Sondaż United Survey dla DGP i RMF sugeruje, że wybory rozstrzygną się między obecnym prezydentem a kandydatką PO Małgorzatą Kidawą-Błońską. Poparcie dla Andrzeja Dudy, które wynosi tu 43 proc., choć nieco niższe niż w badaniu listopadowym, daje mu stabilną przewagę 20 pkt proc. nad kandydatką PO. W każdym z wariantów w badaniu Andrzej Duda wygrywa i I, i II turę.
Prezydent Andrzej Duda powinien walczyć i nie skupiać się na sondażach, tylko robić to, co robił przez ostatnich pięć lat, czyli ciężko pracować i przedstawiać dobre pomysły – ocenia Łukasz Schreiber (PiS), minister w kancelarii premiera.
Po stronie opozycji Kidawa-Błońska okazuje się najmocniejszym graczem. To ona ma największe szanse na przejście do drugiej tury, a w niej może liczyć na 41-proc. poparcie, podczas gdy obecny prezydent na 48 proc., ale przy 11 proc. niezdecydowanych. To sugeruje, że żadnego wariantu, łącznie z wyborczą wygraną Kidawy-Błońskiej, nie można wykluczyć.
W innych konfiguracjach II tury Andrzej Duda jest bliski 50 proc. lub je przekracza. Ten wynik odbiega od pojawiającej się w dyskusji o wyborach tezy, że Kidawa-Błońska wygra I turę, ale w II większe szanse mieliby inni. Na starcie kampanii wyborczej to dobry wynik. To dobre pole dla zbliżającej się kampanii, w której postaramy się uwypuklić najlepsze cechy pani marszałek. Jej ciepły wizerunek dobrze rokuje na pozyskanie niezdecydowanych wyborców, do których jeszcze nie dotarła – ocenia Jan Grabiec, poseł PO.
Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL wcale nie musi być kandydatem, który w drugiej turze ma potencjał do tego, by głosy oddane wcześniej na jego oponentów zostały przetransferowane na niego. Na tym przeświadczeniu opiera się znaczna część założeń kampanijnych PSL. Różnica między Kidawą-Błońską a Andrzejem Dudą w II turze wynosi 7 pkt proc., podczas gdy dystans Kosiniaka-Kamysza do urzędującego prezydenta to 13,1 pkt proc. Zdaniem posła PSL Marka Sawickiego główny bój o drugą turę po stronie opozycji rozegra się właśnie między Kosiniakiem-Kamyszem a Kidawą-Błońską. Moim zdaniem, mimo wyników sondażu, większe szanse wciąż ma Władysław Kosiniak-Kamysz. Nasz elektorat jest centrowy, tam bardziej nasz kandydat odbiera wyborców Andrzejowi Dudzie niż Kidawa-Błońska, która zbiera raczej elektorat lewicowy – ocenia poseł.
Jaki jest efekt startu Szymona Hołowni? Różnica między kandydatami opozycji, poza Małgorzatą Kidawą-Błońską, nie przekracza 3 pkt proc. Ich poparcie, począwszy od Roberta Biedronia (Lewica), przez Kosiniaka-Kamysza (PSL), Hołownię (niezależny) po Krzysztofa Bosaka (Konfederacja) wynosi między 7 a 5 proc. w przypadku ostatniego. Więc jeśli wystąpił w tej chwili jakiś efekt startu kandydata niezależnego, to polega on na wzmocnieniu II miejsca Kidawy-Błońskiej przez osłabienie pozostałych. To groźne zwłaszcza dla kandydatów lewicy i PSL, którzy walczą o dwucyfrowy wynik, by wesprzeć swoje ugrupowania.
opinie
Andrzej Duda wygra ten wyścig dzięki rywalizacji wewnątrz opozycji
prof. Rafał Chwedoruk, politolog UW
W oczy rzuca się zakres poparcia dla Andrzeja Dudy, który jest taki sam jak poparcie dla PiS w wyborach sejmowych. Osiągnięto tu apogeum i ci wyborcy, których można by nazywać centrowymi, są bliżej tego bieguna.
Wśród kandydatów opozycji widać, że zabierają sobie nawzajem wyborców i wszyscy na tym mniej czy bardziej tracą. Nawet gdyby Duda miał problem ze zdobywaniem kolejnych segmentów elektoratu, to rywalizacja wewnątrz opozycji powoduje, że obecny prezydent raczej te wybory wygra.
Teza, że przy wszystkich słabościach Koalicji Obywatelskiej jej kandydatka nawet nie prowadząc kampanii, jest wyraźnie lepsza w perspektywie II tury, jest czymś oczywistym od dawna. Ale skoro tak, to dlaczego Platforma zmienia lidera, który jest architektem tego rozwiązania?
Sondaż podważa mit elastyczności Kosiniaka-Kamysza. Skoro poparcie w II turze jest dla niego niższe niż dla Kidawy-Błońskiej, to znaczy, że nie jest on zdolny do pozyskiwania wyborców w przestrzeni pomiędzy PO a PiS. Widać, że bardziej utożsamiany jest z liberalną stroną sporu politycznego. Sondaż jest fatalny dla Biedronia, który uzyskuje poziom poparcia podobny do Hołowni, który dopiero wszedł do polityki.
Dopiero w kampanii okaże się, którą drogą pójdzie Małgorzata Kidawa-Błońska
Jarosław Flis, socjolog polityki UJ
Widzimy punkt startowy, potwierdzający uporządkowanie sceny politycznej. Względem wyborów sejmowych zmienia się to, że w I turze wyborów prezydenckich można sobie pozwolić na ekspresyjne głosowanie na zasadzie „żaden z powyższych”. Rolę „żadnego z powyższych” spełnia Szymon Hołownia. Notowania słabsze niż partia ma Robert Biedroń – pojawił się dopiero niedawno w prezydenckim peletonie, w dodatku jako wymuszony kandydat, wokół którego nie ma szczególnego entuzjazmu.
Druga tura jest swoistą wypadkową motywacji ideowych i partyjnych. Widać to w przypadku Biedronia. Mając do wyboru jego lub Dudę, elektorat PSL czy prawego skrzydła PO jednak zagłosuje na Andrzeja Dudę. Ciekawe są wyniki Hołowni i Kosiniaka-Kamysza jako tych, którzy teoretycznie są najbliżsi ideowo Dudzie, a jednak mają gorsze wyniki niż Kidawa-Błońska. Być może część wyborców uważa, że prezydent jednak powinien być z którejś z dużych partii.
Problem z Kidawą-Błońską wiąże się z tym, czy będzie jak Beata Szydło w 2015 r., czy raczej jak Magdalena Ogórek. W przypadku Szydło trudno było mówić o „wejściu smoka”, ale mimo swoich słabości potrafiła wygrać. Ogórek miała być wunderwaffe lewicy, a wyszło harakiri. Dopiero w trakcie kampanii okaże się, którą drogą pójdzie Kidawa-Błońska.
Wejście Szymona Hołowni spłaszczyło poparcie dla reszty kandydatów opozycji
Marcin Duma, prezes IBRiS
W starciu z Andrzejem Dudą największe szanse ma Małgorzata Kidawa-Błońska. Ma najkrótszy dystans do obecnego prezydenta, ale czy jest w stanie skrócić go na tyle, by wygrać? Na razie jesteśmy na początku kampanii i na 100 proc. nie możemy powiedzieć, że Szymon Hołownia czy Robert Biedroń zostaną w tym miejscu, które pokazuje badanie. Wejście do gry Szymona Hołowni zwiększyło szanse na II turę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, bo spłaszczyło poparcie dla reszty kandydatów opozycji. Natomiast opozycyjnym kandydatom nie udało się jak dotąd uszczknąć wyborców prezydentowi Dudzie. Ten elektorat jest zwarty. Teoretycznie wystawienie jednego kandydata opozycji mogłoby dać większe szanse na wygraną z Andrzejem Dudą, bo ci kandydaci nie walczyliby między sobą. Na przeszkodzie stoją ambicje liderów. Choć musimy pamiętać o wynikach wyborów europejskich. Koalicja Europejska przegrała wybory, bo nie wszyscy byli usatysfakcjonowani przedstawioną ofertą zjednoczonej opozycji. Tu mógłby wystąpić podobny efekt.