"Uprzedzam, nie wstaniemy od tych stołów z ustaleniami, kto ile będzie zarabiał w ochronie zdrowia.Chciałbym jednak, żebyśmy dzisiaj ustalili pole działania i tę przestrzeń, gdzie zgoda, nawet jeśli trudna, jest możliwa" - powiedział Donald Tusk.

Reklama

"Polski pacjent ma prawo oczekiwać lepszej opieki, a pracownicy służby zdrowia mają prawo oczekiwać godziwych wynagrodzeń" - przyznał Tusk. Zaproponował, by wspólnie z lekarzami i przedstawicielami prezydenta zastanowić się, jak dofinansować służbę zdrowia. Zwiększyć obowiązkową składkę czy postawić na ubezpieczenia dobrowolne? Premier chce spotykać się z lekarzami przez dwa miesiące. Potem - być może - obie strony znajdą wyjście z sytuacji.

Minister zdrowia Ewa Kopacz przypomniała, że w Sejmie jest już pakiet ustaw m.in. o ochronie praw pacjenta, prywatnych, dodatkowych ubezpieczeniach i o przekształceniu szpitali w spółki. "Dzikiej prywatyzacji nie będzie" - zapewniła Kopacz.

A problem jest spory. Już nie tylko lekarze i pielęgniarki, ale rezydenci - czyli młodzi lekarze opłacani przez resort zdrowia - oraz technicy i ratownicy medyczni żądają natychmiastowych podwyżek. Chcą gwarancji, że w 2010 roku będą zarabiać więcej. Według nich, lekarz bez specjalizacji powinien zarabiać dwie średnie krajowe, a specjalista - trzy.

Służba zdrowia domaga się tak zwanego układu zbiorowego, który zagwarantuje, że pensje personelu przychodni i szpitali będą regularnie rosły. Ogólnopolski Związek Lekarzy przekonuje też, że dobrym pomysłem będzie prywatyzacja szpitali i obciążenie pacjentów częścią kosztów leczenia za niektóre usługi.