Wśród sygnatariuszy listu jest socjolog Ireneusz Krzemiński. "Orędzie było wielką kompromitacją Polski" - mówi profesor.

"My, obywatele polscy, zażenowani telewizyjnym orędziem prezydenta naszego kraju, zwracamy się do Was z wyrazami poparcia i solidarności" - czytamy w liście do Brendana Faya i Thomasa A. Moultona. Zdjęcia z ich ślubu miały obrazować zagrożenie legalizacją małżeństw homoseksualnych w Polsce ze strony Unii Europejskiej. Fay nie wykluczał potem skierowania przeciwko prezydentowi pozwu sądowego.

Reklama

"Wśród wszystkich moich znajomych orędzie wzbudziło to samo odczucie - zażenowanie. Stwierdziliśmy, że trzeba do tych ludzi napisać" - opowiada socjolog i publicysta Sergiusz Kowalski, który razem z fotografką Moniką Bereżecką napisał list. Podpisało się pod nim 600 osób. Wśród nich pisarki Olga Tokarczuk i Agnieszka Graff oraz profesor socjologii Ireneusz Krzemiński. List zostanie wysłany do Faya i Moultona oraz do redakcji "New York Timesa".

"Nie dziwi mnie ta inicjatywa. Orędzie prezydenta było nie na miejscu" - komentuje posłanka PO Joanna Mucha. Z kolei Adam Hofman z PiS nazywa akcję "bzdurną i absurdalną". "Jeśli ktoś dokładnie oglądał orędzie prezydenta, to wie, że niczego homofobicznego tam nie było" - twierdzi.

Reklama

Krzemiński nie ma jednak wątpliwości, że sprawy homoseksualistów są polską obsesją. "Przedwojenny Żyd został zastąpiony przez geja i lesbijkę" - mówi profesor. I dodaje: "Polska staje się zaściankiem. Brak wiedzy i nienawiść przedstawiana jest jako sukces moralny Polaków. Budzi to we mnie najwyższą zgrozę".