Sprawa zaczęła się na początku lipca, kiedy Bożena Garbacz, pełniąca obowiązki przewodniczącej związku, wystąpiła do prezesa KRUS (któremu podlega Fundusz Składkowy) o dofinansowanie "kwotą 1 miliona złotych zakupu podręczników szkolnych dla sześciolatków". We wniosku przekonywała, że "książki te będą rozprowadzane wśród najbardziej potrzebujących dzieci".

Reklama

W zamian Samoobrona obiecała niejasno: "zebranie informacji o potrzebach, dystrybucję podręczników, zebranie pokwitowań ze szkół oraz umieszczenie na wszystkich egzemplarzach logo KRUS z napisem, że jest to dar nieprzeznaczony do sprzedaży".

Ruszyła procedura. Ale tydzień później premier zdymisjonował Andrzeja Leppera ze stanowiska ministra rolnictwa. O akcji na chwilę zrobiło się cicho. Samoobrona wróciła jednak do niej pod koniec września. Do akcji zaprosiła też Fedarację Branżowych Związków Zawodowych Producentów Rolnych oraz NSZZ RI "Solidarność". Zmniejszyła też kwotę zapotrzebowania do pół miliona złotych, do podziału na trzy związki. W tym układzie związek Leppera miał dostać jednak zdecydowaną większość pieniędzy - 430 tys., a "Solidarność" i Federacja po 35 tys.

Pismo w tej sprawie dotarło do prezesa KRUS 27 września. "W sumie Fundusz ma przekazać 500 tys. zł dotacji" - przyznaje DZIENNIKOWI Paweł Ludwicki, rzecznik prasowy Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników. Rzecznik dodaje, że pieniądze nie trafiły jeszcze na konto tych organizacji. "Decyzja o tym, czy dajemy, czy nie, zapadnie we wtorek" - mówi.

Reklama

Jak ustalił DZIENNIK, Samoobrona - główny inicjator akcji - złożyła zamówienie na 10 tys. kompletów podręczników w małym wydawnictwie Nowa Edukacja (nie ma nawet strony internetowej). "Związek Zawodowy Rolnictwa Samoobrona złożył zamówienie na 10 tys. egzemplarzy - przyznaje szefowa wydawnictwa Iwona Zając. - Mamy je dostarczyć pod wskazane adresy, będą to głównie ośrodki wiejskie i małe miasteczka" - wyjaśnia. Na razie nie wysłano ani jednego kompletu.

"Solidarność" i Federacja deklarują, że rozdadzą po tysiącu. Ile chce rozdać Samoobrona? Nie wiadomo. Bożena Garbacz była dla nas nieosiągalna, podobnie jej zastępca, poseł Samoobrony Krzysztof Filipek. DZIENNIK policzyl więc sam. Przewodniczący NSZZ RI "Solidarność", senator PiS Jerzy Chróścikowski mówi, że komplety mają kosztować po 35 zł. A więc za 430 tys. zł Samoobrona powinna kupić ponad 12 tys. kompletów. Jeśli dodamy do tego kolejne dwa tysiące (pozostałych związków), w sumie powinno być zakupionych 14 200 kompletów.

Ale szefowa Nowej Edukacji Iwona Zając wyraźnie mówi DZIENNIKOWI o zamówieniu na 10 tysięcy! Gdzie zatem podzieje się równowartość 4 tys. niekupionych egzemplarzy - czyli 140 tys. zł? Nie wiadomo.

Reklama

To nie jedyne wątpliwości. Tak naprawdę nie wiadomo, po co w ogóle jest ta akcja. Zainteresowanie jest skromne. "Zadeklarowałem, że rozdam tysiąc, ale jak zacząłem rozpytywać w moim lubelskim regionie, to zobaczyłem, że nie ma dużych potrzeb" - przyznaje Chróścikowski.

Także jeden z działaczy Samoobrony z tzw. ściany wschodniej przyznaje, że i u niego nie ma zapotrzebowania na te książki. "Przyszło niedawno kilkaset starych egzemplarzy jeszcze z zeszłego roku z logo naszej partii. Ale szkoły nie chcą tych książek" - mówi anonimowo ważny w terenie działacz partii Leppera.

Senator Chróścikowski przyznaje, że od kilku dni mocno przyciska Bożenę Garbacz o szczegóły dystrybucji. "Jeżeli pani Garbacz zapewnia mnie, że ma doświadczenie, bo od dwóch lat już rozdają dzieciom książki, to nie mam prawa jej nie wierzyć" - mówi senator.