NSZZ "Solidarność" oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) zawiesiły uczestnictwo w prezydium Rady Dialogu Społecznego, forum konsultacji rządu, ogólnopolskich związków zawodowych i organizacji pracodawców. Powodem są informacje o współpracy jej obecnego przewodniczącego Andrzeja Malinowskiego (prezydenta Pracodawców RP) ze służbami bezpieczeństwa PRL (potwierdzone przez Instytut Pamięci Narodowej).
– Dopóki nie złoży on rezygnacji z funkcji przewodniczącego RDS, nie weźmiemy udziału w pracach prezydium, posiedzeniach plenarnych ani jakichkolwiek spotkaniach, którym będzie przewodniczył pan Andrzej Malinowski. Nadal będziemy uczestniczyć w pracach zespołów problemowych rady – wskazał Piotr Duda, przewodniczący NSZZ "Solidarność".
Podobną deklarację złożył szef ZPP.
– Z powodu działalności w opozycji antykomunistycznej spędziłem dwa miesiące w więzieniu. Nie wyobrażam sobie brać udział w posiedzeniach, którym przewodniczy współpracownik służb PRL – stwierdził Cezary Kaźmierczak.
Obaj podkreślili, że czekają na stanowisko rządu i Kancelarii Prezydenta w tej sprawie. Domagają się nowelizacji przepisów, która jednoznacznie przewidziałaby obowiązek składania oświadczeń lustracyjnych przez członków RDS (lub odbierania ich już teraz, bo – zdaniem obu organizacji – obecne regulacje to umożliwiają). Wskazali, że w trakcie wczorajszego spotkania prezydium rady (ostatniego, w którym wzięli udział), Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, zapowiedziała lustrację w RDS.
Wielki cios
Decyzję związkowej centrali oraz organizacji pracodawców trudno będzie ignorować. Nie spowoduje ona formalnego paraliżu RDS, bo strony pracodawców i związków zachowają kworum przy przyjmowaniu uchwał i stanowisk, nawet bez udziału ZPP i Solidarności. Bez ich uczestnictwa w pracach RDS (na najwyższym szczeblu) trudno jednak mówić o prawidłowym dialogu i współpracy rządu oraz partnerów społecznych.
Jakiekolwiek ustalenia dotyczące sfery zatrudnienia i spraw społecznych bez udziału największego związku zawodowego w Polsce i reprezentatywnego zrzeszenia firm trudno uznać za naprawdę wiążące. Zwłaszcza że prezydium RDS decyduje m.in. o harmonogramie prac rady i koordynuje działania zespołów problemowych.
Przypomnijmy też, że likwidacja poprzedniczki rady, czyli Komisji Trójstronnej, rozpoczęła się od zawieszenia uczestnictwa w jej pracach trzech reprezentatywnych centrali związkowych (w 2013 r.).
Bezczynność rządzących
RDS miała przynieść nową jakość, ale na razie jej prestiż i wiarygodność są mocno nadwątlone. Wynika to w dużej mierze z dotychczasowego zaniechania rządu i Kancelarii Prezydenta. Solidarność i ZPP apelowały o wprowadzenie obowiązku lustracyjnego członków rady już we wrześniu ub.r. (informacje medialne o tym, że obecny przewodniczący RDS współpracował ze służbami PRL, pojawiły się na początku 2019 r.). Rząd nie przedstawił jednak propozycji zmiany prawa (choć nieoficjalnie pojawiały się takie zapowiedzi).
Dyskusja na ten temat znów odżyła w związku z decyzją Instytutu Pamięci Narodowej z 14 lutego 2020 r. o umorzeniu śledztwa w sprawie rzekomego sfałszowania teczki tajnego współpracownika o pseudonimie Roman.
Na prośbę DGP Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie przyznała, że – według IPN – dokumenty w teczce są prawdziwe i potwierdzają, że Andrzej Malinowski współpracował ze służbami PRL.
Gra do przodu
Swoje stanowisko, w związku z decyzją Solidarności i ZPP przedstawił także szef RDS. – Startując w wyborach parlamentarnych w 1997 r., złożyłem negatywne oświadczenie lustracyjne – wskazał Andrzej Malinowski.
Jego zdaniem decyzja dwóch wspomnianych organizacji powoduje destabilizację dialogu społecznego w obliczu trudnej sytuacji społeczno-ekonomicznej: zbliżającego się spowolnienia gospodarczego oraz zagrożeń związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa (w trakcie wczorajszego posiedzenia plenarnego RDS rozpoczęto rozmowy w sprawie sposobów przeciwdziałania tym kryzysowym sytuacjom).
Niestety, w trakcie spotkania z dziennikarzami wydał jedynie oświadczenie, bez możliwości zadawania pytań. Nie udało się więc zadać tego podstawowego: czy dla dobra dialogu społecznego, w obliczu trudnej sytuacji, bierze pod uwagę rezygnację z funkcji przewodniczącego RDS. Zwłaszcza że Solidarność oraz ZPP zadeklarowały, że nie miałyby problemu z zaakceptowaniem innego przedstawiciela Pracodawców RP na fotelu szefa rady.
W związku z rozłamem wśród partnerów społecznych inicjatywa w omawianej kwestii w tej chwili leży po stronie rządu i prezydenta. Bez przecięcia sporu nie uda się już chyba zażegnać burzy w RDS. Dotychczasowa taktyka "na przeczekanie" się nie sprawdziła.