Ostatnie decyzje Bogdana Zdrojewskiego zdumiały jego poprzednika. Czarę goryczy przelał wykaz projektów, które otrzymają dofinansowanie w ramach programu "Infrastruktura i Środowisko". Nie znalazły się w nim inwestycje, które były minister przygotowywał miesiącami. I to pomimo że jeszcze dwa tygodnie temu minister Zdrojewski zapowiadał, że nie ma planów ani możliwości torpedowania projektów Ujazdowskiego.

Reklama

Co się zmieniło w polityce resortu kultury? Dlaczego Muzeum Historii Polski i Muzeum Ziem Zachodnich nie dostaną żadnych pieniędzy ze środków unijnych? Minister Zdrojewski twierdzi, że nic się nie zmieniło i oba projekty mają szansę na realizację. "Minister nigdy się nie wypowiedział przeciw MHP" - mówi DZIENNIKOWI nowa rzecznik resortu, Iwona Radziszewska. Zaznacza, że projekt placówki nie znalazł się na liście dofinansowania, bo jest nieprzygotowany. Radziszewska dodaje, że w ubiegłym tygodniu na spotkaniu "Jaka polityka dla kultury" w Fundacji Batorego Zdrojewski mówił, że placówki, o których mówi były minister "na razie nie powstaną". "Na razie nie można mówić o projekcie, bo mówi się dopiero o projekcie lokalizacji" - twierdzi rzecznik.

Ale Ujazdowski i jego współpracownicy nie wierzą w prawdziwość tych zapowiedzi. "Nie poznaję Zdrojewskiego, coś kazało lub ktoś kazał mu drastycznie zmienić politykę" - twierdzi jeden z rozmówców DZIENNIKA. I podaje inny przykład całkowicie niezrozumiałej polityki - nominację Grzegorza Gaudena na dyrektora Instytutu Książki.

A przecież jeszcze kilka tygodni temu stosunki między obu ministrami były pokazywane jako modelowy przykład przekazywania władzy w resorcie i ponadpartyjnej przyjaźni. Gdy Zdrojewski przejmował obowiązki, dziękował Ujazdowskiemu za jego pracę. Podkreślał, że przerwany w połowie kadencji dorobek odchodzącego ministra uznaje za "wart kontynuowania". "Będę to czynić" - zapewniał Zdrojewski niecałe trzy miesiące temu.

Reklama

I pierwsze tygodnie przekonywały wszystkich, że tak właśnie się dzieje. W MKiDN na stanowisku pozostał wiceminister Tomasz Merta. Politycy PiS z trudno skrywanym niezadowoleniem mówili, że Ujazdowski dogadał się ze Zdrojewskim i zostawił wszystkich swoich ludzi w resorcie. Dziś współpracownicy byłego ministra przyznają: "Są podchody do naszych ludzi w ministerstwie".

Ujazdowski: Zdrojewski mnie rozczarował

Mikołaj Wójcik: Coś się chyba zmieniło w pańskich kontaktach z pana politycznym przyjacielem Bogdanem Zdrojewskim, dziś ministrem kultury.

Reklama

Kazimierz Michał Ujazdowski*: Nie kryję, że jestem głęboko rozczarowany ostatnimi decyzjami ministra Zdrojewskiego, stąd moja ocena jego polityki zmieniła się.

Skoro zmieniła się ocena, to musiała się zmienić i polityka. Minister robi co innego, niż zapowiadał?

W sferze polityki pamięci można mówić o zasadniczej różnicy między deklaracjami a realnymi poczynaniami ministra Zdrojewskiego.

W połowie stycznia Zdrojewski twierdził, że nie zamierza blokować pańskich projektów Muzeum Historii Polski w Warszawie ani Muzeum Ziem Zachodnich we Wrocławiu.

Czyny ministra pozostają w sprzeczności z wygłoszonymi wcześniej deklaracjami. Oba wymienione przez pana muzea znalazły się poza listą projektów wspieranych ze środków europejskich. Dodatkowo minister powiada, że MHP powinno być jedynie siecią lokalnych placówek, a zatem bez ekspozycji głównej, co oznaczałoby zerwanie z projektem budowy w stolicy państwa dużego nowoczesnego muzeum prezentującego polskie doświadczenie historyczne.

Próbował pan rozmawiać o tym ze Zdrojewskim?

Rozmawiałem tylko raz, z udziałem prezydenta Dutkiewicza. Rozmowa dotyczyła Muzeum Ziem Zachodnich. Uzyskaliśmy zapewnienie, że projekt będzie realizowany, praktyczne decyzje poszły w przeciwnym kierunku. W tamtym czasie nie podważano budowy Muzeum Historii Polski. Co więcej, premier Tusk wskazywał na wartość tego przedsięwzięcia.

Na spotkaniu w Fundacji Batorego pański następca stwierdził, że gdyby zrealizować wszystkie projekty poprzedniej ekipy, to za pięć lat zabrakłoby pieniędzy na wspieranie twórczości.

Ten argument świadczy o braku rozeznania w warunkach budżetowych. Najdroższa polska instytucja kultury, czyli Teatr Wielki, zatrudniająca około 1000 osób, kosztuje rocznie ok. 70 mln zł. Nie wierzę, że kompetentni urzędnicy sporządzili te wyliczenia, w ogóle nie wierzę w istnienie tych wyliczeń. W latach 2005 - 2007 zwiększyłem wydatki na kulturę o 284 mln zł, a więc o znacznie większą sumę, niż mogłyby wynosić koszty funkcjonowania trzech nowych muzeów historycznych.

Ale minister Zdrojewski w innych słowach wygłoszonych na wspomnianym spotkaniu niejako zaprzecza swojej argumentacji o finansach. I mówi: "Nie chcę, aby Polska zamieniła się za parę lat w kraj nekropolii i muzeów". Mocne słowa.

Być może grają tu rolę poglądy radykalnie postępowe, ale to jest ten rodzaj postępowości, z jaką kiedyś "pryszczaci" zwalczali twórczość burżuazyjną. W tej optyce USA, Francja, Niemcy budujące nowe muzea historyczne są krajami zacofanymi.

Ale są znacznie bogatsze, więc to może nie najlepsze porównanie.

Polska nie jest krajem biedniejszym od Węgier, gdzie zbudowano jedno z najciekawszych muzeów historycznych. Stać nas na utrzymanie trzech nowych muzeów historycznych: MHP, Europejskiego Centrum Solidarności i Muzeum Ziem Zachodnich.

Może po prostu minister Zdrojewski tak jak wielu innych wrzucił projekty poprzedników do jednego worka, a ten - do kosza.

Gdyby tak było, mielibyśmy do czynienia z objawem partyjniactwa.

A tego nie brakuje?

W sferze kultury partyjniactwo jest przejawem barbarzyństwa. Tam, gdzie wiele zależy od ciągłości, nie można wszystkiego zaczynać od początku. Miałem szacunek i uznanie dla projektów ministra Waldemara Dąbrowskiego.

Ale pluralizm to akurat minister Zdrojewski po panu przejął. Najpierw koordynatorem Roku Chopinowskiego został wspomniany były minister Dąbrowski. Teraz szefem Instytutu Książki będzie Grzegorz Gauden.

Gdy mieszkałem w akademiku, działacze ZSP wstydzili się przynależności do organizacji, która poparła stan wojenny. W jakimś sensie był to objaw kultury. Nominacje z kręgu osób, które robiły karierę, gdy triumfował Aleksander Kwaśniewski, każą zapytać o tożsamość obozu władzy. Nie przypuszczałem, że to minister Zdrojewski otworzy okienko na lewą stronę.

* Kazimierz Michał Ujazdowski był ministrem kultury w latach 2005 - 2007, do niedawna wiceprezesem PiS, dziś jest posłem niezrzeszonym.