Polska oczekuje wzmocnienia ochrony przed atakiem Rosji dzięki zainstalowaniu amerykańskich systemów obrony powietrznej Patriot lub THAAD. Chcemy także zawarcia umowy o współpracy wojskowej, dzięki której nasz kraj otrzymywałby amerykańską broń najnowszej generacji. Zdaniem szefa MSZ Radosława Sikorskiego wobec powtarzających się gróźb ze strony Kremla Polska nie może ponosić dodatkowego ryzyka spowodowanego budową amerykańskiej bazy bez odpowiedniego zabezpieczenia.

Reklama

"Podejmiemy w dobrej wierze rozmowy o wszystkich tych punktach, postaramy się wyjść naprzeciw wszystkim obawom polskiego rządu" - oświadczył wczoraj rzecznik Departamentu Stanu Sean McCormack.

Do tej pory Amerykanie konsekwentnie odmawiali rozmów o zabezpieczeniu polskiego nieba przed ewentualnym atakiem. Dlaczego teraz mogą zmienić zdanie? Waszyngton znalazł się pod ścianą. Przed odejściem z Białego Domu w styczniu prezydent Bush chciałby przejść do historii jako ten przywódca, który zabezpieczył USA przed atakiem ze strony Iranu i innych "awanturniczych" państw. Wojna z terrorem jest motywem przewodnim jego prezydentury. Jednak polski rząd coraz wyraźniej zwleka ze wznowieniem rokowań. "Najgorszy scenariusz byłby taki: porozumiewamy się z Bushem, zaogniamy kontakty z Moskwą, a później jesteśmy wystawieni do wiatru, bo nowy amerykański prezydent wycofuje się z tarczy" - tłumaczą polscy dyplomaci.

Coraz twardsze stanowisko polskiego rządu Amerykanie najwyraźniej biorą sobie do serca. "Polskie postulaty będą ważną częścią rokowań. Jesteśmy elastyczni, nasze stanowisko nie jest zapisane w kamieniu" - mówi DZIENNIKOWI rzecznik amerykańskiej ambasady w Warszawie Andrew Schilling. A inny amerykański dyplomata przekonuje: "Warto zawrzeć to porozumienie jeszcze za kadencji Busha, bo nawet jeśli wybory prezydenckie wygrają Demokraci, nie wycofają się z tego projektu. Przecież to prezydent Clinton w 1998 r. założył Agencję Obrony Rakietowej, która realizuje projekt tarczy". I dodaje: "Liczymy, że rokowania z Polakami zostaną wznowione wiosną".

Reklama

Do tej pory takich sygnałów nie było. "Jesienią przedstawiliśmy nasze postulaty, a potem przerwaliśmy rokowania ze względu na wybory. Amerykanie mieli więc czas, aby się nad nimi zastanowić i teraz najwyraźniej odpowiadają" - tłumaczy DZIENNIKOWI Witold Waszczykowski, wiceminister spraw zagranicznych odpowiedzialny za prowadzenie rokowań w sprawie bazy. I dodaje: "Wysłaliśmy Amerykanom jasny sygnał, że zanim wrócimy do rozmów, musimy znać odpowiedź Waszyngtonu na nasze wątpliwości".

Aby poznać szczegóły amerykańskiej oferty, już w przyszłym tygodniu za ocean poleci szef MON Bogdan Klich.

Wcześniej, bo już w czwartek, do przyjęcia twardej postawy wobec USA będzie namawiał Czechów podczas wizyty w Pradze premier Tusk. Oba kraje chcą koordynować swoje stanowisko wobec Amerykanów, bo mający powstać u naszego południowego sąsiada radar będzie ściśle współpracował z amerykańskimi silosami, które miałyby zostać zbudowane w Polsce.