Leszek Miller powiedział, że informacje o sprzedaży i późniejsze gorączkowe zaprzeczenia ze strony Olejniczaka świadczą tylko o tym, że władze Sojuszu mają wobec całego kompleksu budynków na Rozbrat jakieś plany.

Reklama

"Jeśli dojdzie do sprzedaży, Polska Lewica upomni się o część dla siebie" - podkreśla Miller.

"Gdy tworzyłem SdPL, partia powstała dlatego, że nie podobały nam się praktyki ówczesnego SLD, w tym Leszka Millera" - komentuje Marek Borowski i dodaje: "Mimo że mieliśmy więcej członków z SLD niż obecna partia Millera, powiedzieliśmy wtedy jasno: nie chcemy żadnych pieniędzy".

"Millerowi chodzi tylko o kasę" - podsumowuje.

A są to naprawdę duże pieniądze. Wartość terenu i budynków przy Rozbrat stale wzrasta. W 2002 roku Sojusz kupił je za 20 milionów złotych. Przez pięć lat ich wartość zwiększyła się nawet trzykrotnie. Specjaliści rynku nieruchomości nie mają wątpliwości - sprzedaż byłaby świetnym interesem.

Zresztą podobnie zrobiła już inna partia - gdy w 2005 roku brakowało pieniędzy, PSL sprzedało swoją siedzibę wraz z hektarową działką przy ulicy Grzybowskiej.

Wartą wiele milionów nieruchomość przy Rozbrat, SdRP - przekształcona potem w SLD - najpierw przejęła po PZPR, a z czasem kupiła od Skarbu Państwa. Zgodnie z ustawą o nacjonalizacji majątku partii komunistycznej budynek powinien wrócić do właściciela - gminy Warszawa-Centrum. Nie wrócił, bo były szef URM Michał Strąk z PSL zdecydował, że jest to własność Skarbu Państwa. To pozwoliło SLD go kupić.

Leszek Miller odszedł z SLD przed wyborami, gdy Olejniczak nie wpuścił go na listy wyborcze LiD. Miller wystartował z list Samoobrony, ale sromotnie przegrał z Olejniczakiem w Łodzi.

Teraz założył własną partię - Polską Lewicę.