A było tak pięknie. Ona nazywała go pieszczotliwie generałem i spędzała z nim wakacje w Egipcie. Jeszcze latem razem zwiedzali Karkonosze i wspinali się na Śnieżkę - przypomina "Fakt". Teraz wszystko wskazuje na to, że pękła nić sympatii między byłym posłem Januszem Maksymiukiem i byłą posłanką Sandrą Lewandowską.

Reklama

Reporter "Faktu" spotkał ich ostatnio przed barem sushi w Warszawie. Przyjechali razem samochodem Maksymiuka, ale były poseł nie zdecydował się wejść z przyjaciółką do środka. Zatrzymał się tylko przed restauracją i wysadził młodą działaczkę Samoobrony przed wejściem. Zaraz potem szybko odjechał.

W rezultacie Sandra musiała sama cieszyć się japońskim jedzeniem. Smutna i zamyślona, w skupieniu zjadła kolację i szybko wyszła z restauracji. Czyżby obecność "generała" przeszkadzała jej w jedzeniu? - pyta "Fakt". A może na jego widok traci apetyt? Trzeba jednak przyznać, że kiedy Maksymiuk przyjechał po Sandrę po kolacji, energicznie wsiadła do jego samochodu. Może więc jednak nie wszystko dla niego stracone? - zastanawia się bulwarówka.