Wciąż nie wiadomo, jak zachowają się posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego. "Czekamy na wystąpienie premiera" - mówi Przemysław Gosiewski dziennikowi.pl. Jeśli Donald Tusk przekona PiS do rządowej ustawy, część klubu będzie za. Dlaczego tylko część? "Nie będę przecież namawiał posłanki Sobeckiej do zmiany zdania" - dodaje Gosiewski.

Reklama

Niespodziewanie zebrał się klub PiS, który znów zastanawiał się, jak głosować. Debatowało także prezydium Platformy Obywatelskiej.

Po przerwie przemawiał premier. Podziękował prrezydentowi i obiecał, że wprowadzi ustawowe zabezpieczenia przestrzegania traktatu. Potem zaczął przemawiać prezydent.

PiS: Premier musi zapewnić

"Jeśli w wystąpieniu Donalda Tuska znajdzie się cokolwiek, co nas zaniepokoi i podda w wątpliwość wcześniejsze ustalenia, większość klubu PiS zagłosuje przeciw" - tak jeszcze niedawno mówił Przemysław Gosiewski dziennikowi.pl. "Jeżeli otrzymamy poważne zapewnienia, większość klubu zagłosuje za" - dodawał.

Reklama

Ilu posłów będzie przeciwko traktatowi? Tego Gosiewski nie potrafił powiedzieć. "W każdym klubie są bardziej radykalni posłowie. Nie będę przecież namawiał posłanki Anny Sobieckiej do zmiany zdania" - tłumaczył.

Sytuacja zmieniła się po wystąpieniu przedstawicieli klubów. Posłom PiS nie spodobały się słowa Zbigniewa Chlebowskiego. Stąd nowe wątpliwości co do tego, jak głosować.

Reklama

O suwerenności, ślubowaniach i Judaszu

Po wystąpieniu przedstawicieli klubów posłowie zadawali pytania. Najwięcej było wśród nich przeciwników dokumentu. Jedną z najgłośniej protestujących z mównicy była Anna Sobecka. Pytała, czy politycy wiedzą, że w traktacie lizbońskim jest zapis, który Radzie Unii - 18 osobom - pozwala zmienić każdy jego przepis. I przypomniała, że 1 kwietnia Kościół katolicki uznaje za rocznicę urodzin Judasza.

Odpowiedział jej Zbigniew Chlebowski z PO. Każda zmiana wymaga, by poprawiony traktat ratyfikowały jeszcze raz wszystkie kraje Unii - tłumaczył.

Ostra była także wypowiedź Krystyny Grabickiej z PiS, która pociągnęła wątek Judasza. "Czy państwo pamiętacie, jak on skończył? Powiesił się!" - grzmiała.

Swoje pytanie zadała premierowi także Nelli Rokita. "Mam wrażenie, że często pan stoi w rozkroku" - zaczęła tajemniczo i wywołała salwę śmiechu. "Zaczęło się ciekawie" - przyznał marszałek Komorowski i prosił posłów, by pozwolili dokończyć. "Chciałam zapytać pana premiera z całą powagą. Czy pan premier poważnie potraktuje swoje obietnice, skoro dziś prima aprilis?" - mówiła Nelli Rokita.

Głosowanie z niewiadomymi

Wygląda jednak na to, że mimo wszystko traktat przejdzie i uda się uniknąć referendum. Obawiali się go prezydent i premier. W związku z tym uzgodnili kompromis. W sumie powstać mają dwa dokumenty, a trzeci ma zostać zmieniony. Dziś w Sejmie głosowanie nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikacji traktatu. Co ważne, ustawą w wersji rządowej - krótką, dwuzdaniową, bez poprawek, które PiS ma dziś wycofać.

Wciąż jednak nie wiadomo, jak zachowają się wszyscy członkowie klubu PiS. Oficjalnie partia przyjęła kompromis z Juraty i deklarowała głosowanie za. Ale niektórzy posłowie otwarcie przyznali, że takie stawianie sprawy i - jak mówili - zmiana zdania co kilka dni im nie odpowiada. Dlatego podniosą rękę przeciw. Kto to będzie? W TVN24 deklarował to m.in. Andrzej Dera i Anna Sobecka.

Dziś do głosowania przeciw zachęcają także posłowie związani z Markiem Jurkiem. "Miejcie odwagę odrzucić ten traktat, a przynajmniej zatrzymać postępowanie nad jego ratyfikacją" - apeluje lider Prawicy Rzeczpospolitej.

By przyjąć traktat, potrzeba głosów co najmniej dwóch trzecich posłów obecnych na sali. Przy czym nie może ich być mniej niż 230.

Ostatnia dyskusja o traktacie?

Ale przed głosowaniem posłowie dyskutowali jeszcze nad specjalną uchwałą. Dokument ma być symboliczną deklaracją, że w przyszłości władze nie będą próbowały wycofywać się z postanowień traktatu lizbońskiego. Projekt przygotowała Platforma i PSL. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski podkreśla, że tekst nie jest ostateczny i można go jeszcze zmienić.

Trzecia część kompromisu to zmiany w ustawie o współpracy rządu z parlamentem w sprawach związanych z naszym członkostwem w Unii Europejskiej. Chodzi o takie poprawki, które utrudnią w przyszłości wycofanie się z postanowień dokumentu.

W Senacie może nie pójść gładko

Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO, potwierdził dziś w Radiu ZET, że jutro nad traktatem będzie głosował Senat. A to tylko potwierdza, że Platforma nawet nie przyjmuje do wiadomości, by dzisiejsze głosowanie mogło pójść nie po jej myśli.

Jednak Jarosław Kaczyński studzi nastroje. Tuż przed rozpoczęciem sejmowej debaty podkreślił, że PiS jest zaniepokojone pośpiechem w ustalaniu terminu głosowania. "Senat to zupełnie inna sprawa" - mówił tajemniczo. I dodał, że jego partia chce mieć przed tym głosowaniem "pewne gwarancje". Jakie? Prace nad ustawą zmieniającą stosunki między rządem a parlamentem powinny się przynajmniej rozpocząć - wyjaśniał.

Premier Donald Tusk z kolei pytany, czy nie boi się, że traktat "przepadnie" w Senacie, powiedział: "Nie wyobrażam sobie, żeby po przegłosowaniu przez PiS w Sejmie, po gorących prośbach pana prezydenta, senatorowie dali powód do kolejnych dyskusji".