Chodzi o kandydatów na ambasadorów w Rzymie - Jerzego Chmielewskiego, w Bernie - Wojciecha Ostrowskiego, w Madrycie - Jarosława Starzyka, w OBWE w Wiedniu - Andrzej Sadosia, w Meksyku - Jerzego Achmatowicza i w Waszyngtonie - Roberta Kupieckiego.
Najwięcej kontrowersji w MSZ budzi kandydatura Sadosia - bliskiego współpracownika prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego. Za rządów PiS był rzecznikiem MSZ, doradcą Jarosława Kaczyńskiego i wiceministrem spraw zagranicznych. Nie mniej kontrowersji budzi postać Jerzego Achmatowicza, który swój awans na placówkę ma zawdzięczać znajomości z ojcem Tadeuszem Rydzykiem.
"Jeszcze nie podjąłem decyzji" - komentował w TVN 24 informacje na ten temat Radosław Sikorski. Szef MSZ przypomniał, że ani Sadoś, ani Achmatowicz nie byli przesłuchiwani przez sejmową komisję spraw zagranicznych. Sikorski zapowiedział, że zamierza przestrzegać "procedur i dobrych obyczajów parlamentarnych". Kłopot w tym, że, jak donosi "Wprost”, prezydent już podpisał nominację Sadosia.
"Nie tylko jego" - usłyszał DZIENNIK w MSZ. W tej sytuacji resort może tylko spowalniać procedury, bo odwołanie kandydata to prawo prezydenta. "Nie wiem, co więcej można zrobić, to sprawa dla prawników" - powiedział DZIENNIKOWI jeden z wyższych urzędników MSZ.