"Superwizjer" TVN poinformował w sobotę, że były minister finansów i nowy szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego dwa domy, grunty rolne oraz kamienicę. Kamienicę oraz dwa mniejsze mieszkania wynajmuje - informują dziennikarze programu. "Superwizjer" podaje, że kamienica położona jest w krakowskiej dzielnicy Podgórze. Według dziennikarzy programu mieści się w niej niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny. Jak podkreślono w materiale "Superwizjera", w 2016 r. Marian Banaś zadeklarował, że sprzeda kamienicę, ale nigdy do tego nie doszło. Umowa przedwstępna - zaznaczyli dziennikarze "Superwizjera" - została jednak odnotowana w dokumentach sądowych. Jak podano, niedoszłym nabywcą jest 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra.
Banaś w oświadczeniu przesłanym PAP zaznaczył, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, a obecnie nie jest właścicielem tej nieruchomości. W rozmowie TVP Info podał, że sprzedał ją miesiąc temu.
"Trzydzieści lat temu poznałem pana z AK, z Kedywu..."
Banaś wyjaśnił, jak wszedł w posiadanie kamienicy. Trzydzieści lat temu poznałem pana z AK, z Kedywu, zasłużonego ogromnie, wielkiego patriotę, z którym się zaprzyjaźniłem jeszcze w latach Solidarności, w latach ’80 i później w podziemiu, kiedy poszedłem niestety do więzienia. Ten pan był samotny, zaprzyjaźniliśmy się i w 2007 roku, prawie po 30 latach, w umowie dożywocia przekazał mi starą kamienicę(…), którą ja wyremontowałem - powiedział.
Były minister finansów podkreślił, że od kiedy zdecydował się pracować w rządzie, podjął decyzję o sprzedaży kamiennicy. Znalazłem z ogłoszenia najemcę, młodego człowieka, który zdecydował się prowadzić działalność hotelarską – wyjaśnił i dodał, że podpisał z nim umowę przedwstępną. Niestety, po dwóch, trzech latach nie dostał kredytu i wycofał się z tego. (...) W międzyczasie cały czas chciałem, żeby ta kamienica była sprzedana. I wreszcie mi się udało. (…) Miesiąc temu kamienica została sprzedana i sprawa jest zamknięta – poinformował Banaś.
Odnosząc się do niskiej ceny wynajmu kamienicy wskazał, że "można sobie chcieć, ale rynek zupełnie inaczej kształtuje ceny". Ta niższa cena wzięła się stąd, że ta kamienica miała być kupiona na podstawie umowy przedwstępnej, i w finale później przy rozliczeniu, ta cena miała być wyrównana – wyjaśnił.
Szef NIK zdemontował doniesienia "Superwizjera", że blisko znał mężczyznę, który miał powiązania ze światem przestępczym. To nie jest mój żaden dobry znajomy, nie mam bliższych kontaktów z tamtym środowiskiem. Ten mężczyzna jest ojcem młodego człowieka, który wynajął mój dom pod działalność hotelarską. Widywałem go jedynie jak sprawdzałem stan mojej nieruchomości. Nie mam z nim nic wspólnego, jak również jego braci nie znam. Pokazywanie ich w zestawieniu i w kontekście mojej kamienicy jest absolutnym nadużyciem i bezprawnym działaniem - powiedział Banaś.
Banaś: Żadnej agencji towarzyskiej nie było. Dowiedziałem się później, że wynajmowano pokoje na godziny
Prezes NIK zaprzeczył także, że w kamienicy funkcjonowała agencja towarzyska. Żadnej agencji towarzyskiej nie było. Dowiedziałem się później, że wynajmowano pokoje na godziny. Jak sprawdziłem, takie usługi świadczy się w innych obiektach hotelowych - skomentował Banaś.
Zapytany o kredyt hipoteczny wzięty przez syna (jego zabezpieczeniem była kamienica), powiedział, że nie miał obowiązku, żeby wykazać kredyt w oświadczeniu majątkowym. To była hipoteka rzeczowa, nie zobowiązanie pieniężne. On regularnie spłacał kredyt. Zresztą na mój wniosek CBA prowadzi postępowanie kontrolne - oświadczył.
Banaś dopytywany, czy złamał prawo, odpowiadał, że materiał TVN ocenia jako manipulację, prowokację i próbę zemsty. – My jesteśmy na to przygotowani, mamy sukcesy. Zarządzałem wielką organizacją, Krajową Administracją Skarbową, która w ciągu niecałych trzech lat przyniosła do budżetu ponad 100 mld zł. Był taki polityk w rządzie PO PSL, który mówił, że pieniędzy nie ma i nie będzie. A myśmy w rządzie pokazali, że pieniądze są i będą na wszystkie działania i programy, które rząd Prawa i Sprawiedliwości, Zjednoczona Prawica przedstawili społeczeństwu – dodawał.
– Kwiatkowski (Krzysztof Kwiatkowski, poprzedni prezes NIK - przypis red.) miał zarzuty prokuratorskie, a nikt nie żądał jego dymisji. Wobec mnie nie ma żadnych zarzutów - powiedział też.
Banaś zadeklarował przy tym, że "do czasu wyjaśnienia sprawy przez CBA zawiesza swoją działalność". - Biorę urlop bezpłatny – skwitował.
Centralne Biuro Antykorupcyjne od kwietnia kontroluje oświadczenia majątkowe obecnego prezesa NIK Mariana Banasia; kontrola ma się zakończyć w drugiej połowie października – oświadczyło w poniedziałek CBA. Biuro zaznaczyło, że zgodnie z ustawą o CBA postępowanie może trwać do dziewięciu miesięcy. "Jej przedłużenie w tym czasie wynika z potrzeby zgromadzenia niezbędnej dokumentacji. Do chwili zakończenia kontroli CBA, jak w każdym innym przypadku, nie informuje o szczegółach toczącego się postępowania ani też nie przesądza o jego wynikach" – oświadczyło CBA.
Sasin o urlopie Banasia: To standardy, które naszym przeciwnikom politycznym nawet do głowy nie przychodzą
Sasin, komentując we wtorek w radiowej Jedynce decyzję Banasia, stwierdził: To są standardy, które naszym przeciwnikom politycznym nawet do głowy nie przychodzą, żeby tak postępować.
W sytuacji, kiedy wszystko na to wskazuje, że mamy do czynienia z pseudoaferą, z kolejnym "kapiszonem", który miał uderzyć w Prawo i Sprawiedliwość, prezes NIK, a do niedawna minister finansów, decyduje się na taki krok, decyduje się na zawieszenie praktycznie swojej funkcji prezesa NIK, do czasu wyjaśnienia ostatecznie sprawy przez powołane do tego organy państwowe - powiedział.
Wicepremier przypomniał "jak wyglądały standardy poprzedników i przeciwników politycznych" PiS, bo - jak mówił - "tak wiele mówią o standardach, tak bardzo próbują zarzucać Prawu i Sprawiedliwości jakieś niegodziwości".
Były minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska, do niedawna prezes Najwyższej Izby Kontroli (Krzysztof Kwiatkowski - PAP), człowiek, któremu postawiono poważne zarzuty prokuratorskie trwał na swoim stanowisku, i jakoś nie słyszałem, żeby pani (Małgorzata - PAP) Kidawa-Błońska, czy pan (Grzegorz - PAP) Schetyna apelowali o to, żeby podał się do dymisji. Czy koledzy z partii pana Schetyny i pani Kidawy-Błońskiej, pan (Stanisław - PAP) Gawłowski chociażby, pan przewodniczący (klubu PO-KO Sławomir - PAP) Neumann - czy słyszymy, żeby się podał do dymisji z funkcji szefa klubu parlamentarnego, a to niezwykle ważna funkcja nie tylko w partii, ale w państwie - mówił Sasin.
Dodał, że funkcja Neumanna jest "niezwykle ważna", gdyż jest szefem klubu "największej partii opozycyjnej" i jest jednym z liderów opozycji. Wicepremier przypomniał, że Neumannowi "postawiono zarzuty związane z pełnieniem przez niego funkcji wiceministra zdrowia, kiedy wspierał jedną z firm poza procedurami, (...) który wydawał pieniądze publiczne przeznaczone na prowadzenie jego biura (poselskiego - PAP), na prywatne wydatki".
Sasin ocenił, że "prawdziwe standardy pokazał Marian Banaś, pokazało Prawo i Sprawiedliwość". My nie tolerujemy żadnych niejasności, i każda niejasność musi być wyjaśniona - zapewnił.