Dziś ustawą zajmie się Senat. Jak zachowa się PiS? "Zobaczymy" - odpowiada krótko prezes. Skąd ta rezerwa? Prezydium Senatu podjęło decyzję, by już dzisiaj uchwalić ustawę ratyfikującą, co zaskoczyło Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

Niektórzy politycy PiS doszukiwali się tutaj nawet jakiegoś spisku ze strony Platformy. "Gdyby ten zamysł był kontynuowany, to my w żadnym wypadku gwarancji nie dajemy w Senacie" - powiedział Jarosław Kaczyński.

Tyle tylko że nawet liderzy PiS przyznawali, że wród senatorów PiS bez trudu znajdzie się czterech czy pięciu, którzy poparliby traktat nawet wbrew klubowej dyscyplinie.

Bo o tej mowy w PiS już nie ma. Nawet członkowie władz partii zlekceważyli zalecenie prezesa, by poprzeć traktat. Przeciw był Krzysztof Jurgiel, a Jacek Kurski się wstrzymał. Lojalanie zachował się Zbigniew Ziobro.

Reklama

Wczoraj od rana sytuacja w klubie przypominała ciszę przed burzą. Poranne posiedzenie klubu było spokojne: nie doszło do spodziewanej ostrej wymiany zdań między przeciwnikami i zwolennikami traktatu.

"Prezes wygłosił długą mowę. Zapewniał, że uzależnia głosowanie klubu od tego czy Donald Tusk potwierdzi, że w ustawie kompetencyjnej znajdą się odpowiednie zabezpieczenia traktatu" - opowiada jeden z posłów.

Ale Kaczyński dodał też twardo: "Skrzydło eurosceptyczne nie może rządzić w PiS, partią opowiadającą się za Polską w Unii Europejskiej".

Reklama

Riposty nie było. Nawet Antoni Macierewicz był wyjątkowo łagodny. Chwalił prezesa PiS i prezydenta za twardą walkę, ale naciskał na ujawnienie rzeczywistej treści porozumienia z Juraty. Wyraźnie dawał do zrozumienia, że jego stanowisko może się zmienić, gdy pozna prawdę o ustaleniach między Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem.

Dlaczego poza Macierewiczem milczeli inni przeciwnicy traktatu? Gabriela Masłowska: "Po co mam się wypowiadać, skoro prezes i tak wie, jakie mam zdanie?" Wtóruje jej inna posłanka: "Czujemy się niepotrzebni, władze klubu nas unikają, albo mamią, że wszystko jest w porządku. A potem robią swoje".

Ale chęć do zagłosowania przeciw ratyfikacji albo przynajmniej wstrzymania się od głosu, deklarowało w kuluarowych rozmowach coraz więcej posłów. Napięcie rosło.

"Jestem stara konserwa, nie mogę tego poprzeć" - mówił DZIENNIKOWI jeden z młodych posłów PiS. Inni chodzili albo do Zbigniewa Girzyńskiego, albo do Zbigniewa Ziobry i dopytywali się, jaką decyzję podejmą. I co zrobią po głosowaniu.

Bo wielu posłów słyszało już wtedy o słowach, jakie powiedział na antenie Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk: "My patrzmy, kto jeszcze oszukał. I będą wybory, nawet do tego województwa. Trzeba będzie wiedzieć kogo wybrać. Trudno".

Jak odebrali te słowa posłowie związani z toruńską rozgłośnią? "Nie wiadomo jeszcze, co zrobimy po głosowaniu, bo trwać dalej w PiS, to trudne do wyobrażenia. Zakładać coś nowego? Nie nasza decyzja" - mówił nam jeden z radiomaryjnych posłów. Na antenie toruńskiej stacji o jedność PiS apelował wcześniej Zbigniew Girzyński, uznawany za lidera przeciwników traktatu.

Hiobowe wieci jakie rozpowszechniali między sobą także czołowi politycy PiS. "Pewnie przeciwko będzie 68 posłów, więc to fatalnie, że tak dużo, ale to też i dobrze, bo przecież tylu nie odejdzie" - uspokajał nastroje jeden z członków Komitetu Politycznego PiS.

p

Kaczyński: Większość pozostała lojalna

Grzegorz Osiecki: Ustawa ratyfikacyjna traktatu przyjęta, a pan ogłosił, że jest zadowolony z głosowania. Jak to możliwe?
Jarosław Kaczyński, prezes PiS: Trafiliśmy co do jednego oczka. Według naszych przewidywań miało być tak, jak było: 68 zagłosowało przeciw albo się wstrzymało, reszta za. Tu nawet ma pan wyliczenia na dowód.

Trudno uwierzyć, że ogłasza pan sukces. To znaczy, że w Senacie będzie podobnie? Zobaczymy. Senat to inna sprawa, zobaczymy jak będzie.

Jedna trzecia PiS zagłosowała faktycznie przeciw traktatowi i pańskiemu stanowisku. Czy to znaczy, że wypowiadają posłuszeństwo prezesowi partii?
To była ponad jedna trzecia. Zawsze było tak, że mieliśmy skrzydło eurosceptyczne, i to byli eurosceptycy, którzy nie dawali się przekonać. Przez cały czas liczba przeciwników była taka sama, czyli że poglądy są głęboko ugruntowane i partia taka pozostanie.

W PiS nadal będą ludzie bardziej i mniej otwarci na Unię Europejską. Będziemy nadal taką partią. Przejrzałem nazwiska głosujących i nie widzę zagrożenia poważniejszym kryzysem, bo to w większości lojalni członkowie partii, którzy w tej sprawie mają po prostu inny pogląd. Gdyby była sprawa typu moralnego: kara śmierci lub aborcja, też byłby taki podział.

Od wczoraj pan i prezydent jesteście w ogniu krytyki Radia Maryja, atakuje was ojciec Rydzyk. To nie spowoduje rozłamu w PiS i powstania innego, konkurencyjnego ugrupowania?
Ja bywałem już krytykowany przez Radio Maryja. I nie ma takich mediów, przez które nie byłem krytykowany. Jestem w tym zdecydowanym rekordzistą w Polsce, więc jestem przyzwyczajony. Nikt nigdy nie ukrywał, że są różnice poglądów. Mamy skrzydło jedno i mamy skrzydło drugie: większe, bardziej otwarte na Europę. Ale to pierwsze żadnego traktatu by nie zaakceptowało, nawet gdyby były w nim zapisane cztery pierwiastki.

Obietnice premiera Donalda Tuska złożone na trybunie sejmowej o nowelizacji ustawy kompetencyjnej pana uspokoiły?
Ja bym wolał, żeby Donald Tusk był bardziej konkretny, ale proszę zwrócić uwagę, że ostateczna decyzja zależy do prezydenta, bo on nie ma obowiązku tego traktatu ratyfikować. Do tego jest nacisk międzynarodowy, bo wszyscy chcą, by to się stało do pierwszego stycznia 2009 r.

Krótko mówiąc: mam nadzieję, że Donald Tusk jest zmuszony zrealizować swoje zapowiedzi. Dziś język Donalda Tuska bardzo mi odpowiadał. Czy to jest zapowiedź w ogóle zmiany języka przez PO? Nie wiem, ale zawsze trzeba być optymistą.