resort sprawiedliwości. KRS - podkreślił - powinna "mieć czas na to, żeby ocenić każdą kandydaturę z osobna, a nie 265 osób w ramach hurtowej decyzji".
To zachowanie pokazuje, do czego oni chcą sprowadzić KRS - do tego, żeby był listkiem figowym dla faktycznych działań ministra, który będzie +klepał+ kogo będzie chciał, będzie powoływał na prezesów sądów, na sędziów, na sędziów SN, a ktoś tam musi to przyklepać, no to niech przyklepie, byle się nie odzywał - mówił Kropiwnicki. Pytany, czy jego zdaniem decyzja Rady może ułatwić porozumienie w sprawie ustaw reformujących sądownictwo pomiędzy Pałacem Prezydenckim a PiS, poseł odpowiedział, że jeżeli pan prezydent świadomie patrzy na politykę, to widzi, do czego minister sprawiedliwości chce sprowadzić KRS i to powinno go utwierdzić w przekonaniu, że KRS nie powinien być zarządzany przez jedną partię, zwłaszcza rządzącą.
Dopytywany przez jednego z dziennikarzy, czy KRS w tej sprawie nie strzela sobie samobója, wstrzymując asesurę 265 osób, kiedy mówi się, że jest do obsadzenia 1500 wakatów sędziowskich, poseł PO ocenił, że jest to sprytna zagrywka ministra, który chce się stawiać, że on jest po stronie wymiaru sprawiedliwości, a KRS to utrudnia. Ale proszę pamiętać, że te osoby potem będą decydowały o losie życia, często zdrowia, tysięcy ludzi poprzez wyroki, o milionowych decyzjach majątkowych, kiedyś, jak zostaną sędziami, o tym, kto będzie mógł pójść do więzienia, więc to są naprawdę bardzo poważne decyzje i te osoby nie mogą być po prostu wzięte z hurtowni - dodał.
Na uwagę dziennikarzy, że osoby, które dostały od ministra sprawiedliwości akty mianowania na asesorów ukończyły studia, Kropiwnicki odparł: Jasne, skończyły studia, ale nie zostały ocenione przez KRS, która z mocy konstytucji jest upoważniona do tego, żeby przedstawiać wnioski o powołanie sędziów. I z tego względu uważam, że ta ocena, którą minister dokonał tak naprawdę jest bardzo pobieżna albo w ogóle jej nie dokonał, tylko wysłał listę absolwentów do KRS-u i powiedział: to mają być asesorzy. Tak nie można działać - przekonywał polityk. To jest umocowanie człowieka na całe życie, żeby sądził o sprawach innych ludzi i to nie jest banalna decyzja, tak jak się wydaje ministrowi - podsumował
"Krajowa Rada Sądownictwa natychmiast powinna być zreformowana"
Michał Wójcik powiedział we wtorek w TVP1, że jest to szokująca i skandaliczna decyzja KRS, która jest wymierzona w społeczeństwo, bo społeczeństwo płaci ogromne pieniądze, grube miliony, żeby tych ludzi kształcić. Dzisiaj to sygnał dla nas, że Krajowa Rada Sądownictwa natychmiast powinna być zreformowana. Już dzisiaj nie ma wątpliwości - powiedział Wójcik. Dodał, że jest to też decyzja wymierzona w samo środowisko sędziowskie, bo asesorzy mieli trafić do sądów rejonowych, gdzie mieli odciążyć środowisko sędziowskie.
Wójcik zaznaczył, że był na uroczystościach, gdzie wręczane były asesorom nominacje. 265 osób pełnych radości, entuzjazmu, wchodzących do tego środowiska, na początku swojej drogi zawodowej i ten entuzjazm został zgaszony przez kogoś, kto prowadzi jakąś grę polityczną - powiedział. Zapytany, czy kasta wystąpiła przeciw samej sobie wiceminister odpowiedział, że był to strzał w samą siebie.
Wójcik odniósł się również do słów rzecznika KRS Waldemara Żurka o niespełnionych kryteriach ustawowych. Jeżeli przyczyną były jakieś braki w dokumentacji, to ludzi którzy przechodzili przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury ciężko pracowali, uczyli się - to jest bardzo ciężka szkoła. Zdecydowali, że wybierają właśnie ten obszar, środowisko sędziowskie i chcą służyć państwu, służyć społeczeństwu, a tutaj ktoś gasi entuzjazm i mówi +wy nie jesteście potrzebni+ - powiedział.
Nawet jeżeli jakieś gierki są prowadzone ze strony Krajowej Rady Sądownictwa w tym obszarze, to dlaczego kosztem młodych ludzi - powiedział Wójcik. Dodał, że ci młodzi ludzie mogli iść do spółek skarbu państwa lub przejść do komercji i zarabiać duże pieniądze. Podkreślił, że droga, którą wybrali jest bardzo ciężka. Wójcik zaznaczył, że jest procedura, że można od decyzji KRS odwołać się do Sądu Najwyższego. Nie wyobrażam sobie, że te osoby nie znalazły się w środowisku sędziowskim - dodał.
Rzecznik resortu sprawiedliwości: Asesorzy to niewinne ofiary wojny KRS z ministrem Ziobrą
Jan Kanthak, powiedział we wtorek w Polskim Radiu 24, że resort sprawiedliwości przyjął decyzję KRS z zaskoczeniem, ale przede wszystkim z zasmuceniem. Jak zauważył, funkcja asesora, to rozwiązanie szeroko stosowane w Europie. Można powiedzieć, że to sędzia na próbę - zaznaczył.
Odnosząc się do komentarzy, iż asesorzy to wyszkolona armia ministra Zbiory, Kanthak powiedział, że takie opinie należy włożyć między bajki, ponieważ - jak mówił - kiedy ci ludzie zaczynali naukę, nie mogli wiedzieć, że ministrem sprawiedliwości zostanie Zbigniew Ziobro. Ci ludzie są niewinnymi ofiarami wojny, którą rzecznik Żurek i większość KRS wytoczyła ministrowi (Ziobrze-PAP)" - ocenił Kanthak.Ci ludzie, którzy mieli zostać asesorami, zdali egzamin w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury; egzamin obiektywny, bezstronny, na który nikt nie miał wpływu, tylko ich wiedza - oni nikomu nic nie zawdzięczają, tylko sobie"- zapewnił. Jak dodał, ci ludzie zdecydowali się na na służbę państwu a teraz są ofiarami politycznej wojny i totalnej opozycji ze strony Krajowej Rady Sądownictwa.
Na pytanie, co dalej z reformą wymiaru sprawiedliwości, Kanthak powiedział: Ta sytuacja pokazała, jak ważne jest udemokratyzowanie wyboru członków KRS, (...) żeby sprawować bezpośredni nadzór nad działaniem tej jednostki.
Błaszczak: Ci państwo stracili twarz
Ci państwo stracili twarz, bo udowadniają, że są zaangażowani w spór polityczny a powinni stać ponad sporem politycznym, są wręcz elementem sporu politycznego. Jak oni mogą mówić o staniu na straży konstytucji i przepisów prawa - powiedział we wtorek Mariusz Błaszczak w radiowych "Sygnałach Dnia". To jest taka nadzwyczajna kasta. Oni się zachowują jak kasta, która stoi ponad prawem - podkreślił minister.
Ziobro: Dzisiaj KRS pokazała, że jest ciałem niereformowalnym
Krajowa Rada Sądownictwa swoją decyzją pokazała, że jest ciałem niereformowalnym i, że cynicznie rozumiane interesy korporacyjne są ważniejsze niż interesy wymiaru sprawiedliwości - powiedział prokurator generalny.
Ziobro ocenił, że kandydaci przedstawieni przez resort to ludzie, którzy przeszli "profesjonalną szkołę" i zostali przygotowani przez najlepszych sędziów i przedstawicieli różnych polskich uczelni.
Dzisiaj KRS pokazała, że jest ciałem niereformowalnym. Pokazała, że cynicznie rozumiane interesy korporacyjne są ważniejsze niż interesy wymiaru sprawiedliwości, że ich interesy, tej, jak są sami nazywani przez sędziów spółdzielni sędziowskiej, są ważniejsze - powiedział minister sprawiedliwości.
Krajowa Rada Sądownictwa postanowiła nie powoływać asesorów sądowych z listy przesłanej przez ministra sprawiedliwości. Wobec wszystkich 265 kandydatów wyrażono skuteczny sprzeciw - poinformował w poniedziałek wieczorem rzecznik prasowy KRS Waldemar Żurek.
"Na nadzwyczajnym posiedzeniu 30 października 2017 r. Krajowa Rada Sądownictwa postanowiła nie powoływać asesorów sądowych z listy przesłanej przez Ministra Sprawiedliwości. Wobec wszystkich 265 kandydatów wyrażono skuteczny sprzeciw. Jest to spowodowane nie spełnianiem kryteriów ustawowych" - głosi komunikat przekazany w poniedziałek PAP przez rzecznika KRS.
Żurek dodał, że szczegóły przedstawi podczas konferencji we wtorek.
W połowie października Żurek informował, że minister sprawiedliwości przesłał KRS listę nowo mianowanych asesorów sądowych. Prezydium Rady ustaliło, że przesłane dokumenty zawierają jedynie ich imienną listę, do której nie dołączono wszystkich wymaganych dokumentów, czyli informacji z Krajowego Rejestru Karnego oraz od policji o każdym z mianowanych asesorów, a także wniosku o powierzeniu pełnienia obowiązków sędziego.
Postępowanie w tej sprawie powinno się odbywać za pośrednictwem systemu komputerowego nadzorowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Jednak do dzisiaj, w systemie tym nie udostępniono Radzie żadnych dokumentów, niezbędnych do rozpatrzenia kandydatur asesorów sądowych. Rada poinformowała o tym fakcie Ministerstwo Sprawiedliwości - głosił komunikat Żurka.
Tuż po tym Ministerstwo Sprawiedliwości wysłało KRS w trybie pilnym wydruki wszystkich dokumentów transportem samochodowym; Żurek potwierdził, że "w wersji papierowej wpłynęło wszystko".
Zgodnie z prawem, w ciągu miesiąca od dnia przekazania kompletu dokumentów, Rada może wyrazić sprzeciw wobec pełnienia przez asesorów sądowych obowiązków sędziego. Sprzeciw będzie podlegał kontroli Sądu Najwyższego. Jeśli przebieg służby asesora nie będzie budził zastrzeżeń, jego kandydatura zostanie przez KRS przedstawiona prezydentowi RP do powołania na "pełnoprawnego" sędziego - informował wcześniej resort sprawiedliwości.
W końcu września br. akty mianowania od ministra sprawiedliwości odebrało 265 asesorów sądowych. To pierwsi asesorzy - absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro życzył im wtedy, aby zawsze zachowali niezawisłość od władzy politycznej - ktokolwiek będzie ją sprawował, ale też od własnych poglądów, co - jego zdaniem - może być najtrudniejsze.