Starosta powiatu kaliskiego Krzysztof Nosal, członek zarządu powiatowego PSL ocenił, że brak "jedynki" dla Andrzeja Grzyba to strata, która może mieć wpływ na wynik partii.
- Siła PSL nie jest równa we wszystkich regionach, a my mamy dobrą markę w Wielkopolsce i poradzilibyśmy sobie z Andrzejem Grzybem - ocenił. Wyraził obawę, że przyłączenie się PSL do Koalicji Europejskiej będzie się wiązało z rozmyciem tożsamości partii.
- Nie wiemy, na ile włączanie się w jakąś koalicję będzie kosztem utraty własnych poglądów i marki programowej. Jeżeli się wchodzi między wrony... – to stare przysłowie. Zawsze będzie coś za coś - wskazał Nosal.
Krytycznie do braku pierwszego miejsca dla Grzyba odniósł się ludowiec Lech Janicki, starosta ostrzeszowski. - Andrzej Grzyb swoim działaniem i kompetencjami zasłużył na to, żeby mieć jedynkę w Wielkopolsce. Natomiast rozumiem jedną rzecz, że szersza koalicja wymaga pewnych ustępstw - ocenił Janicki.
Podobne zdanie przedstawił starosta krotoszyński i prezes Zarządu Powiatowego PSL w Krotoszynie Stanisław Szczotka. - Skoro podpisano umowę koalicyjną i obiecano trzy jedynki dla PSL - to powinny być trzy jedynki. Ja nie wiem, gdzie one są, bo na razie widzę tylko Jarosława Kalinowskiego na jedynce. Natomiast, jeżeli chodzi o Andrzeja Grzyba, to przecież wiadomo, że członkowie PSL w Wielkopolsce będą głosować na swojego prezesa, a nie na Ewę Kopacz z PO, która ma mieć jedynkę w Wielkopolsce - oświadczył.
Oceniając samo przystąpienie PSL do Koalicji Europejskiej, Szczotka oznajmił, że ma w tej sprawie zbieżne zdanie z prezesem partii Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Zaznaczył jednak, że koalicja ta jest zawiązana tylko na wybory do Parlamentu Europejskiego.
Sam europoseł Andrzej Grzyb pytany o miejsce na liście KE, powiedział, że ostateczne decyzje w sprawie wyznaczenia lidera na Wielkopolskę mają zapaść do 16 marca.
- Słyszałem, że liderem Koalicji Europejskiej w Wielkopolsce będzie Bronisław Komorowski, później, że Ewa Kopacz - przyznał Grzyb.
Dodał też, że wśród nazwisk potencjalnych liderów pojawiło się też jego nazwisko. - To byłoby bardzo sympatyczne, gdyby uznano mnie jako dobrego kandydata, który mógłby być liderem. Natomiast ostateczna decyzja będzie wynikiem kompromisów, które zawiera się przy tworzeniu koalicji i to nie na poziomie wielkopolskim, ale krajowym - powiedział Andrzej Grzyb.
Podkreślił, że wygodniej jest budować listy jednopartyjne, "ale zważywszy na charakter wyborów i możliwy scenariusz, stwierdziliśmy, że musimy spróbować takiego rozwiązania". Dodał, że "samo stworzenie koalicji nie jest równoznaczne z uzyskaniem dobrego wyniku".