Rzecznik rządu próbuje niejasno tłumaczyć, że póki rządzi PiS, płot nie będzie postawiony. Ale kancelaria premiera już złożyła w warszawskim urzędzie wniosek o wydanie decyzji o ogrodzeniu. Plany budowy płotu musi zaopiniować konserwator zabytków, bo Aleje Ujazdowskie - gdzie stoi kancelaria - są pod jego opieką. Na razie kancelaria chce, by konserwator określił, na jakich warunkach można zbudować ogrodzenie.

Reklama

"Ten wniosek to jedynie wynik konsultacji, o jakie prosił BOR. Chcemy jedynie wiedzieć, jak ewentualnie można zabezpieczyć kancelarię premiera" - tłumaczy Dziedziczak w rozmowie z dziennikiem.pl.

Jeśli jednak sam twierdzi, że PiS płotu nie chce, po co złożono wniosek o ogrodzenie? "Wolimy znać różne warianty. Te konsultacje trwają od dziesięciu lat" - przekonuje rzecznik rządu. Jednak w biurze stołecznego konserwatora zabytków dziennik.pl dowiedział się, że wniosek kancelaria złożyła... w 2007 roku.

Dziennikarze Radia Zet - weryfikując słowa Dziedziczaka - zapytali w Centrum Informacyjnym Rządu, kiedy zacznie się budowa płotu. Usłyszeli: "Po otrzymaniu pozytywnej decyzji od konserwatora zabytków złożone będą dwa wnioski o warunkach zabudowy do wojewody i urzędu miasta. Później będzie można przystąpić do procedury przetargowej".

Reklama

Skąd więc gorące zapewnienia, że płot nie powstanie? Jak anonimowo mówi Radiu Zet inny przedstawiciel rządu, ogrodzenie kancelarii popsułoby wizerunek rządu otwartego i dostępnego dla obywateli, jaki PiS stara się kreować.