O możliwym powrocie Janika na stanowisko sekretarza od kilku dni mówi się na Rozbracie. Sam Janik na razie zaprzecza. Podobnie Wojciech Olejniczak: "To plotki i brudne gry wewnętrznej opozycji" - mówi.

Ale w nieoficjalnych rozmowach współpracownicy szefa SLD przyznają, że pomysł ten pada ostatnio coraz częściej. "Wojtek chce zastąpić hasło <po pierwsze młodość> hasłem <młodość i doświadczenie>. W ten sposób chce zyskać poparcie partyjnego aparatu" - mówi nam jeden z prominentnych polityków lewicy.

Janik dla Olejniczaka ma być kimś, kto zastąpi go w rozgrywkach z lokalnymi działaczami. I po drugie - metodą na ograniczenie wpływów obecnego sekretarza generalnego Grzegorza Napieralskiego, który w wewnątrzpartyjnych rozgrywkach czuje się jak ryba w wodzie.

"Gdy Wojtek już chrapie, Grzesiek polewa kolejną kolejkę i zjednuje sobie ludzi" - opowiada jeden z działaczy SLD. Zatrzymać go może tylko ktoś tak sprawny jak Janik. Zwłaszcza że silna jest ich wzajemna niechęć - nie tylko polityczna. Janik na jednym z posiedzeń tego gremium miał wypominać Napieralskiemu słabe wykształcenie, złośliwie pytając: "Grzesiu, a co ty umiesz? Jakie szkoły kończyłeś?". Dlatego wielu SLD-owców twierdzi, że jeśli Napieralski zdecyduje się zawalczyć o fotel szefa partii, to de facto będzie się bił z Janikiem.

Oficjalnie były szef Sojuszu pełni obecnie funkcję szefa gabinetu Olejniczka. Jednak jego wpływ na przełożonego jest o wiele większy. Zdaniem wielu polityków SLD, za duży. "Nie deprecjonuję tu samodzielności szefa partii, ale w jego decyzjach i działaniach widać konsekwencje wielu rozmów i spotkań z Janikiem" - mówi Ryszard Kalisz. Inny prominentny działacz Sojuszu nieoficjalnie mówi tak: "Oni razem siedzą, jedzą, piją i goszczą się. I Olejniczak realizuje to, co powie mu Krzysiek" - twierdzi nasz rozmówca.

Ale na te słowa Olejniczak reaguje nerwowo: "Nie wiem na jakiej podstawie ktoś formułuje takie opinie, w swojej pracy biorę pod uwagę zawsze różne punkty widzenia: członków SLD, sympatyków, dziennikarzy, także Krzysztofa Janika. Z całą pewnością jestem jednak politykiem samodzielnym" - podkreśla. Dowodem tej samodzielności mają być ostatnie decyzje w sprawie rozstania z Partią Demokratyczną. Jak przekonuje Olejniczak, Janik nie do końca popierał te działania.

Informacje o powrocie Krzysztofa Janika świadczą o tym, że walka o przywództwo w SLD wchodzi w fazę końcową. Zwłaszcza że już za kilka tygodni rozpoczną się zjazdy wojewódzkie, które będą wybierać delegatów na czerwcowy kongres partii. A nikt nie zna SLD lepiej niż Janik. To on budował partyjne struktury na początku lat 90., kiedy SLD przekształciło się z sojuszu kilkudziesięciu organizacji w jednolitą partię. Przed laty Janik był w partii numerem 2 po Leszku Millerze: jako sekretarz generalny, szef klubu parlamentarnego, a w końcu w 2004 r. szef partii. Swoje wpływy w SLD zachował do dziś, ale powrót do gry ciągle mu się nie udał.











Reklama