Karczewski był pytany w czwartek w Polsat News, czy wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki "przeholował stawiając w jednym rzędzie szmalcowników z Różą Thun".
- A czy pani Róża Thun przekroczyła granicę czy nie? Uważam, że znacznie przekroczyła granicę w krytykowaniu Polski i tego się dzieje - podkreślił marszałek.
Dopytywany o ocenę wypowiedzi Ryszarda Czarneckiego odparł: Zgadzam się, że być może zbyt dużo powiedział, ale nie powinny być żadne konsekwencje wyciągnięte w stosunku do pana wiceprzewodniczącego. Natomiast ja uważam, że te słowa i to wystąpienie Róży Thun - ja obejrzałem sobie cały film, bardzo szczegółowo - i pani Róża Thun w ogóle się powinna wycofać z polityki.
Marszałek Senatu pytany, czy Thun powinna oddać mandat europosła powiedział, że nie. - Niech dokończy ten mandat; mam nadzieję, że Platforma Obywatelska nigdy już jej nie wystawi, bo jednak absolutnie przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości - ocenił.
Pytany, czy Czarnecki powinien przeprosić Różę Thun odparł: To jest sprawa Ryszarda Czarneckiego, nie moja sprawa. Dodał, że sam by nie użył takiego porównania. - Szukałbym bardzo ostrego porównania i bardzo ostrej krytyki, dlatego że stanowisko pani Róży Thun i jej wypowiedź - była skandaliczna - dodał Karczewski.
Marszałek Senatu zaznaczył, że debata toczy się wokół Ryszarda Czarneckiego, a nie wokół tego, co powiedziała, jak szkalowała Polskę w telewizji Róża Thun.
Karczewski przyznał, że porównanie do szmalcownika było "złe, niedobre, daleko idące". Jednak - jak podkreślił - "to co powiedziała Róża Thun było skandaliczne, niedopuszczalne i nigdy nie powinno się powtórzyć". - Nigdy polski polityk nie powinien wypowiadać się w ten sposób o Polsce, o polskim rządzie - oświadczył.
- Nawet jeśli ma krytyczną opinię, to tutaj wypowiadajmy swoją opinię krytyczną, a nie tam, w Niemczech i jeszcze w filmie, który jest emitowany w telewizji publicznej. To jest skandal niedopuszczalny i mam nadzieję, że pani Róża Thun nigdy już nie będzie eurodeputowaną i wycofa się z polityki - podkreślił.
Konferencja przewodniczących Parlamentu Europejskiego zdecydowała w czwartek, że szef PE Antonio Tajani spotka się z wiceszefem PE Ryszardem Czarneckim i europosłanką Różą Thun.
W zeszły czwartek liderzy czterech grup politycznych europarlamentu - Manfred Weber (EPL), Gianni Pittella (S&D), Guy Verhofstadt (ALDE) i Philippe Lamberts (Zieloni) - napisali list do szefa PE, domagając się odwołania Czarneckiego w związku z jego wypowiedzią o Thun.
"W informacji opublikowanej na blogu 4 stycznia 2018 r. wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki posunął się daleko, porównując naszą koleżankę Różę Thun do szmalcownika" - napisali w liście przewodniczący. Wskazują, że Czarnecki w tej sprawie "odmówił przeprosin" w wywiadzie radiowym udzielonym 5 stycznia.
Thun wystąpiła w materiale niemiecko-francuskiej telewizji Arte na temat sytuacji polityczno-społecznej w Polsce pod rządami PiS. Pokazano w nim m.in. fragmenty antyrządowych demonstracji. - O demokrację w Polsce walczyliśmy od dekad, a oni (PiS) chcą to wszystko zniszczyć. Jak tak dalej pójdzie, w Polsce nastanie dyktatura (...). Jak się raz zniszczy demokrację i wolność, to nie wiem, jak to odbudować (...). Jestem przekonana, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej - powiedziała Thun w reportażu.
Komentując wypowiedzi Thun 3 stycznia w wywiadzie dla portalu niezalezna.pl, Czarnecki powiedział: Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję. Miejmy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają i przy okazji wyborów wystawią jej rachunek. Wypowiedź ta potem została opublikowana na jego blogu.