Szefowie partii nie chcą na razie wypowiadać się na ten temat. Natomiast informatorzy DZIENNIKA już teraz wiedzą o tym, że na pierwszy ogień pójdzie hotel i ośrodek szkoleniowy od strony ulicy Szarej. Do tej pory był użytkowany przez Fundację "Współpraca, Nauka, Kultura". Teraz fundacja zwija swoją działalność i zwalnia obsługę z pracy. "Przed świętami oddaliśmy obiekt właścicielowi, czyli SLD" - wyjaśnia Waldemar Gąska, prezes fundacji.

Reklama

O sprawę sprzedaży siedziby Sojuszu zapytaliśmy Edwarda Kuczerę, skarbnika SLD. Ten nie zaprzecza. Jego zdaniem utrzymanie budynków od strony ul. Rozbrat i hotelu od ul. Szarej jedynie generuje koszty. Już dawno oba się zdekapitalizowały. A każdy najdrobniejszy remont jest bardzo kosztowny. "Naprawdę, jak się gdzieś chce wbić gwóźdź, to trzeba od razu w tym miejscu naprawiać ścianę" - żartuje. Przypomina, jak zaplanowana niewielka modernizacja sali konferencyjnej na pierwszym piętrze przerodziła się w kosztowny remont generalny. "Nie mamy pieniędzy w nadmiarze. Wybory kosztowały nas 25 mln złotych" - wylicza. Kuczera z niepokojem, jak sam mówi, porównuje w bilansach pozycje "koszty" i "przychody". Z tymi ostatnimi nie jest dobrze. SLD, teraz po wyborach, musi się podzielić subwencją budżetową z pozostałymi członkami koalicji wyborczej LiD. A posłów ma prawie tyle samo co w poprzedniej kadencji. "Dlatego dostaniemy niecałe 70 proc. przyznanej kwoty" - dodaje Joanna Senyszyn, wiceprzewodnicząca Sojuszu. Dla niej pozbycie się budynków przy Rozbrat to racjonalne wyjście. "Można na siedzibę partii wynająć pomieszczenia w jakimś biurowcu. Jestem profesorem ekonomii i wiem, że w takich sprawach nie należy kierować się sentymentami, a jedynie rachunkiem ekonomicznym" - dodaje.

A rachunek jest jednoznaczny. Chodzi o duże pieniądze. Wartość terenu i budynków przy Rozbrat stale wzrasta. W 2002 roku Sojusz kupił je za 20 mln złotych. "Przez 5 lat ich wartość zwiększyła się średnio dwu-, a nawet trzykrotnie" - ocenia Dariusz Kłosiński zajmujący się handlem nieruchomościami. W tym rejonie Warszawy działki są bardzo drogie i mają stabilne ceny. Jak zapewnia nasz ekspert, opłaca się nawet wyburzyć obecnie istniejące budynki i postawić w tym miejscu biurowiec albo apartamentowiec."SLD mógłby grunt wnieść aportem do jakieś spółki i zrobić świetny interes" - ocenia. Kiedyś podobne rozterki przeżywało Polskie Stronnictwo Ludowe. Gdy w 2005 roku brakowało pieniędzy, PSL sprzedało swoją siedzibę wraz z hektarową działką przy ul. Grzybowskiej.

Wartą wiele milionów nieruchomość przy Rozbrat SdRP, przekształcona potem w SLD, najpierw przejęła po PZPR, a z czasem kupiła od Skarbu Państwa. Zgodnie z ustawą o nacjonalizacji majątku partii komunistycznej budynek powinien wrócić do właściciela - gminy Warszawa-Centrum. Nie wrócił, bo były szef URM Michał Strąk z PSL zadecydował, że jest to własność Skarbu Państwa. To pozwoliło SLD go kupić.

Reklama

Kiedy mogą zapaść decyzje w sprawie ewentualnej sprzedaży budynków przy Rozbrat? Skarbnik SLD Edward Kuczera podkreśla, że do końca pierwszego kwartału Sojusz, tak jak inne partie, musi przedstawić Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdanie finansowe. "I to jest ten moment, kiedy trzeba mieć jasność co dalej z <Rozbratem>. Trzeba wiedzieć, co robimy z finansami partii, czy będziemy przez następny rok ponosili koszty utrzymania budynków na Powiślu".