W środę europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski nie został wybrany w Strasburgu na wiceszefa Parlamentu Europejskiego. Za jego kandydaturą zagłosowało w ostatniej, trzeciej turze głosowania 85 europosłów. Stanowisko przypadło niezrzeszonemu europosłowi Fabio Massimo Castaldo, który otrzymał 248 głosów. Ważnych głosów oddano 350. Szef frakcji Europejskiej Konserwatystów i Reformatorów, europoseł PiS Ryszard Legutko w środę powiedział PAP, że ws. kandydatury Krasnodębskiego grupa została okłamana - przez Europejską Partię Ludową i socjalistów. Legutko stwierdził, że doszło do złamania umowy.

Reklama

Czarnecki został w czwartek w radiowej Jedynce zapytany dlaczego złamano ustalenia i czy zaczęło się karanie Polski za to, że premier Mateusz Morawiecki podczas negocjacji dotyczących wyboru szefa Komisji Europejskiej zdołał zablokować plany Francji i Niemiec.

Tak to odbieramy. Rzeczywiście to zgoda na zemstę na Polsce za to, że pokrzyżowaliśmy szyki tym największym państwom, które chciały narzucić pewne rozwiązania personalne w Unii, tak jak to robiły co pięć lat. Tym razem jednak to się nie udało, bo Polska stworzyła skuteczną blokującą mniejszość, i dzięki temu te narzucane z góry ustalenia poza Europą - na szczycie G20 w Japonii - zostały wyrzucone na śmietnik - powiedział. Jak dodał, mam wrażenie, że to jest taki odwet za zablokowanie (kandydatury Fransa) Timmermansa.

Na uwagę, że wcześniej Polska, Węgry i Włochy zablokowały również kandydaturę Manfreda Webera z Europejskiej Partii Ludowej, Czarnecki zwrócił uwagę, że obaj ci politycy - a zwłaszcza Timmermans, ale Weber również - atakowali Polskę, polskie władze także. No i trudno, żebyśmy przychodzili nad tym do porządku dziennego - dodał. Każdy polityk, który będzie budował swoją pozycję - w Europie, w świecie, w relacjach międzynarodowych - na antypolonizmie, na atakowaniu naszego kraju, powinien ponieść karę - stwierdził Czarnecki.

Reklama

Według niego, ci, którzy tyle mówią o demokracji, demokrację złamali. Ponieważ według systemu d'Hondta, według parytetów, to stanowisko - jednego z wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego, należało się polskiej delegacji w ramach Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. A jednak tutaj nie dotrzymano pewnych reguł - powiedział Czarnecki.

Podobnego zdania jest także była rzecznik PiS, Beata Mazurek. "Profesor Krasnodębski był bardzo dobrym kandydatem na vice PE. Niestety złamano zasady demokracji parlamentarnej, bo zgodnie z parytetem ta funkcja przypadała także naszej frakcji. To głosowanie to małostkowy odwet za wyniki szczytu UE" - napisała na Twitterze.

Reklama

Europoseł Czarnecki był także pytany, czy w PE uda się uzyskać większość podczas zaplanowanego na 17 lipca głosowania kandydatury Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej, Czarnecki ocenił, że tu jest problem. Mamy oświadczenie oficjalne przewodniczącej frakcji socjalistów w Parlamencie Europejskim, Hiszpanki Iratxe Garcia, która oświadczyła, że socjaliści będą głosować przeciwko tej kandydaturze - zaznaczył.

Według niego socjaliści mogą uznać, że owszem - to stanowisko przynależy chadecji - Europejskiej Partii Ludowej - ale nie może to być pani Ursula Gertrud von der Leyen z domu Albrecht, tylko jakiś inny kandydat EPL. Według niego w tej sprawie będą do nas przychodzić o głosy do nas, do EKR, żeby panią minister obrony Niemiec na szefową Komisji Europejskiej poprzeć.

Tymczasem do słów Czarneckiego odniósł się Leszek Balcerowicz. - Jeżeli ktoś pochodzi z ugrupowania, które w sposób rażący, skandaliczny, brutalny łamie traktaty europejskie, to musi się też spodziewać reakcji, która nie jest zemstą, tylko stosowaniem zasad - powiedział w "Kropce nad i" profesor pytany o porażkę Zdzisława Krasnodębskiego.