Również rzecznik marszałka Sejmu Witold Lisicki zaprzecza, by Ludwik Dorn przekazywał podczas prezydium Sejmu informację, że Janusz Kaczmarek zrezygnował z kandydowania na premiera. A właśnie na prezydium - jak twierdził - miał się o tym dowiedzieć Komorowski.

Jak dowiedział się nieoficjalnie tvn24.pl, na prezydium faktycznie była mowa rezygnacji, ale... czysto teoretycznie. Wicemarszałek z LPR Janusz Dobrosz pytał Ludwika Dorna, co Kaczmarek musiałby zrobić, gdyby - ewentualnie - chciał zrezygnować z kandydowania. A Dorn tłumaczył, że powinien przesłać pismo i zadzwonić.

Wszystko wskazuje na to, że Komorowski źle te tłumaczenia zrozumiał, bo mówił: "O decyzji Kaczmarka poinformował członków prezydium Sejmu Ludwik Dorn, a LPR i Samoobrona nie zakwestionowały tego. To zapewne zawód środowisk, które go lansowały. Ale to nie moje małpy, nie mój cyrk. PO chce wcześniejszych wyborów".