Jędrzej Bielecki: Jako sekretarz stanu w kancelarii premiera ma pan zajmować się rozwiązaniem najpoważniejszych problemów w polskiej polityce zagranicznej. Czy chodzi przede wszystkim o stosunki z Niemcami?
Władysław Bartoszewski: Nie wiem, czy przede wszystkim, ale na pewno w dużej mierze. Muszę jeszcze poznać charakter mojego mandatu i granice kompetencji, jakie będą mi przysługiwały.
Chce pan doprowadzić do przełomu w stosunkach z Niemcami?
Nie widzę powodu, by miało dojść do przełomu. Przełom jest potrzebny w naszych stosunkach z Białorusią lub Rosją. To są bowiem kraje, z którymi mamy sprawy konfliktowe: budowa gazociągu pod Bałtykiem czy embargo na polskie mięso. Z Niemcami potrzebna jest raczej zmiana atmosfery niż substancji. Republika Federalna będzie pod każdym względem silniejsza od Polski, tego się nie zmieni w ciągu jednego ani dwóch pokoleń. Musimy z tego wyciągnąć wnioski, zastanowić się, jak kraj naszej wielkości powinien ułożyć sobie stosunki z Niemcami. Można kłócić się ze wszystkimi sąsiadami, ale ja tego stylu nie podzielam.
Ważnym sygnałem nowej atmosfery w stosunkach polsko-niemieckich mogłoby być porozumienie w sprawie kształtu centrum przeciw wypędzeniom, które ma powstać w Berlinie. Czy można się tu spodziewać postępu?
Dziesięć dni temu byłem w Niemczech i prowadziłem w tej sprawie wielogodzinne rozmowy. Ale dopóki nie podzielę się wnioskami w tej sprawie z premierem, nie mogę mówić o żadnych szczegółach. Niemcy dają sygnały, nie wiem, na ile konsekwentne i na ile szczere, o odsunięciu od tego projektu pani Steinbach (przewodnicząca Związku Wypędzonych, która domagała się rekompensat za mienie utracone przez Niemców na terenie Polski i była przeciwna uznania granicy na Odrze i Nysie - przyp. red.). Jeśli tak się stanie, będzie to dowód, że Niemcy wzięli pod uwagę nasze zastrzeżenia. Może mają na tyle rozumu, aby u progu funkcjonowania nowego rządu w Polsce nie składać mu zgniłego jaja. Jak nie mają, to się spotkają z odpowiedzią negatywną.
Niemcy chcą, aby kształt centrum przeciw wypędzeniom został opracowany wspólnie z Polską. To możliwe?
Jeśli premier spytałby mnie o zdanie, to doradzałbym mu wzięcie pod uwagę możliwości wspólnej dyskusji historyków polskich i niemieckich na ten temat. Niedawno na Zamku Królewskim w Warszawie zorganizowano przecież taką dyskusję historyków niemieckich i ekspertów naszego IPN. Wspólne mówienie o historii jest więc możliwe. Teraz muszą to zrozumieć odpowiednie czynniki rządowe w Niemczech. Jeśli powierzono by mi działanie w tej sprawie, to dysponuję najprywatniejszymi komórkami polityków niemieckich, którzy mają coś do powiedzenia w tej sprawie.
Dotychczasowemu pełnomocnikowi rządu ds. stosunków z Niemcami prof. Mariuszowi Muszyńskiemu nie udało się jednak zdziałać wiele w tej sprawie.
To jest osoba, z którą nikt w Niemczech nie będzie rozmawiał.
p
Władysław Bartoszewski jest sekretarzem stanu w kancelarii premiera Donalda Tuska