Kaczyński powiedział, że wagę obecnej kampanii może opisać, odwołując się do wypowiedzi przeciwników PiS z - jak dodał - Aleksandrem Kwaśniewskim na czele. "Twierdzą, że dwa lata rządów PiS to tylko incydent w historii Polski. Walczymy, aby to była trwała zmiana. Koniec systemu korupcyjnego - korporacyjnego, koniec tego, co tak bardzo Polsce szkodziło, co tak bardzo szkodziło zwykłym Polakom" - powiedział premier.
Jarosław Kaczyński opowiedział też o tym, co - według niego - Polacy słyszeli przez lata. "Że najważniejsze są elity, że one mają prowadzić, że one decydują. To Polak słyszał bezustannie, to był ten przekaz mocny i ciągle trwający. Ci, którzy analizowali rzeczywistość i stawiali pytania słyszeli, że podnoszą rękę na autorytety, a Polacy - patrioci słyszeli, że z tym patriotyzmem to trzeba uważać" - przekonywał premier. Jego zdaniem, w końcu ci "zwykli Polacy" zapytali: "Czyj w gruncie rzeczy jest ten kraj? Ich czy tych kilkunastu, czy kilkudziesięciu tysięcy przedstawicieli grup uprzywilejowanych?". I zagłosowali na PiS.
"Powiedzieli: <dość tego> i to było nasze zwycięstwo. Ale to zwycięstwo trzeba umocnić" - mówił Kaczyński. I chociaż najchętniej rządziłby samodzielnie, znów "wierzy w powstanie wielkiej koalicji PiS-PO". Ale tylko pod warunkiem, że to PiS będzie grało w niej pierwsze skrzypce.