W programie "Ranni Politycy" w TOK FM Zbigniew Ćwiąkalski powiedział, że gdyby prokuratura udowodniła, że to Jarosław Kaczyński wydał polecenie zagłuszania pielęgniarek, oznaczałoby to, że były premier popełnił przestępstwo nadużycia uprawnień, za co można trafić za kratki nawet na pięć lat.

Reklama

Ćwiakalski zastrzegł, że nie zamierza o niczym przesądzać, czeka na zakończenie postępowania prokuratorskiego. "Trzeba zbadać, czy doszło do bezprawnego wydania polecenia, musimy sprawdzić to w dokumentach BOR" – powiedział w TVN 24. "Chodzi o odpowiedzialność osoby, która taką decyzję podjęła" – dodał.

Minister zapowiedział także, że prokuratura zbada, dlaczego firma Polkomtel, operator sieci Plus GSM, wycofał skargę do Urzędu Komunikacji Elektronicznej w sprawie zagłuszarek uruchomionych przez rząd podczas protestu pielęgniarek.

Minister odniósł się w ten sposób do sobotniego artykułu DZIENNIKA, który poinformował, że tysiące abonentów Plus GSM nie mogło rozmawiać przez komórki z powodu zagłuszania pielęgniarek.

Kontrolowany przez państwo właściciel Plusa, poskarżył się na kłopoty z sygnałem do Urzędu Komunikacji Elektronicznej . Jak donosi DZIENNIK, skarga do UKE została wysłana 22 czerwca o godz. 11.08, ale po trzech godzinach protest został wycofany.

Reklama

Zdaniem ministra, należy sprawdzić, "kto naciskał i dlaczego, żeby tę skargę wycofano, jeżeli tak było". Prokuratura ma się zająć tą sprawą już na początku przyszłego tygodnia.

Tymczasem prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska przekonywała na antenie TVN24, że wycofanie skargi przez Polkomtel to nic nadzwyczajnego. "To bardzo częste zjawisko, zwłaszcza wtedy, gdy przyczyna skargi ustaje" - powiedziała Streżyńska. "Moją rolą jest reagować na problem, a nie dopatrywać się kontekstów politycznych. Ponieważ nie było innych skarg prócz skargi Polkomtela, która została wycofana uznaliśmy, że problemu nie ma" - dodała.