- Wszyscy, którzy tworzą Koalicję, muszą podjąć w głowach swoją analizę i usiąść do budowania projektu na jesień, który wyeliminuje wady kampanii w maju - mówił Sławomir Neumann w Radiu ZET. Szef klubu PO-KO zapewnił, że jego ugrupowanie wyciągnie wnioski z porażki. - Gdyby kampania była udana, to wygralibyśmy wybory - oznajmił.
- Koalicja sprawdziła się jako forma, ponieważ daliśmy odpór PiS-owi. To nie są Węgry, gdzie największa partia opozycyjna ma 16%, kolejne mają po kilka, a wygrywający Fidesz ma 52%. Jest różnica, bo to jest 7%, ale to nie jest różnica nie do przeskoczenia, nie do odrobienia jesienią. Wielka, ciężka praca. Nie było nas w małych miejscowościach, nie było nas wystarczająco w średnich miastach. To jest efekt tej kampanii - przyznał Neumann. - Zbyt mała aktywność naszych kandydatów w tych miejscach - dodał.
Ustosunkował się także do zarzutów Elżbiety Łukacijewskiej, kandydatki Koalicji Europejskiej z Podkarpacia, która wytknęła macierzystej opozycji błędy w kampanii.
- Gratuluję Eli Łukacijewskiej wyniku w Cisnej, ale jeśli jest taka świetna w Cisnej, to dlaczego nie wygrała w gminie obok? Przypomnę, że na Podkarpaciu przegraliśmy sromotnie z PiS - oświadczył Neumann. Jego zdaniem przegrane wybory do PE trzeba analizować pod kątem całego kraju, a nie jednej gminy.
- Pani uznała, że to, co wydarzyło się w Cisnej, jest jakimś remedium na porażkę w całym kraju. Uważam, że to za proste, aby wyciągać wnioski. To jest jedna gmina. Gmina obok już nie była tak dobra, a było to 10 kilometrów obok - dodał Neumann. Stwierdził też, że "gdyby nie wynik innych ludzi na liście, gdyby zabrakło 3 tysięcy głosów jakiemukolwiek innemu kandydatowi, to tego mandatu (Łukacijewskiej) by nie było".
- Chciałbym, żeby zachować zdrowy rozsądek i proporcje w ocenach. Jerzy Buzek miał ponad 400 tysięcy głosów. Może na nim lepiej się wzorować niż na 30 tysiącach w Cisnej czy na Podkarpaciu? Musimy wyciągnąć wnioski z całego kraju. Z wyborów, które odbyły się w Cisnej, w Gdańsku, w Katowicach, w Warszawie, w Wielkopolsce. Musimy to dobrze zdiagnozować, pokazać nasze błędy i słabe strony - powiedział.
Zdaniem szefa klubu PO-KO "detal to jest za mało, żeby wygrać lub przegrać wybory." - My musimy dzisiaj przygotować Polaków i przygotować ofertę na jesień i pokazać drogę, która pozwoli odbudować to poparcie jeszcze z jesieni 2018 roku, gdzie według tych wszystkich danych, które mamy z pierwszych analiz, 1,8 mln naszych wyborców zostało w domach. Nie byliśmy w stanie ich podnieść i przekonać do pójścia - zauważył.
Zapowiedział także, że Platforma Obywatelska nie zamierza mieć wakacji. - Nie zakładaliśmy, że będziemy mieli wakacje. Teraz szczególnie widzimy, że błędy i niedociągnięcia z majowej kampanii możemy nadrobić tylko w czerwcu, lipcu i sierpniu. Jeśli ktoś marzył o wakacjach w tym roku - niech jedzie, ale niech nie zawraca nam głowy chęcią startowania jesienią - oświadczył.
Podkreślił również, że jest zwolennikiem szerokiej koalicji na wybory do Sejmu i Senatu.
- Jestem wielkim zwolennikiem powtórzonej Koalicji Europejskiej, ale być może nie wszystko uda się w tym zmieścić. Nie dlatego, że ktoś nie chce. Dlatego, że ktoś może mieć inne priorytety programowe - ocenia. - Jedna rzecz jest pewna po majowych wyborach. Musi być tak, że cała Koalicja mówi jednym głosem o jednym programie. Nie można ścigać się na żadnego rodzaju ekstrema - dodał.
Na koniec zapewnił, że Platforma Obywatelska ma już przygotowany program na jesień. - Rozmawialiśmy o tym wewnątrz od wielu miesięcy. Mówiliśmy, że jedne wybory są następstwem poprzednich. Kiedy przygotowywaliśmy się do wyborów europejskich, równolegle pracowaliśmy nad programem jesiennym - skonkludował.